W promieniach wiosennego, choć już palącego, rzymskiego słońca, na tle bezchmurnego nieba, odprawiona została pogrzebowa Msza św. na placu św. Piotra. Uczestniczyli w niej przedstawiciele 160 państw, członkowie europejskich rodzin królewskich, dwustu kardynałów, setki biskupów i tysiące kapłanów. Był tu i Donald J. Trump, i Wołodymyr Zełenski. Jednak to nie oni stanowili serce tego pożegnania. Prawdziwą „duszą” uroczystości była nawet nie ta prosta, drewniana trumna, przygotowana zgodnie z życzeniem Franciszka. Sercem tego dnia była pobożność ludzi: prosta, głęboka, bezpośrednia, wyrażona w spojrzeniach, łzach i milczącym trwaniu setek tysięcy wiernych. Taki był w końcu ten pontyfikat: bliski, czuły, ludowy.
Podniosłość chwili doskonale wyraził w swojej homilii kard. Giovanni Battista Re. Powiedział, że myślą przewodnią pontyfikatu papieża Franciszka było głębokie przekonanie, że Kościół jest domem wszystkich.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 19/2025, na stronie dostępna od 05.06.2025