Logo Przewdonik Katolicki

Codzienność tkana Słowem

Weronika Frąckiewicz
fot. Getty Images

Rozmowa z Adelą Lemańską i Anną Greckel o codzienności czytanej w kluczu słowa Bożego, różnych wymiarach kobiecości i języku Kościoła

Każda z nas spotkała się pewnie ze stwierdzeniem, że Pismo Święte zawiera w sobie pełnię, do której nie trzeba nic dodawać. Trudno jednak słowa te przełożyć na rzeczywistość i czytać codzienność tylko w kluczu słowa Bożego. Istnieje dziś pokusa, aby w swojej wierze trzymać się prawd tu i ówdzie ,,objawionych”. Stąd bierze się też dość jaskrawa radykalizacja poglądów w niektórych kręgach kościelnych. Jak patrzeć na swoje życie przez pryzmat Słowa objawionego w Biblii?
ANNA GRECKEL: Zdarzają się w moim życiu takie sytuacje, w których automatycznie przypominam sobie konkretny fragment z Pisma Świętego. Słowo Boże przychodzi niejako z pomocą, dając mi siłę do zmierzenia się z codziennością. Wydarzają się również odwrotne: gdy medytuję jakiś fragment słowa Bożego, przypominam sobie sytuacje, w których to słowo się wypełniło. Doświadczyłam w swoim życiu również cudownej mocy modlitwy słowem Bożym, jak chociażby wtedy, gdy psalmami modliłam się o zdrowie córki w szpitalu.
Słowo Boże ma moc przemiany rzeczywistości, ale także tego, w jaki sposób ja na tę rzeczywistość patrzę.
ADELA LEMAŃSKA: Doświadczam tego, że konkretny fragment Pisma przeprowadza mnie przez jakiś etap życia. Dotykają mnie np. słowa o wyjściu Piotra z łodzi i chodzeniu po wodzie i widzę siebie w nowej, trudnej sytuacji, a czerpiąc z przykładu Piotra, zastanawiam się, jak przez nią przejść, aby nie utonąć, lecz mieć oczy utkwione w Jezusie. Kiedy muszę podejmować niełatwe dla mnie działania, przypominam sobie ten fragment i jest on dla mnie motywacją do jeszcze głębszego szukania Boga we wszystkim. Gdy dużo czytam, rozważam i modlę się słowem Bożym, czuję, jakbym nim nasiąkała, a wtedy w odpowiednich chwilach przychodzą adekwatne fragmenty. Obecnie bardzo często skupiam się w ciszy na obrazie Boga, który wyłania się z rozważanego przeze mnie fragmentu. Staram się wypełniać swoje myśli tym obrazem, pozwalać mu przeniknąć się, a potem idę z nim w moje relacje, działania, codzienność i staram się go naśladować.

Prowadzicie spotkania biblijne dla kobiet i mam. Gdy słyszę o tego rodzaju grupkach, budzi się we mnie obawa o to, że prędzej czy później grupy tego typu stają się hermetycznie zamkniętymi środowiskami, które słowo Boże interpretują zgodnie ze swymi potrzebami.
AL: Również słyszałam opinie, o których mówisz, jednak w naszej wspólnocie tego nie doświadczam. Być może jest to kwestia tego, że w naszych grupach uczestniczą bardzo dojrzałe osoby albo działają metody, które stosujemy. Ponadto nasze spotkania są otwarte dla wszystkich chętnych kobiet. Spotykamy się co tydzień online, dodatkowo prowadzimy spotkania raz w miesiącu w parafii. W obu grupach rozmowy są naprawdę na głębokim poziomie, choć wyczuwam większą otwartość i zaufanie w grupce, która spotyka się co tydzień, a nie co miesiąc. W schodzeniu głębiej pomagają nam różne metody dzielenia się słowem Bożym, które zmuszają nas do tego, żeby nie pozostawać na dużym poziomie ogólności. Podczas rozważania Ewangelii można ulec pokusie wyciągania ogólnych wniosków: my, chrześcijanie musimy postąpić tak, bo świat dziś działa tak. Bywają osoby, które mają tendencję do prawienia minikazań, ponieważ jedynie taka forma odnoszenia się do słowa Bożego jest im znana z kościoła. Nasze spotkania prowadzimy jednak tak, aby rozważając Słowo, zejść do poziomu osobistego i powiedzieć, jak to, co usłyszałam, odnosi się do mojego życia Wówczas osoba dzieląca się może uświadomić sobie schematy swojego działania, jakość swoich relacji, poziom zaangażowania w różne aktywności, a także osobiście doświadczyć leczącej miłości ze strony Boga, który kocha nas zawsze, bez względu na wszystko. Czasem zestawienie swoich trudności ze Słowem
płynącym z Ewangelii już jest leczące. Nasze spotkania to również czas zachwytu nad tym, jak jedno Słowo nabiera sensu w bardzo różnych życiowych kontekstach Czytamy jedno Słowo, a każda z nas bierze z niego coś innego, coś innego ją porusza i nadaje sens jej niepowtarzalnym doświadczeniom.
AG: Jakiś czas temu same zastanawiałyśmy się, co sprawia, że w naszej grupce biblijnej powstały relacje tak głębokiego zaufania, przyjęcia, dzięki którym możemy duchowo wzrastać. Grupa około 6–8 dziewczyn spotyka się każdego tygodnia od prawie dwóch i pół roku. Połączyło nas pragnienie lepszego poznania Boga w Jego Słowie, które okazało się silnym spoiwem. Nie znałyśmy się wcześniej zbyt dobrze lub nawet wcale i na pewno niewątpliwym fenomenem jest to, że mamy tu możliwość poznać się jakby od „wnętrza”. Zazwyczaj gdy kogoś poznajemy, widzimy jego zachowania, reakcje – tu poznajemy najpierw motywy tych działań. Wtedy na pewno łatwiej o zrozumienie.
AL: Jesteśmy z różnych części Polski, dlatego nie mamy kontaktu w codzienności. Rozmawiamy jednak o swoich motywacjach, pragnieniach i zmaganiach. Cechuje nas nietypowy rodzaj znajomości: od strony serca, trochę tak, jak widzi nas Pan Bóg. Myślę, że to sprzyja dzieleniu się i pogłębionym refleksjom.

Swoją działalność zarówno w grupach, które tworzycie, jak i w wydawanych publikacjach, dedykujecie kobietom. Jak, mówiąc o kobietach w Kościele i podejmując dla nich działania, nie włożyć ich w schemat uprzejmych, ubranych w sukienki, otoczonych pastelowymi kolorami perfekcyjnych pań?
AL: Sama sobie się dziwię, że podjęłam się tworzenia inicjatywy dla kobiet (śmiech). Zawsze tego typu działania, dedykowane jednej z płci, raczej mnie śmieszyły, niż pociągały. Dlaczego dla kobiet, mężczyzn, czy wszyscy nie jesteśmy przed Bogiem tacy sami, a zarazem wyjątkowi? Od kiedy zostałam mamą, dużo obracam się w świecie innych kobiet. I te spotkania potwierdzają moje doświadczenie uczestnictwa w kobiecej grupie biblijnej podczas misji w Etiopii: obecność samych kobiet szybko prowadzi do atmosfery zaufania, która pozwala zejść na taki poziom rozmów, który trudno byłoby mi sobie wyobrazić w towarzystwie damsko-męskim. Łączą nas wspólne tematy: doświadczenia porodów i trudów wychowywania dzieci, a czasem niespełnione pragnienia posiadania dzieci, codzienne obowiązki domowe, łączenie pracy zawodowej z domem. Zwracamy się do kobiet nie na zasadzie jakiejś jednej wizji kobiecej roli, ale raczej doświadczając pewnej wspólnoty życia. Nie chodzi nam o podsycanie zewnętrznych przejawów kobiecości, promowanie noszenia sukienek dla Maryi czy innych tego typu inicjatyw. Niektórzy pytają mnie, czy szczególnie inspirujemy się przykładami kobiet w Biblii. To też nie jest naszym zamysłem. Uważam, że głównym bohaterem Biblii jest Bóg, wszyscy inni to postacie poboczne. Zostałyśmy jakiś czas temu zaproszone, aby opowiedzieć o roli kobiety w Kościele. Zastanawiałyśmy się, jak podejść do tego tematu, ponieważ nie widzimy jednego schematu, w który miałyby wpisać się wszystkie kobiety. Droga każdego człowieka do świętości jest bardzo indywidualna i może być bardzo różna, niezależnie od płci. Przypomina mi się fragment Apokalipsy, który mówi o tym, że każdy otrzyma biały kamień, „a na kamyku wypisane nowe imię, którego nie poznał nikt, tylko ten, który je przyjmuje” (Ap 2, 17). Z drugiej strony, dotknęła mnie kiedyś interpretacja fragmentu z Księgi Rodzaju o stworzeniu, przedstawiona przez pewną siostrę zakonną. Bóg mówi, że daje Adamowi pomoc, a użyte na ową pomoc słowo, to ezer, które na dalszych kartach Biblii jest używane, gdy mowa o Bogu, np. Bóg jest moją pomocą i tarczą. W tej interpretacji kobieta jest wspierającą Bożą obecnością. Ta interpretacja bardzo do mnie przemawia.
AG: Nigdy nie miałam bliskich przyjaciółek i nie otaczałam się kobietami. Potrzebę bliskości kobiet rozbudziło we mnie macierzyństwo. Kiedy urodziłam pierwszą córkę, z powodu jej stanu zdrowia przez trzy miesiące po porodzie mieszkałyśmy w szpitalu. Poznałam tam wiele mam dzielących ze mną podobne trudy. Zauważyłam, z jaką łatwością przychodzi mi dzielenie się z nimi moimi doświadczeniami, trudnościami. Doświadczyłam od nich wielkiego wsparcia, wręcz wspólnego przeżywania. Podobnej bliskości doświadczyłam właśnie na spotkaniach biblijnych. Tutaj już nie każda z nas jest mamą, nie każda ma podobne do mnie doświadczenia, ale słowo Boże umożliwia nam właśnie takie „wspólne przeżywanie”. I właśnie w taki sposób wolę myśleć o kobietach, jako towarzyszkach drogi duchowej.
To, co zewnętrzne, jest czasem ważne. Jest to jakiś wyraz tego, co wewnątrz. Dla mnie także przez jakiś czas było kluczowe. Jednak to jest właśnie droga. Najistotniejsze wydaje mi się, aby odkryć to, że dla każdego z nas, tak mężczyzny jak i kobiety, Pan Bóg ma niepowtarzalny plan. Bóg nie wkłada nas w żadne schematy i na pewno nie są one Jego pragnieniem dla naszego życia.

Zastanawiam się, czy spotkania w grupach dedykowanych mamom są odpowiedzią na potrzeby psychologiczne, czy duchowe kobiet?
AL: Według mnie jedno nie wyklucza drugiego. Prawdą jest, że kręgi mam, czy nawet ujmując szerzej grupy kobiet, są dla nich psychologicznym wsparciem. Nie widzę sensu w stawianiu duchowości w kontrze do psychiki. Wierzę, że Pan Bóg działa przez innych ludzi i mówi do nas również przez nasze pragnienia, emocje, myśli i tęsknoty. Aby poznać Boga, trzeba poznać siebie. Nie musimy rozgraniczać potrzeb psychologicznych i duchowych, bo im bliżej siebie jesteśmy, tym bliżej jesteśmy Jezusa. Im większa jest przyjaźń i otwartość między nami, tym bardziej schodzimy ku Źródłu, ku Temu, który nas gromadzi. Jednocześnie bardzo wyraźnie widzę, że oprócz całego spektrum potrzeb psychologicznych każda z nas głęboko w sercu pragnie czegoś więcej, zejścia na inny poziom przeżywania. Odkrywamy w sobie pragnienie Boga i tym się dzielimy.
AG: Podobnie jak Adela, widzę, że schodzimy głębiej, wykraczając poza potrzeby psychologiczne człowieka, jednocześnie ich nie zaniedbując. Sądzę, że trudno o rozwój duchowy, kiedy zaniedbujemy na przykład mówienie o swoich emocjach czy poszukiwanie przyczyn swoich zachowań. Jednak słowo Boże pomaga nam się w ogóle zatrzymać, pomaga podjąć refleksję.

Wasze działania wspierają księża, jednak nie ingerują zbyt mocno w to, co robicie. Jak dziś, w momencie olbrzymiego kryzysu Kościoła instytucjonalnego, odczytujecie rolę świeckich w Kościele?
AL: Cała nadzieja w świeckich! W naszej grupce są osoby, które niekoniecznie przyszłyby na spotkanie, gdyby zachęcały je osoby duchowne. Tutaj, jak same przyznają, doświadczają szczerości, otwartości, swobody i mocy Bożego słowa. Dzielą się z nami tym, że na kazaniach słyszą często jedynie górnolotne słowa, które trudno jakkolwiek połączyć z realnymi wyzwaniami życia i potrzebami duchowymi. Niedawno jedna z uczestniczek usłyszała na kazaniu bożonarodzeniowym, że Bóg ma narodzić się w naszych sercach. Zdała sobie sprawę, że nie wie, co to ma dla niej konkretnie oznaczać.
AG: Zdecydowanie dziś zmienia się rola świeckich w Kościele. Szczególnie ważny jest tu dla nas język. W Kościele często słyszymy piękne homilie, jednak równie często trudno jest je wprowadzić w życie. Czasem język jest niezrozumiały, czasem trudno odnieść je do siebie.
W czasie naszych spotkań rozmawiamy jakby z koleżankami, używamy naszego języka, mówimy o sobie, swoim życiu. Wtedy łatwiej zobaczyć miejsca, które potrzebują zmiany, łatwiej też o te zmiany zawalczyć. W naszej wspólnocie bardzo zwracamy uwagę na język. Nie używamy pojęć, które dla konkretnego człowieka nic nie znaczą lub mają zbyt podniosły charakter. Bo jak zaaplikować w swoje życie, w często niełatwą i pogmatwaną codzienność, hasło „czyste serce”? Wiele osób chciałoby tak żyć, ale nieczytelne w realnym kontekście hasła przestają mieć dla nich znaczenie.
AL: Z kolei gdy zwracałyśmy się do autorek z prośbą o napisanie komentarzy do czytań niedzielnych, które wydałyśmy pod tytułem Kobiecym okiem na Ewangelie niedzielne, to, zaznaczałyśmy, aby pisały tak, jakby rozmawiały z koleżanką na kawie, bez patetycznych stwierdzeń czy kwiecistego stylu. Zależało nam na konkretnych świadectwach doświadczania słowa Bożego. Są tam więc historie konkretnych kobiet: Asi, Agnieszki, Justyny, Noemi… o tym, jak Słowo dawało im moc, by wybaczyć koleżance, zmierzyć się z depresją, nie tracić nadziei na trwały związek itp. Zależało nam, by czytelnicy mogli odnaleźć się w tych komentarzach ze swoją historią. Zapraszamy do zakupu tych rozważań, co będzie jednocześnie wsparciem dalszych działań naszej Fundacji u Studni.

---

Adela Lemańska i Anna Greckel
Założycielki Fundacji u Studni (www.fundacjaustudni.pl), współautorki książki Kobiecym okiem na Ewangelie niedzielne i innych publikacji. Inicjatorki spotkań dla mam i kobiet


---

Kobiecym okiem na Ewangelie niedzielne, praca zbiorowa,

Fundacja u Studni 2024

---

Spotkałyśmy Pana. Jego słowo w nas żyje, praca zbiorowa pod red. Adeli Lemańskiej,
Święty Wojciech 2022


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki