Logo Przewdonik Katolicki

Elegia dla wyrzutków

Szymon Bojdo
fot. Materiały prasowe

Wielkim nieobecnym filmu Magnusa von Horna Dziewczyna z igłą jest społeczeństwo. Nawet nie państwo czy służby, które mogłyby powstrzymać zbrodniczy proceder, ale wspólnota, która zawiodła. Wciąż zawodzi.

Mamy oto przed sobą obraz kraju w czasie I wojny światowej i krótko po niej. Kraju dziś kojarzącego się nam z dobrobytem, świetną opieką socjalną, egalitarnym podejściem do społeczeństwa. Wtenczas ulice stolicy tego kraju – Kopenhagi – były brudne, w dużej mierze pokryte błotem, a w czynszowych kamienicach mieszkały masy ubogich, ledwo wiążących koniec z końcem ludzi. Królestwo Danii wprawdzie nie brało udziału w I wojnie światowej, pozostało neutralne, ale jego przemysł wspierał kraje Trójporozumienia, co nie jest dziwne, bo potęga Prus była dla Danii stałym zagrożeniem, szczególnie jej południowych krain, do których Niemcy rościli pretensje. To, co dziś kojarzy nam się z wysoką kulturą społeczną, ekonomiczną, polityczną, w tym skandynawskim kraju zapoczątkowano dopiero nową konstytucją z 1915 r. Wprawdzie już w pierwszej połowie XIX w. Duńczycy wprowadzili szereg nowoczesnych reform rolnych i rozwijali przemysł, ale galopujący kapitalizm nie miał tam wówczas postronków w postaci kontroli społecznej. Zmieniło to się dopiero w 1924 r.,
kiedy zaczęto wprowadzać ustawy tworzące państwo socjalne, które właściwie trwa do dziś. W okresie pewnego zawieszenia, najpierw czasów Wielkiej Wojny, a następnie szalenie niepewnych gospodarczo czasów po niej następujących, dziać się mogły sprawy na marginesie prawa, pograniczu etycznym czy wręcz moralnie przestępcze. Taką sprawą była działalność Dagmar Overbye.

Zbrodniczy proceder
Pochodziła ze wsi, gdzie też pobierała pierwsze nauki. Już w dziecięcych latach dokonywała drobnych kradzieży. Za karę została zabrana na wyspę Fünen, gdzie pracowała jako pomoc domowa, w tym fachu radziła sobie bardzo dobrze, ale po jakimś czasie trafiła do więzienia za kradzieże. Następnie była kelnerką w Aarhus, gdzie poznała mężczyznę, z którym miała pierwsze dziecko. Zmarło ono w tajemniczych okolicznościach, a jako przyczynę podano nieleczone zapalenie płuc. Lekarz pominął jednak zupełnie sine usta dziewczynki. Potem Dagmar adoptowała córkę Erenę, po czym zaszła po raz kolejny w ciążę, ale jej partner stanowczo zażądał aborcji. Na początku XX w. w Danii niezamężne kobiety, które urodziły niechciane dzieci, często były pozostawione samym sobie. Aborcja, nawet po gwałcie, była zakazana. System społeczny w Danii również nie był jeszcze na tyle rozwinięty, aby państwo mogło sprawować opiekę nad tymi dziećmi. Dlatego założenie agencji adopcyjnej było dochodowe i stosunkowo powszechniejsze, ale z drugiej strony nielegalne. Biologiczni rodzice za opłatą oddawali dziecko w ramiona tzw. pośredników, którzy umieszczali je u rodziców, którzy również ich chcieli. Dagmar Overbye także otworzyła taką agencję adopcyjną. Od samego początku proceder ten w jej wykonaniu był zbrodniczy. Nie napiszę jednak dokładnie, na czym to przestępstwo polegało, bo także Magnus von Horn tak genialnie prowadzi narrację w filmie, że do końca mamy przekonanie o dobrych intencjach Dagmar. Ciekawych odsyłam do internetu, ale jeśli nie znali Państwo tej historii, warto dać sobie możliwość przeżycia elementu zaskoczenia.

