Tym razem jesteśmy zaproszeni do refleksji na temat powołania. Warto zresztą pomyśleć o nim znacznie szerzej niż wyłącznie jako o powołaniu kapłańskim lub zakonnym – warto w świetle przywołanych czytań przyjrzeć się każdej misji podejmowanej z nadania Bożego – w imieniu Kościoła.
Uderza najpierw wątek wspólny bardzo mocno wyartykułowany w powołaniu Izajasza (pierwsze czytanie) i w powołaniu Piotra (Ewangelia). Człowiek nie jest – i nigdy nie będzie – godny zadania, do którego zaprasza Bóg. Odległość między świętością Boga a ludzką grzesznością jest tak wielka, że wyłącznie Boża inicjatywa i zaangażowanie w naszą historię może uzdolnić nas do działań podejmowanych w Jego imię. Zauważmy, że ta prawda wpisana jest w DNA Kościoła. Najważniejsza stolica apostolska, która przewodzi całemu Kościołowi, powiązana jest z imionami apostołów, z których jeden kilkakrotnie zdradził swego Mistrza, a drugi był nieprzejednanym prześladowcą Jego wyznawców. Oczywiście, obaj oddali życie za Chrystusa. Ale ich historia ma na zawsze nam przypominać, że Kościół jest wspólnotą nawróconych – i wciąż podejmujących wysiłek nawrócenia – grzeszników. Jeśli o tym na chwilę zapomnimy – a, niestety, miewamy zbyt często na to ochotę – jeśli w naszej wspólnocie nie będzie miejsca dla tych, którzy zmienili lub chcą zmienić swoje życie, sól utraci swój smak, nasze wspólnoty będą coraz bardziej dryfować ku mieliźnie.
Uderza jednak także kontrast, który można dostrzec pomiędzy powołaniem Izajasza i powołaniem Piotra. Izajasz ma wizję w świątyni. Piotr powołany jest nad jeziorem. Z jednej strony mamy zapach kadzidła, z drugiej strony zapach wyławianych ryb. Chociaż więc obaj ostatecznie zostaną poprowadzeni do odkrycia czegoś nadzwyczajnego, co przekracza horyzont ich oczekiwań i wyobrażeń, powołanie Piotra wydaje się wyłaniać z tego, co zwyczajne. To na dnie tego, co jest jego codziennym zajęciem, niemalże rutynowo powtarzaną aktywnością, ale zarazem dlatego, że jest otwarty na słowo, które przychodzi z zewnątrz i prowadzi go poza to, co wie i nad czym panuje („wypłyń na głębię”), odkrywa z pomocą Jezusa perspektywy, które pozwolą mu dostrzec zupełnie nowy wymiar w swoim życiu.