Zbliżające się wybory prezydenckie to spore wyzwanie dla każdego obywatela i katolika. Trzeba podjąć ryzyko oddania głosu na konkretnego człowieka, kierując się tym, co on mówi, deklaruje, nie znając przyszłości i nie wiedząc, jak się zachowa. W wyborach do parlamentu czy samorządu jest łatwiej, mamy do wyboru kilkadziesiąt osób, możemy studiować sylwetki tych, których bliższa nam partia wystawiła na listach wyborczych, i znaleźć tę, do której będzie nam najbliżej. W wyborach prezydenckich jest trudniej, bowiem mamy do wyboru 13 kandydatów, a w drugiej turze będzie już tylko dwóch. Wtedy musimy najwięcej zaryzykować.
O ryzyku piszę całkiem świadomie, ponieważ głosowanie to moment, w którym – choć mamy ogólne zasady katolickiego nauczania społecznego, które daje nam Kościół, by się orientować w polityce – to nasza decyzja obciąża wyłącznie nasze sumienie.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 19/2025, na stronie dostępna od 05.06.2025