Kryzys relacji
Zresztą po wyjściu z kina i ochłonięciu po naprawdę mocnych emocjach dochodzimy do wniosku, że to nie czyny Dagmar są w filmie Dziewczyna z igłą najważniejsze. Okazuje się, że bohaterem tego obrazu jest całe społeczeństwo. To, że jest ono osadzone historycznie i w konkretnym kraju, pełni w mojej opinii ważną rolę, bo może być dokumentem oddającym atmosferę i nastroje społeczne tamtych czasów. Jednak w jakiś sposób moglibyśmy tę historię odnieść do ogółu czasu. Społeczeństwo jest niemiłe, jak pisała polska pisarka, ale kiedy następuje proces alienacji, gdy jedne grupy społeczne uciskają inne, a bieda odbiera nadzieję, to czasem drastycznie woła się o pomoc, podnosi krzyk o sprawiedliwość i o zauważenie, że się istnieje.
Fabuła i zdjęcia filmu przypominają obrazy innego skandynawskiego reżysera, chodzi rzecz jasna o Bergmana. Większość jego filmów to pesymistyczne dramaty psychologiczne, to filmy zarazem bardzo osobiste, mówiące o intymnych relacjach międzyludzkich, ale też uniwersalne. Motywy: samotność, trudności w kontakcie z drugim człowiekiem, upokorzenie, cierpienie oraz biologiczna wręcz dosłowność nadają temu kinu niebywałą siłę rażenia. Do tego wszystko to pokazane w czerni i bieli oddaje atmosferę napięcia, a momentami wręcz grozy.

Miłość, która wyprowadza z piekła
Główna bohaterka, szwaczka Karoline, zachodzi w ciążę. Dzieje się to z mężczyzną dla niej obcym, z innej klasy społecznej, bo jej mąż wziął udział w Wielkiej Wojnie i dotąd z niej nie powrócił. Dziewczyna żyje sama, nie ma rodziny, musi zmienić mieszkanie na dużo gorsze i nie ma się do kogo zwrócić, gdy ma zostać matką. W tym momencie poznaje Dagmar, która pomaga jej po urodzeniu dziecka, a następnie bierze ją pod opiekę. Karoline wchodzi w coraz bardziej mroczny świat agencji adopcyjnej, odkrywa jego sekrety, mimowolnie staje się częścią przestępczego procederu. Mimowolnie, bo w kontakcie z Dagmar nie chodziło jej o zarobek czy znalezienie pracy, ale o człowieka, z którym mogłaby się spotkać, spędzić z nim czas, być dla kogoś potrzebną. W międzyczasie do Kopenhagi wraca mąż Karoline, którego ciało jest zdeformowane przez wojnę, a psychika przeorana zespołem stresu pourazowego. To jednak jedyny pozytywny bohater tej historii, człowiek, który potrafi przyznać się do słabości, ktoś, kto chce zbudować z Karoline bezwarunkową więź. Wreszcie człowiek, który przyjmuje ją po dramatycznych wydarzeniach związanych z Dagmar. To właśnie miłość Petera, choć niedoskonała, wyprowadza Karoline z piekła jej życia.

Jedynie ludzcy dziwacy
Opowieść, którą przedstawia nam Horn, rozpoczyna się od sekwencji bardzo naturalistycznych zbliżeń twarzy, które następnie symbolicznie przekształcają się, rozlewają, topią, niszczeją, zastygają. Zapowiada nam to historię o bohaterach, którzy stracili twarz, sąsiadach, którzy zamiast zatroszczyć się o kogoś w potrzebie, wścibsko wtrącają się w czyjeś życie. Pozostawienie całych grup społecznych samym sobie jest porażką społeczeństwa jako wspólnoty, pokazuje też, jak bardzo ludzie potrzebują zdrowych więzi, by móc normalnie funkcjonować. W przeciwnym razie ujawniają się w społeczeństwie fałszywi prorocy, osoby które myślą, że pod przykrywką pomocy innym mogą bezkarnie wymierzać sprawiedliwość, kreować nową rzeczywistość, ustanawiać nowe porządki. Wśród bohaterów zabrakło kogoś, kto mógłby ich wzmocnić moralnie, pokazać właściwą drogę, spojrzeć im w oczy i powiedzieć, że są ważni i potrzebni. Jedyną taką grupą jest trupa cyrkowa, banda wyrzutków i dziwaków, którzy sami odrzuceni przez społeczeństwo wspierają się nawzajem. Co więcej, mają także w sobie tyle otwartości, by przyjąć do siebie tych, którzy szczerze przyznają się do swoich błędów i mimo to chcą „normalnie” funkcjonować. Ta swego rodzaju elegia dla wyrzutków pokazuje nam dziś, że skala zobojętnienia społecznego się nie zmieniła, zmieniło się tylko pole jego oddziaływania. W świecie, w którym można zaatakować ratownika medycznego, katować dziecko, biegać z nożem po centrum handlowym, coraz więcej osób będzie czuć się poza nawiasem społeczeństwa. Oczywiście pisząc „można”, mam tu na myśli nie przyzwolenie, ale taką możliwość. Strach, lęk o przyszłość, niepewność prowadzą do osamotnienia. Trudno nam zauważyć dramaty ludzkie, które dzieją się tuż obok, za ścianą, w tej samej klatce schodowej. Ci, którzy odważą się i przełamią barierę obojętności, zaczną budować lepszy świat.

---

Dziewczyna z igłą
reż. Magnus von Horn
Dania, Polska, Szwecja 2024

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki