Logo Przewdonik Katolicki

Sztuka czy zgorszenie

Dawid Gospodarek
31 marca 2025 r. rozpoczęto zasłanianie mozaik ks. Marko Rupnika, które pokrywają bazylikę Matki Bożej Różańcowej w Lourdes fot. Valentine CHAPUIS/AFP/east news

W sanktuarium w Lourdes po 10 miesiącach od podjęcia decyzji zasłonięto mozaiki Marko Rupnika SJ. Wcześniej w USA twórczość Rupnika zasłonili już Rycerze Kolumba. Autor mozaik przez lata był uważany za jednego z najważniejszych współczesnych artystów sakralnych.

Jan Paweł II zlecił mu ozdobienie kaplicy papieskiej w Watykanie, Benedykt XVI poświęcił mozaiki w San Giovanni Rotondo i powiedział, że „są one nie tylko piękne, ale stanowią doskonałą lekcję teologii”, również Franciszek nader chętnie go promował. Twórczość Rupnika znaleźć można w ponad 230 kościołach – najważniejszych bazylikach i sanktuariach, od Waszyngtonu po Kijów.
Jednak dziś, w obliczu poważnych oskarżeń o przestępstwa seksualne, manipulacje duchowe i przemoc psychiczną wobec co najmniej 20 kobiet (głównie sióstr zakonnych), a także zarzutów o tuszowanie sprawy przez zakon jezuitów i Watykan, twórczość Rupnika staje się powodem głębokiego zgorszenia.

Kreskówkowe sacrum
Zachwyty nad dziełami Rupnika nie zawsze szły w parze z entuzjazmem krytyków sztuki. Anthony Visco, dyrektor Atelier for the Sacred Arts, przekonuje, że nie trzeba było czekać na skandaliczne zachowanie Rupnika, aby zobaczyć, jak problematyczna jest jego sztuka. Podkreśla liczne teologiczne i symboliczne błędy oraz twierdzi, że jego twórczość, mimo że prezentuje się ją jako pomost między Wschodem a Zachodem, ze względu na łamanie kanonów obu kultur przyczynia się do powstawania tu głębokiej przepaści. „Mozaiki Rupnika imitują styl bizantyjski, ale bez jego duchowej głębi. Postacie mają nienaturalnie duże dłonie i stopy, oczy przypominają martwe lalki, a twarze są pozbawione indywidualności” – opisuje.
Hilary White, artystka i historyczka sztuki, ocenia: „Estetyka mozaik Rupnika przypomina raczej dziecinne ilustracje niż sakralne obrazy. Są to prace ‘instagramowe’ – efektowne, ale puste w treści”. Określa je „celową subwersywną parodią i kpiną ze sztuki bizantyjskiej oraz jej duchowego celu i natury”. Dodaje: „Prace Rupnika są dziecinnym buntem przeciwko filozoficznym podstawom myśli chrześcijańskiej, całej metafizyce, która mówi, że prawdziwe rzeczy są prawdziwe i nie podlegają naszym osobistym kaprysom i preferencjom. Nikogo nie powinno dziwić, że jego perwersja tych tradycyjnych form artystycznych szła w parze z innymi rodzajami perwersji”.
Andrzej Mikulski, autor projektu architektonicznego sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie, wbrew którego założeniom powstały tam mozaiki Rupnika, tak pisał o jego dziele: „Wykonana dekoracja ścian odbiega pod względem estetycznym od założeń autorskich dotyczących wnętrza oraz jest niespójną z architekturą wnętrza kościoła. W warstwie plastycznej (kolorystyce, rysunku i kompozycji) wykonane dekoracje kłócą się ze spokojnym i harmonijnym układem tektoniki wnętrza. Przez komiksowy kreskówkowy rysunek, bajkową atmosferę, dobór kolorów i sposób użycia złoceń forma plastyczna dekoracji przesuwa realność świata Bożych Tajemnic w kierunku banalnej rzeczywistości świata bajkowego – niewiarygodnej i nierealnej”.
Twórczość Rupnika ostro krytykuje też bp Michał Janocha, historyk sztuki, w rozmowie z Ewą Kiedio („A piękno świeci w ciemności”, Więź 2017), stwierdzając, że te prace budzą w nim sprzeciw i są zaprzeczeniem tego, czym ma być sztuka sakralna. „Wyczuwam w nich duży ładunek niepokoju” – mówił, dodając: „nie jestem w stanie modlić się w takich wnętrzach, a przecież temu właśnie powinny one służyć”.

