Logo Przewdonik Katolicki

Zanurzenie w mętnej wodzie pomówień

Piotr Zaremba
Piotr Zaremba, publicysta „Dziennika Gazety Prawnej” i „Polski Times” | fot. Magdalena Bartkiewicz

Zawsze byłem zdania, że najbardziej kontrowersyjny sposób pozyskania newsa nie zwalnia od oceny jego treści

Zacznę od aktualnego cytatu z Wawrzyńca Rymkiewicza, filozofa i naczelnego ambitnych periodyków: „W tej chwili całkowicie jasny jest przedmiot najbliższych wyborów. Polacy nie stoją przed pytaniem: lewica czy prawica, solidarność czy liberalizm, postęp czy tradycja? Polacy stoją przed pytaniem, czy chcą państwa, w którym tajna policja miesza się do polityki – a w dalszej, nieuchronnej konsekwencji, także do prywatnego życia obywateli? W tej chwili jest to pytanie jedyne. Reszta jest tylko medialnym zgiełkiem”.
Reszta niekoniecznie jest tylko „medialnym zgiełkiem”. Ale wiadomo, o co chodzi Rymkiewiczowi. Kiedy Karol Nawrocki, kandydat PiS, popełnił w czasie prezydenckiej debaty fatalny błąd i powiedział: „Tacy ludzie jak ja, z jednym mieszkaniem”, zaczęły wypływać informacje mające mu szkodzić. Informacje dotyczące najpierw wykupienia przez niego komunalnego mieszkania w Gdańsku dla znajomego, starszego pana – Jerzego, a potem wykupu tegoż mieszkania przez samego prezesa IPN w zamian za tzw. dożywocie.
Można było się zastanawiać, skąd dziennikarze Onetu, a potem i innych mediów te informacje czerpali. Krążyły różne domniemania. Na przykład, że z urzędu miasta Gdańska kontrolowanego przez Platformę Obywatelską. Kiedy jednak polityk KO-PO Krzysztof Brejza zawiesił na Platformie X jeden z dokumentów, stało się jasne, że w tych wyciekach przynajmniej uczestniczą służby. Bo to dokument z teczki Nawrockiego, pozyskany w ramach tak zwanego postępowania sprawdzającego, koniecznego przy dopuszczaniu do informacji niejawnych. Postępowanie przeprowadza Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zobowiązana do tajemnicy. Zamiast tajemnicy mamy wysyp poufnych informacji, w ręce już nawet nie dziennikarzy, ale polityków walczących z Nawrockim.
Nasuwa się więc myśl, którą sformułował Rymkiewicz. Co oczywiście nie oznacza, że to wszystko, co można na ten temat powiedzieć. Zawsze byłem zdania, że najbardziej kontrowersyjny sposób pozyskania newsa nie zwalnia od oceny jego treści. Nawrocki w wypowiedziach na temat swoich relacji z panem Jerzym popełnił szereg niezręczności. Zaczął od ogłaszania, że się nim opiekował. Po czym okazało się, że stracił z nim w pewnym momencie kontakt.
Ja wcale nie jestem pewien, czy mamy tu do czynienia z wyłudzaniem mieszkania, jak wyrokują polityczni wrogowie kandydata. Mnie to wygląda na układ zawarty w dobrej wierze, tyle że wystawiony na próbę wraz z upływem czasu. Próbę chyba nieudaną. Choć nie znamy relacji osobistych między bohaterami zdarzeń. Mogły się zmieniać. Dziś i obrońcy, i niektórzy krytycy Nawrockiego przypominają, że ów mityczny „pan Jerzy” to alkoholik i przestępca. Ale to zdecydujcie się: albo to zły człowiek, albo godny zaufania odbiorca pomocy, godna współczucia ofiara.
W efekcie tematem kampanii zamiast politycznych sporów stały się wiwisekcje charakteru jednego z kandydatów. Prowadzą ją politycy obozu, który przynajmniej tolerował czyszczenie kamienic z lokatorów. Szukamy bezstronnych świadków. Opiekunka społeczna pana Jerzego obwinia Nawrockiego o bezduszność. I okazuje się sama autorką ataków na polityka w mediach społecznościowych. Całkiem kłamliwie oskarżała go tam o „uwiedzenie i zrobienie dziecka szesnastolatce”. Jest zwolenniczką Rafała Trzaskowskiego. Na takie mielizny narażone jest w obecnej spolaryzowanej Polsce „poszukiwanie prawdy”. Opadają ręce, nie możemy się już doczekać końca brudnej kampanii. Co nie zmienia faktu, że w tych wyborach chodzi nie tylko o władzę, ale o kierunek, w jakim pójdzie Polska. Czy dlatego musimy nurkować w mętnej wodzie pomówień i domniemań?
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki