Jak zorganizowany jest Kościół katolicki w Danii?
– Tworzymy jedną diecezję, która obejmuje nie tylko Danię, ale także Grenlandię i Wyspy Owcze. Nie mamy dekanatów. Kościół zorganizowany jest bezpośrednio w parafiach, których mamy obecnie czterdzieści. Niedawno złączyliśmy niektóre, wcześniej było ich więcej. Mamy siedemdziesięciu księży diecezjalnych i zakonnych. Jest przewaga diecezjalnych, ale kiedyś było odwrotnie.
W jaki sposób można przedstawić sylwetkę przeciętnego katolika w Danii?
– Ponad połowa katolików to albo emigranci, albo osoby, które mają przodków z emigracji. Dawniej było o wiele więcej rodowitych Duńczyków, ale w ostatnich pięćdziesięciu latach to się bardzo zmieniło. Ma to bezpośredni wpływ na duchowieństwo. Nigdy nie byliśmy w stanie tworzyć wystarczająco dużo powołań w samej Danii. Zawsze byliśmy zależni od księży z innych krajów. Kiedyś przeważnie byli to Niemcy i Holendrzy. Teraz największa grupa, około piętnastu osób, to Polacy. Duńczyków jest o jednego mniej. Reszta podzielona jest na różne narodowości.
Czy, podobnie jak w innych krajach Europy, brakuje powołań?
– Tu zawsze było różnie. W niektórych latach powołań było więcej, w innych mniej. Na ogół jest spadek powołań. Nigdy nie było ich wielu, więc trudno mówić o jakimś trendzie. Mamy teraz jednego kleryka, który rozpocznie w tym roku studia. Jest też innych dwóch, którzy wstąpili do zakonów. Nie mają one niestety placówki w Danii. Bardzo ważne źródło powołań u nas to Seminarium Neokatechumenalne. Tam wszyscy klerycy, obecnie dziesięciu, są z innych krajów. Księża, którzy wywodzą się z tego seminarium, tworzą znaczną część naszego duchowieństwa.
Dania jest krajem protestanckim. Swego czasu panowały tu prześladowania religijne katolików. Wolność religii została wprowadzona wraz z ustanowieniem konstytucji w 1849 r.
Jak wyglądała sytuacja wiernych tego wyznania przed jej wprowadzeniem?
– Gdy sprowadzono tu reformację, prawie wszystkie znaki katolickiego życia wygasły. Co prawda nie było tutaj krwawych prześladowań. Niestety, trzeba powiedzieć, że reformacja bardzo łatwo się w Danii rozprzestrzeniła. Niektórzy zakonnicy zostali wydaleni z kraju. Zakonom monastycznym pozwolono jednak zostać, dopóki ostatni członek wspólnoty nie umrze. Potem wszystko zanikło. Sto lat później wprowadzono bardzo ostre prawa przeciwko katolikom. Bycie katolikiem w Danii było karalne. Księża nie mogli przyjeżdżać do tego kraju. Duńczycy, którzy chcieli pozostać przy starej wierze, musieli wyemigrować. Jednak wokół ambasad krajów katolickich tworzyły się małe wspólnoty wiernych. Duńczycy mieli bardzo utrudniony dostęp do kaplic dyplomatów. Pomimo to wokół tych miejsc życie katolickie zaczęło się ponownie tworzyć. Gdy wolność religijna została zagwarantowana przez prawo, kaplica ambasady austriackiej stała się pierwszym kościołem parafialnym w Kopenhadze. Później przemianowano ją na naszą katedrę. Nasz najstarszy kościół poreformatorski znajduje się w miejscowości Fredericia na Jutlandii. Było to miasto garnizonowe, a władze świeckie, żeby ściągnąć żołnierzy z innych krajów, zagwarantowały tam wcześniej pewną wolność religijną. Po konstytucji, która wprowadziła wolność religijną, życie katolickie zaczęło się rozwijać. Do Danii przybyli jezuici oraz siostry józefitki z Francji. W 1869 r. Kościół katolicki w Danii został oddzielony od jurysdykcji biskupa niemieckiego w Osnabrück. Została tu utworzona Prefektura Apostolska, którą później wyniesiono na godność Wikariatu, z pierwszym biskupem rezydującym w Danii od reformacji. Diecezja została natomiast utworzona w 1953 r. W tych latach odnotowano bardzo duży wzrost liczebności katolików. Ich liczba wzrosła aż do 12 tysięcy, później nawet do 20 tysięcy. Ten stan zachował się mniej więcej do lat 60. XX w. Powstało wtedy także sporo szpitali i szkół katolickich.
Kościół Danii jest nieodłącznie związany ze strukturami państwa. Czy katolicy nie odczuwają problemów związanych z przynależnością do związku religijnego, który nie jest Kościołem Narodowym?
– Staje się to coraz większym problemem. Po prowadzeniu wolności religijnej Kościół katolicki mógł się swobodnie rozwijać. Protestanci nigdy nam w tym nie przeszkadzali. Teraz władze świeckie uchwalają coraz więcej praw, które ograniczają wolność i możliwości tych wyznań, które nie są związane z Kościołem Narodowym. Przyczyną tego jest obawa przed muzułmanami. W Danii zakazane jest dyskryminowanie, to też prawa skierowane przeciw muzułmanom dotyczą również innych wyznań. Coraz trudniej jest nam sprowadzać nowych księży i siostry zakonne z zagranicy. W żadnym przypadku jeszcze nam nie odmówiono, ale procedura jest bardzo zbiurokratyzowana i kosztowna. Są też wymagania dotyczące znajomości języka. Trzeba jednak podkreślić, że Kościołowi protestanckiemu to się nie podoba i że wspiera nas w tym wszystkim.
Dania jest krajem, który oficjalnie ustanowił tzw. podatek kościelny.
Na czym on polega?
– Podatek nakładany jest tylko na protestantów. Tylko Kościół Ewangelicko-Luterański ma możliwość ściągać przez państwo podatki od swoich wyznawców. Wszystkie inne wyznania muszą poradzić sobie same. Nie możemy zmusić nikogo do płacenia. Niestety, trudno jest otrzymać od katolików potrzebne środki na utrzymanie Kościoła. Jesteśmy zależni od pomocy finansowej z Niemiec i innych krajów. Bardzo ogranicza to nasze możliwości, choćby w kwestii remontów świątyń.
Jak przeciętny Duńczyk odnosi się do katolicyzmu? Czy jest to na tyle mniejszościowe wyznanie, że jest mu obojętne?
– Duńczycy wiedzą, że istnieje coś takiego jak Kościół katolicki. Dla wielu jest on jednak niezauważalny. Tylko w miastach, i nawet nie wszystkich, jest katolicka świątynia. Przez to też stosunkowo mało osób nawraca się i staje wyznawcami Kościoła katolickiego. Mimo że działają szkoły katolickie, w których większość uczniów nie jest katolikami, wielu się nie nawraca. Liczba konwersji na katolicyzm to mniej niż sto rocznie. Na początku zeszłego wieku dochodziło nawet do dwustu osób.
Do Kościoła luterańskiego w Danii przyznaje się większość społeczeństwa, ale religię praktykuje jedynie 3 proc.
Co jest największym problemem w procesie laicyzacji w Królestwie Danii?
– Trzeba przyznać, że procent chrześcijan jest jeszcze duży w krajach skandynawskich. Tam, gdzie istnieją Kościoły Narodowe, coraz mniej obywateli należy do jakiegoś Kościoła. Widać to m.in. w Wielkiej Brytanii. W Danii większość obywateli należy do Kościoła luterańskiego. Nie znaczy to, że są praktykujący, może nawet nie aż tak wierzący. Trzeba powiedzieć, że liczba praktykujących katolików jest większa niż u protestantów. O każdego wiernego należy dbać indywidualnie, aby nie zagubił się w tym środowisku.
Jak obecnie wyglądają relacje Kościoła katolickiego z Duńskim Kościołem Narodowym?
– Zwłaszcza w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan organizujemy sporo wydarzeń w całym kraju, podczas których różne wyznania spotykają się na wspólnych nabożeństwach. Mamy Radę Kościołów Danii, gdzie możemy występować z jednym głosem wobec niesprawiedliwości w prawie wyznaniowym. Od paru lat istnieje też komisja dialogu katolicko-luterańskiego na poziomie teologicznym. Oczywiście większość jej członków stanowią protestanci, ale mimo to Kościół luterański odnosi się z dużym szacunkiem do innych wyznań.
Bp Czesław Kozon
Ordynariusz diecezji kopenhaskiej od 1995 r., jedyny biskup rezydujący w Królestwie Danii. Urodzony na duńskiej wyspie Falster, wychował się w rodzinie polskiego pochodzenia. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Skandynawii, a także wiceprzewodniczący Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej