Logo Przewdonik Katolicki

Z migrantami

Natalia Budzyńska
Parafia w Peru, w której misjonarzem był papież Leon XIV, 8 maja 2025 r. | fot. STEFFANO PALOMINO/AFP/East News

Nie wiem, gdzie nasz nowy papież mieszkał jako biskup w Peru, ale czytam, że wspierał uchodźców bardzo konkretnymi działaniami, a szczególnie migrantów z Wenezueli, których w Peru jest wielu.

Cieszy mnie, że papieżem został kardynał, który powtarzał, że biskup nie jest księciem, siedzącym sobie w pałacu, który staje się jego królestwem. Myślę sobie, że jeszcze zbyt często tak bywa: wokół niego służba, a tam gdzieś dalej lud, o którym owszem, myśli, ale kompletnie go nie zna. Robert Prevost jeździł do zapomnianych zakątków Peru i interesował się jego mieszkańcami. Mówił, że rolą biskupa jest być blisko ludzi i codzienności, w jakiej żyją. Bardzo mi się to podoba, bo z pałacu trudno jest dostrzec problemy szarego człowieka. Ja w ogóle jestem radykalna i uważam, że najlepiej gdyby biskup mieszkał w bloku i miał sąsiadów: rodziny wielodzietne, emerytów, inwalidów. Żeby rozmawiał nie tylko z intelektualistami i nie tylko z „uczonymi w Piśmie”. Wiem, że są tacy biskupi, bo nawet jednego znam – niestety nie z naszego kraju.
Nie wiem, gdzie nasz nowy papież mieszkał jako biskup w Peru, ale czytam, że wspierał uchodźców bardzo konkretnymi działaniami, a szczególnie migrantów z Wenezueli, których w Peru jest wielu. Uciekają ze swojego kraju, który targany jest politycznym, gospodarczym i humanitarnym kryzysem. W peruwiańskich mediach przedstawia się Wenezuelczyków jako kryminalistów, więc nastawienie wobec nich jest bardzo niechętne, a jest ich tam ponad milion. Eksodus Wenezuelczyków jest jednym z największych problemów migracyjnych współczesnego świata. Niektórzy z nich z Peru usiłują przedostać się do Chile, gdzie na granicy często łamane są prawa człowieka. Biskupi wzywali proboszczów przygranicznych miejscowości do pozostawiania na noc otwartych kościołów, w których migranci mogliby się chronić.
Na naszej granicy z Białorusią jest podobnie, choć w o wiele mniejszej skali: są migranci, łamane są prawa człowieka, ale jeszcze żaden biskup nie wzywał proboszczów do bezpośredniej pomocy tym, którzy porzucając swój dom, szukają lepszego życia. To są ci ostatni, ci odrzucani, niechciani, odtrącani. Kard. Prevost, czyli obecny papież Leon XIV, do takich właśnie ludzi szedł, takimi się interesował, wspierał w tym Caritas i inne organizacje humanitarne. To budzi we mnie nadzieję. Czuję, że nie bałby się głośno mówić o mężczyznach i kobietach w lasach i mokradłach Puszczy Białowieskiej, o wielokrotnie wypychanych na Białoruś ludziach, którymi straszy się Polaków. Mam też nadzieję, że powiedziałby dobre słowo tym, którzy niestrudzenie niosą im pomoc. Tylko czy ktoś go posłucha? Przecież to samo mówił papież Franciszek…
Tymczasem w Hajnówce trwa proces pięciu osób, których jedyną winą jest to, że nakarmiły i przewiozły do suchego i ciepłego miejsca kilka wycieńczonych osób, wśród których były kobiety i dzieci. Wybór jest moralnie prosty: zostawisz leżącego i konającego z zimna i głodu na ziemi czy zabierzesz go w bezpieczne miejsce i dasz jeść?
Cieszę się z papieża Leona XIV, bo mogę mieć nadzieję, że dla niego to jasne jak słońce.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki