Od lat wiemy, że intensywne korzystanie z mediów społecznościowych i depresja są ze sobą głęboko związane. Osoby depresyjne często sięgają po social media jako łatwo dostępną formę poprawy nastroju, ale efekt bywa odwrotny – nadmiar bodźców, porównywanie się z innymi oraz algorytmy promujące treści wzmacniające negatywne myśli sprawiają, że depresja się pogłębia.
Jednak najnowsze badania pokazują, że nie jest to jedyny negatywny efekt intensywnego korzystania z social mediów. Okazuje się, że media społecznościowe mogą również wpływać na wzrost drażliwości. Co to oznacza dla naszej codzienności i relacji z innymi?
Nie samo zło
Media społecznościowe dla osób dorosłych mogą być wartościowym źródłem informacji i naprawdę dobrym narzędziem podtrzymywania kontaktu ze znajomymi. Jeśli podejdzie się do tego rozsądnie, pomagają nawiązać kontakt z wartościowymi osobami, mieszkającymi zbyt daleko, by spotkać się osobiście.
Gdy wiele lat temu zakładałam konto na Facebooku, służyło ono za swoistą „prasówkę” – wyselekcjonowane grono znajomych linkowało ciekawe treści z zakresu, który mnie interesował. Z czasem, po wprowadzeniu dramatycznej cenzury Facebook stracił tę rolę. Nawet za zwykłe linki do badań naukowych niepodobających się „fact checkerom” można było dostać bana, o czym się wielokrotnie przekonałam. Na szczęście obecnie rolę alternatywnego źródła informacji przejął X (dawny Twitter). Choć w polskiej części „iksa” tego nie widać, w anglojęzycznej jego odmianie pojawiają się całe niezależne serwisy informacyjne przewyższające zasięgiem media głównego nurtu. To duży plus.
Zaletą może być utrzymywanie kontaktów. Przyjemne jest na przykład obserwowanie krótkich relacji fotograficznych z kolejnych dni obozu skautowego dzieci. Możliwe jest też (wbrew pozorom) prowadzenie ciekawych dyskusji – pod warunkiem że są prowadzone na zamkniętych grupach, a osoby wybitnie zaburzone są wyciszane przez moderatorów.
Miałam okazję niedawno słuchać wykładu pani psychiatry, która zwróciła uwagę, że czasem udaje się kogoś uratować przed samobójstwem, bo zwierzył się z zamiarów samobójczych w mediach społecznościowych. Internetowi znajomi w tych przypadkach przejęli się sprawą na tyle, że zadziałali w świecie rzeczywistym, by ocalić te osoby.
Nie samo zło, ale… stajemy się zgredami
Najnowsze badania opublikowane w „JAMA Network Open” (Perlis i inni, 2025) pokazują, że osoby spędzające dużo czasu w mediach społecznościowych są bardziej podatne na irytację. W badaniu wzięło udział ponad 42 tys. dorosłych Amerykanów, a wyniki jednoznacznie wskazują na związek między częstotliwością korzystania z social mediów a poziomem drażliwości. Im więcej czasu spędzamy na Facebooku, TikToku, Instagramie czy X, tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy bardziej nerwowi i skłonni do irytacji. Co ciekawe, największy wzrost irytacji zaobserwowano u tych użytkowników, którzy nie tylko przeglądali treści, ale też często angażowali się w polityczne dyskusje i publikowali własne treści. Można powiedzieć, że social media mogą stać się areną niekończących się sporów, nieporozumień, oskarżeń, tym bardziej, że czytając powierzchownie krótkie wypowiedzi, łatwo źle zinterpretować ich intencje czy zwyczajnie nie zrozumieć.
Drażliwość to emocja, którą można określić jako łatwość do wpadania w gniew lub poirytowanie nawet przy minimalnych prowokacjach. Nie brzmi to groźnie? A jednak ma realny wpływ na codzienne funkcjonowanie – relacje z bliskimi, sukcesy zawodowe czy ogólną jakość życia. Osoby bardziej drażliwe częściej wpadają w konflikty, mają problem z kontrolowaniem emocji i często same czują się nieszczęśliwe.
Wzrost drażliwości wpływa na relacje międzyludzkie – zarówno w rodzinie, jak i w miejscu pracy. Ponadto chroniczne napięcie prowadzi do trudności ze snem, problemów zdrowotnych, a nawet – jak już wiemy, depresji. Pojawia się więc pytanie: czy można korzystać z social mediów, nie tracąc wewnętrznego spokoju?
Jak korzystać z mediów społecznościowych rozsądnie?
Kluczowe jest świadome i umiarkowane korzystanie z platform społecznościowych. Warto zadbać o to, by zamiast bezmyślnego przeglądania treści skupić się na interakcjach, które rzeczywiście niosą wartość – rozmowie z bliskimi, ważnych dla nas informacjach i świadomym wyborze tematów, którymi się interesujemy.
Jest to trudne, bo coraz więcej treści podsuwają nam algorytmy, a te z kolei (co też wiadomo od lat) promują treści, które będą użytkownika angażować emocjonalnie – negatywnie, prowokując do częstych, emocjonalnych interakcji (dzięki czemu spędzają tam więcej czasu i oglądają więcej reklam, żeby przytoczyć jeden z powodów, dla których jesteśmy cenni jako odbiorcy dla twórców social mediów).
Właśnie dlatego warto do minimum ograniczyć automatyzmy wpływające na nasze decyzje. Wyłącz wszystkie powiadomienia z mediów społecznościowych. Niech twój smartfon nie pika co chwila, przywabiając na nowo do internetu. Wyznacz sobie konkretny czas w ciągu dnia, gdy na nie będziesz zaglądać. Wyznacz też twarde limity czasowe (można nawet włączyć minutnik, który brutalnie da nam znać o wyczerpaniu limitu) i zawsze wiedz, co chcesz zrobić. Poszukać informacji na jakiś temat? Porozmawiać? Poprosić o sugestie w kwestii rozwiązania jakiegoś problemu? Zaczerpnąć prostej inspiracji?
Ostatnia ważna rzecz – unikaj mediów społecznościowych przed snem. Oglądanie rolek, wchodzenie w emocjonujące dyskusje (szczególnie gdy się jest zmęczonym i nagromadzone w ciągu dnia toksyny w mózgu utrudniają racjonale myślenie) po nocach podnosi poziom kortyzolu – hormonu stresu, utrudnia zasypanie i powoduje kolejny wzrost drażliwości. Kluczem jest umiar i świadome podejście do social mediów, które pozwoli nam korzystać z ich zalet bez niepotrzebnego stresu.