Zło artysty a jego dzieło
Wobec ujawnionych przestępstw wielu zadawało pytanie: czy dzieło artysty, który dopuścił się zła, może być nadal obecne w przestrzeni sakralnej?
Tomasz z Akwinu wskazywał, że powstanie dobrego dzieła nie wymaga świętości artysty. Oddzielenie artysty od dzieła jest raczej klasycznym podejściem. Wszystkie dzieła sakralne wykonali grzesznicy. Mamy wspaniałe freski i obrazy, malowane przez grzeszących nawet w materii bardzo ciężkiej.
Tu jednak mamy do czynienia z artystą, który swoją twórczość i ideologię wykorzystywał właśnie do manipulowania wykorzystywanych kobiet. Jedna z nich mówiła: „Jego obsesja seksualna nie była improwizowana, ale głęboko związana z jego koncepcją sztuki i jego teologicznymi myślami”. Osoby poszkodowane przez niego wciąż żyją i czekają na sprawiedliwość.

Głos skrzywdzonych
W dyskusji ważna jest opinia osób, które zostały wykorzystane seksualnie przez duchownych.
Tośka Szewczyk mówi: „Pewnie każdy skrzywdzony odpowie trochę inaczej. Niektórych te mozaiki w ogóle nie będą obchodzić, inni nie będą w stanie w ogóle się przy nich modlić, a jeszcze innym będą uruchamiać się mechanizmy zespołu stresu pourazowego. Bardzo chciałabym usłyszeć, jak przeżywają tę sytuację osoby bezpośrednio pokrzywdzone przez Rupnika – to one ostatecznie powinny mieć w tej dyskusji pierwszeństwo. We mnie te mozaiki grają bardzo symbolicznie, na strunach relacji Kościół – skrzywdzeni. Kiedy widzę mozaikę Rupnika, myślę: Osoby odpowiedzialne w Kościele mogły coś z nią zrobić. Ale uznały, że nie zrobią – a to otwiera wewnątrz całą lawinę sytuacji, w których osoby odpowiedziane w Kościele mogły w moją i naszą stronę wykonać jakiś krok, a tego nie zrobiły”.
Odpowiada też na przytaczany czasem argument ekonomiczny, że zniszczenie mozaik Rupnika byłoby marnotrawstwem: „Uważam, że to jeden argument za daleko. Ile musiałoby być osób skrzywdzonych, żeby ich krzywda była ‘warta’ 20 mln euro. Jak wycenić wykorzystanie? Przez głębokość krzywdy? Jej rodzaj? Kiedy myślę o opcji skucia mozaik, przypominam sobie Jezusa, chwalącego kobietę za to, że namaściła Go drogocennym olejkiem. Przypominam sobie, który z apostołów mówił wtedy o marnowaniu pieniędzy. Myślę o Jezusie, który bez kalkulacji oddał całego siebie za nas. Decyzja o skuciu mozaik – choć na pewno byłaby kontrowersyjna i wymagałaby odwagi – byłaby według mnie działaniem w takiej właśnie Bożej logice: chęci okazania troski i miłości aż w nadmiarze”.
Wskazuje, że dobrym rozwiązaniem może być zasłonięcie mozaik połączone z działaniami edukacyjnymi i prewencyjnymi: „Można wywiesić informację o tym, dlaczego zostały zasłonięte i gdzie szukać pomocy. Można zorganizować wykłady, spotkania ze skrzywdzonymi i ekspertami. Gdyby w taki sposób podejść do tematu, zrobilibyśmy podobną rzecz, jak Jezus zrobił z krzyżem – zmienił narzędzie hańby w narzędzie miłości. Tak samo obecność zasłoniętych mozaik przestępcy seksualnego można by przeformułować na dobre działania”.
Trudna dla niej jest opcja braku jakiejkolwiek reakcji: „O ile same mozaiki nie działają na mnie retraumatyzująco, to już pamięć o tym, co przywołują – tak. Oczywiście można próbować rozpatrywać obecność mozaik na poziomie symbolicznym – podstawową prawdą wynikającą z wiary chrześcijańskiej jest fakt, że w Kościele wciąż jest miejsce dla Marko Rupnika. Że miłosierdzie Boże przewyższa jego grzech. Że Bóg jest gotowy mu wybaczyć, jeśli ten zechciałby przyznać, że jest co wybaczać. Jednak zmuszanie ludzi do szukania takiej symboliki w mozaikach Rupnika (swoją drogą nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto o tym decyduje, miał taką symbolikę na myśli), jest jednak nie do przyjęcia. Ten obraz, uczucia z nim związane i wspomnienia, jakie wywołuje, są zbyt nachalne i bolesne, żeby pochylać się przy nich spokojnie nad prawdą o Bożym miłosierdziu. I oczywiście – skrzywdzeni nie muszą chodzić do tych kościołów. Możemy iść sobie gdziekolwiek indziej. Tak już zresztą robimy. Jeśli na spowiedzi słyszymy, że to nasza wina, idziemy do innego kościoła. Jeśli na kazaniu słyszymy o lewackiej nagonce, idziemy do innego kościoła. Jeśli gdzieś zobaczymy mozaiki Rupnika, możemy iść do innego kościoła. Obawiam się tylko, że niedługo skończą się nam kościoły”.
Pola Chlewicka (absolwentka gdańskiej ASP): „Podobno powinno się oddzielać dzieło od twórcy, ale ciężko to zrobić, gdy chodzi o dzieło religijne i przestępcę seksualnego. Widok mozaik Rupnika dla osób skrzywdzonych może być jak cios w twarz. Bo one mierzą się ze swoją krzywdą, a oto w kościele, do którego i tak trudno może być im wejść, widzą dzieło drapieżcy seksualnego. To boli, gdy podziwiany jest ktoś, kto zrobił tak straszne rzeczy. Poza tym w mozaikach Rupnika jest coś przerażającego, wszystkie postacie mają dziwne, wielkie, puste oczy”.
Problematyczność twórczości Rupnika w kościołach potwierdza też Maria Bremer, psychoterapeutka z inicjatywy Zranieni w Kościele: „Osoby skrzywdzone przez ludzi Kościoła mogą przeżywać trudne stany emocjonalne, tym bardziej że przestrzeń sakralna, która ma służyć modlitwie, adoracji, wyciszeniu, może otwierać dawne zranienia. Mozaiki powstały, aby chwalić Boga, a mogą przypominać o krzywdach, których doznały w tej przestrzeni. Czasem osoby mówią, że czują się dokrzywdzane przez takie sytuacje. Sytuacje, w których sprawca nie ponosi konsekwencji swoich czynów, a osoba skrzywdzona spotyka go w przestrzeni Kościoła, np. głoszącego rekolekcje. W tym przypadku mozaiki mogą być tak właśnie odbierane. Mogą być przeżywane jako drwina z ich krzywdy. A często mają doświadczenie braku szacunku i poważnego traktowania. Te obrazy mogą być przeżywane jako podważanie wiarygodności skrzywdzonych, a często pierwszym zdaniem osób dzwoniących jest: nie wiem, czy pani mi uwierzy”.
W Krakowie parę lat temu zainicjowano modlitwy za zranionych w Kościele, które w pierwsze czwartki miesiąca o 19.00 odbywały się w sanktuarium Jana Pawła II. Organizatorzy po upublicznieniu działań Rupnika zdecydowali przenieść spotkania do kościoła św. Wojciecha na Rynku.

Sztuka decyzji
Sobór Watykański II zobowiązuje biskupów: „niech czuwają, aby stanowczo nie dopuszczać do kościołów i innych miejsc świętych takich dzieł sztuki, które nie licują z wiarą, obyczajami i chrześcijańską pobożnością oraz obrażają uczucia religijne czy to z powodu nieodpowiedniej formy, czy też niskiego poziomu artystycznego, przeciętności lub naśladownictwa” (SC 124). Może to soborowe nauczanie wystarczy gospodarzom świątyń, do których zamówiono mozaiki Rupnika, w podjęciu decyzji, co z nimi zrobić.
Czy mozaiki Rupnika powinny zostać zasłonięte? Skoro nie brakuje osób, które przy nich nie mogą się modlić i czują się wyrzucane z kościoła, odpowiedź wydaje się oczywista. Nie po to, by zniszczyć sztukę, lecz by uznać ból skrzywdzonych. By dać mocny znak, że naprawdę chcemy Kościoła bezpiecznego dla wszystkich.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki