Logo Przewdonik Katolicki

Homilia – słowo Boże czy ludzkie?

ks. Artur Stopka
Historyczny inicjał wycięty z Biblii przedstawiający głoszenie Słowa przez św. Pawła. Włochy, XIII wiek. Tempera i złoto na pergaminie | fot. Sepia Times/Universal Images Group/Getty Images

Papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium przyznał, że nie może zamknąć uszu na wiele krytycznych uwag do jakości głoszonych homilii. Nawet niektórzy księża głośno postulują, aby tego, co słychać na polskich ambonach, nie nazywać słowem Bożym.

Z robili to tak, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Jednak fakt jest faktem. Po kilku minutach homilii, wygłaszanej przez zaproszonego duchownego, wyszli z kościoła. Nie byli parą znudzonych nastolatków, lecz małżeństwem z dość dużym stażem, zaangażowanym w życie parafii, aktywnym w dwóch grupach parafialnych. Tłumaczyli potem, że nie byli w stanie słuchać tego, co mówił do mikrofonu kaznodzieja. „Na początku Mszy proboszcz powiedział, że ten ksiądz wygłosi do nas słowo Boże. Jednak to, co mówił, naprawdę nie brzmiało jak słowo Boga. Brzmiało jak słowo człowieka, który przyszedł wylać przed nami swoje fobie, żale i obarczyć nas nimi” – mówili, wyjaśniając motywy swojej decyzji. Potem się okazało, że niesmak, a nawet oburzenie tym, co z ambony wygłosił ów kapłan, podzielali również inni parafianie. „Niech ksiądz go już nigdy do nas nie zaprasza” – prosili proboszcza.
Takie sytuacje się zdarzają. Nie zawsze reakcją na to, co podawane jest z ambony jako „słowo Boże”, okazuje się wyjście z liturgii. Pewna kobieta przyznała, że nie potrafi przyjąć jako „słowa Bożego” wywodów jednego z wikarych. Nie opuszcza jednak kościoła, lecz się „wyłącza”. Nie słucha tego, co pada z ambony, lecz sama stara się rozważać usłyszane przed chwilą czytania mszalne. Jest wykształconym teologiem i prawdopodobnie byłaby w stanie wygłosić bardzo dobrą homilię. W każdym razie lepszą niż wikary. Ale przepisy Kościoła katolickiego na to nie pozwalają. Kodeks prawa kanonicznego (KPK) nie pozostawia wątpliwości: „Pośród różnych form przepowiadania wyróżnia się homilia, która stanowi część samej liturgii i jest zarezerwowana dla kapłana lub diakona” (kan. 767 par. 1).

Paweł wdzięczny Tesaloniczanom
„Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” – napisał autor Listu do Hebrajczyków. Święty Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloniczan wyraził wdzięczność: „Nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale – jak jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was wierzących” (1 Tes 2, 13).
Czym jest słowo Boże? „Wyrażenie «Słowo Boże» jest nacechowanym uczuciowo, podniosłym odpowiednikiem Ewangelii (lub szerzej – nauki Chrystusa) i z tego powodu najczęściej używa się w nim wielkich liter” – tłumaczył ponad dwadzieścia lat temu profesor z Uniwersytetu Warszawskiego w internetowej poradni językowej firmowanej przez PWN. A Encyklopedia tego samego wydawnictwa informuje, że słowo Boże to w teologii chrześcijańskiej ogólne określenie przesłania skierowanego przez Boga do ludzi (objawienie), które wymaga od nich odpowiedzi. Publikacja dodaje, że według Biblii słowo Boże jest zarazem działaniem, wskazuje, że Biblia zawiera słowo Boże wyrażone ludzkimi słowami przez proroków i natchnionych pisarzy, a według Nowego Testamentu słowo Boże wciela Jezus (logos). Odnotowuje też, że Kościół głosi słowo Boże przez nauczanie i liturgię oraz że nazwę słowa Bożego noszą także teksty biblijne „czytane w liturgii i osnute na nich kazania”. Daje do myślenia, jakie rozumienie słowa Bożego jest dziś upowszechniane w Polsce.

Jeden święty depozyt
Ojcowie Soboru Watykańskiego II w ogłoszonej 18 listopada 1965 r. Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym, zaczynającej się od słów Dei verbum określili, że to „Święta Tradycja i Pismo św. stanowią jeden święty depozyt słowa Bożego powierzony Kościołowi”. Ten sam soborowy dokument precyzuje, że Pismo Święte jest mową Bożą, utrwaloną pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie, natomiast święta Tradycja, słowo Boże, przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone apostołom, przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem prawdy, wiecznie je w swym nauczaniu zachowywali, wyjaśniali i rozpowszechniali.
W październiku 2008 r. XII Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, które odbyło się w Watykanie, poświęcone było tematowi „Słowo Boże w życiu i misji Kościoła”. W posynodalnej adhortacji Verbum Domini papież Benedykt XVI napisał: „Będąc świadomi fundamentalnego znaczenia słowa Bożego w odniesieniu do odwiecznego Logosu Boga, który stał się ciałem, jedynego Zbawiciela i Pośrednika między Bogiem i człowiekiem, i wsłuchując się w to słowo, uznajemy dzięki Objawieniu biblijnemu, że stanowi ono fundament całej rzeczywistości”. Stwierdził też, że to liturgia jest „uprzywilejowaną przestrzenią słowa Bożego”. Według Benedykta XVI „należy powiedzieć” za soborową Konstytucją o liturgii świętej, że sam Chrystus „jest obecny w swoim słowie, bo gdy w Kościele czyta się Pismo Święte, On sam przemawia”. Co więcej, Kościół zawsze dawał wyraz świadomości, że w czynności liturgicznej słowo Boże łączy się z wewnętrznym działaniem Ducha Świętego. To On sprawia, że słowo Boże działa w sercu wiernych.

Różni się od wszystkich innych
Nie ma wątpliwości, że słowem Bożym są czytania mszalne, wzięte ze Starego i Nowego Testamentu. Po każdym zresztą przypomina o tym formuła „Oto słowo Boże”. Słowem Bożym jest też śpiewany w trakcie liturgii słowa psalm oraz poprzedzający Ewangelię śpiew. Po odczytaniu Ewangelii zawsze pada sformułowanie „Oto słowo Pańskie”, które uświadamia uczestnikom liturgii, czego przed chwilą wysłuchali. A co z homilią? Jest słowem Bożym czy nie?
Zaliczany do pionierów odnowy teologicznej kaznodziejstwa w Polsce ks. Marian Rzeszewski (1911–1982) z diecezji włocławskiej odpowiedział przed laty bardzo zdecydowanie na tak postawione pytanie: „Homilia głosi słowo Boże, a nie ludzkie. Jej nauczanie różni się od wszystkich innych, bo mówi ono o życiu w Chrystusie i o tajemnicy zbawienia, urzeczywistniającego się w Chrystusie i przez Chrystusa. Przedłuża ona głoszenie orędzia Bożego w Piśmie Świętym i jest podobną do Eucharystii, z którą jest złączona w obrzędzie. Kaznodzieja jest prawdziwym prorokiem, mówi do ludzi w imieniu Boga i głosi ludziom Boga”. Tak rozumiana homilia jest nie tylko czymś niezwykle wartościowym dla tych, którzy jej słuchają. Jest również nadzwyczaj odpowiedzialnym zadaniem dla kaznodziei, który ją przygotowuje i wygłasza.

Cierpią przy słuchaniu i głoszeniu
Nie powinno więc dziwić, że papież Franciszek w swojej pierwszej adhortacji apostolskiej (z 24 listopada 2013 r.), Evangelii gaudium, o głoszeniu Ewangelii we współczesnym świecie, zamieścił dość obszerny swoisty podręcznik przygotowania homilii. Wyjaśnił, że poświęcił homilii tak wiele uwagi, „ponieważ wiele jest krytycznych uwag w odniesieniu do tej poważnej posługi”. Zauważył, że wierni przywiązują do niej wielką wagę. „Oni zaś, podobnie jak sami wyświęceni szafarze, wielokrotnie cierpią, jedni przy słuchaniu, drudzy przy głoszeniu słowa. To smutne, że tak jest” – skonstatował papież, dodając, że homilia może być rzeczywiście intensywnym i szczęśliwym doświadczeniem Ducha, pokrzepiającym spotkaniem ze Słowem, stałym źródłem odnowy i wzrastania.
A co, jeśli nie jest? Jeśli okazuje się moralizatorską przemową, skomplikowanym wykładem, luźną pogawędką na tematy bieżące lub prezentacją osobistych poglądów kaznodziei na różne sprawy, w tym na kwestie polityczne? Czy wtedy również jest słowem Bożym, które trzeba przyjąć nabożnie i z wdzięcznością? Odpowiedź jest prostsza, niż może się wydawać. Moralizatorska przemowa, zawiły wykład, swobodna pogawędka czy przegląd własnych poglądów kaznodziei nie jest homilią. A skoro nie jest homilią, to pytanie o to, czy jest słowem Bożym, staje się bezprzedmiotowe. To tylko słowo ludzkie, które – jeśli w ogóle powinno być publicznie wygłoszone – to z pewnością nie podczas liturgii, nie w czasie Mszy św.
„Homilia nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ posiada «charakter niemal sakramentalny»” – napisał Franciszek w 2019 r. w liście ustanawiającym Niedzielę Słowa Bożego. A Benedykt XVI w adhortacji Verbum Domini wyjaśniał, że głoszenie słowa Bożego podczas celebracji pociąga za sobą uznanie, że sam Chrystus jest obecny i mówi do nas, abyśmy Go przyjęli. Aż chce się dodać: pod warunkiem że kaznodzieja Mu nie przeszkadza.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki