Gdybyśmy zostali poproszeni o to, by zaproponować fragment Ewangelii, który powinien zostać przeczytany w niedzielę mającą zostać określoną jako „niedziela miłosierdzia”, z dużą dozą prawdopodobieństwa wskazalibyśmy na opowieść o miłosiernym Samarytaninie, przypowieść o synu marnotrawnym – miłosiernym ojcu, albo przypomnianą nam niedawno opowieść o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie. Niewielu byłoby pewnie takich, którzy proponowaliby Ewangelię odczytywaną w drugą niedzielę wielkanocną. Oglądany w mistycznych wizjach przez siostrę Faustynę Zbawiciel, utrwalony później bardzo niedoskonale – jak na to wskazywała zakonnica – w obrazie miłosiernego Jezusa, naprowadza nas jednak od prawie stu lat na związek tajemnicy miłosierdzia z tą właśnie Ewangelią. To Jezus zmartwychwstały posyła uczniów, by w mocy Ducha odpuszczali grzechy – nieśli dalej Boże działanie, które jest miłosierdziem par excellence.
Zauważmy, że kult Bożego miłosierdzia zaprasza nas w ten sposób, byśmy przed skoncentrowaniem się na efektach miłosiernego działania – które zwykle najbardziej przykuwają naszą uwagę – dostrzegli najpierw i przede wszystkim źródło. To przecież niezwykły punkt wyjścia działania Bożego ma pozostawać w centrum naszej uwagi i zachwytu. Wbrew pozorom my i nasze grzechy nie jesteśmy i nie mamy być najważniejsi.
Przy okazji 25. rocznicy kanonizacji siostry Faustyny i ogłoszenia drugiej niedzieli Wielkanocy „niedzielą miłosierdzia” warto jednak także przypomnieć jeszcze jedno ewangeliczne zdanie. Gdy w swojej drugiej z kolei encyklice Dives in misericordia (Bóg bogaty w miłosierdzie) Jan Paweł II poszukiwał odpowiedniej perspektywy, by połączyć ze sobą wszystkie najważniejsze aspekty miłosierdzia i stworzyć w ten sposób podstawę dla jego teologii, doszedł do wniosku, że poddaje ją zwięźle fraza: „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). Według polskiego papieża to bowiem właśnie zdanie pomaga nam zwięźle uchwycić istotę tajemnicy miłosierdzia. Miłosierdzie to objawianie w Jezusie oblicza Ojca. Na tym polega misja Mesjasza. Takie objawienie przynosi Krzyż. Na to mają też ostatecznie naprowadzać nas wszelkie gesty, które nazywamy dziełami miłosierdzia.