Czyż każda chwila praktyki waszego życia nie zadaje kłamu waszej teorii? Czy macie to za niesprawiedliwość, że korzystacie z usług sądów, gdy jesteście krzywdzeni? Ale apostoł pisze, że to niesprawiedliwe. Czy nastawiacie prawy policzek, gdy ktoś was uderzy w lewy, i nie wszczynacie procesu z powodu obrazy? Ale Ewangelia tego zabrania. (…) Czyż nie szemracie przeciw najdrobniejszej zwyżce opłat, nie irytujecie się z powodu najmniejszego naruszenia wolności osobistej? Ale mówi się wam, że (…) bierne ich znoszenie i niezłomność nadziei są cnotami kardynalnymi”.
Tak komentował biblijne propozycje Karol Marks. Istniała dla niego oczywista sprzeczność między nauką Ewangelii i życiem. Uważał w związku z tym, że religia wprowadza nas w nierzeczywisty świat. Alienacja ta zaś kończy się rozdwojeniem świadomości na ideały niemożliwe do zrealizowania i świat, w którym człowiek musi radzić sobie pozbawiony adekwatnego opisu tego, co jest w zasięgu jego możliwości.
Przytoczone tym razem czytania można potraktować jako podstawę do odpowiedzi na tak formułowany zarzut. Cała przecież treść Pisma potwierdza tezę, że „nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem” (drugie czytanie). Biblijna opowieść pomaga nam zrozumieć, że Bóg z wielką cierpliwością zaprasza do wyruszania w pielgrzymkę przez dzieje lud, który bynajmniej nie jest moralnym prymusem. Na tej drodze dokona się rozwój, w wielu sytuacjach lud wybrany i jego przywódcy – jak na przykład Dawid – będą inspirować swoją wielkodusznością i wiernością Bogu (pierwsze czytanie), ale nie znaczy to, że Pismo pozwala nam zapomnieć, iż Bóg z ludzkiej – naprawdę grzesznej – „rudy” wydobywa kruszec moralnego piękna (por. np. 2 Sm 16, 8; 1 Krl 2, 8–9).
Jeśli o tym pamiętamy, rozumiemy, że ewangeliczne ideały, które wydają się – i są – niedosiężone (Ewangelia), nie są nam ciśnięte w twarz po to, by nas upokorzyć i sfrustrować naszą niezdolnością do ich wypełnienia. Są nam przedstawione jako inspiracja i obietnica – Bóg chce nas poprowadzić do tak wielkiej pełni życia, że staniemy się zdolni do miłości naszych nieprzyjaciół. Nawet jeśli dziś do tego wciąż za mało dorastamy.