Logo Przewdonik Katolicki

W Bogu nadzieja

bp Damian Muskus OFM
Bp Damian Muskus OFM | il. Agnieszka Robakowska

Łk 13, 1–9 Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw

Kiedy ktoś bliski ciężko zachoruje. Kiedy nas samych spotyka nieszczęście. Kiedy w wyniku katastrof naturalnych lub spowodowanych przez człowieka giną ludzie. Kiedy słyszymy o kolejnych wojnach, konfliktach, o których świat już zdołał zapomnieć, ale wciąż ich ofiarami padają bezbronni. Kiedy doświadczamy niesprawiedliwości. Kiedy, kiedy, kiedy… Sytuacji, które rodzą spontaniczne i pełne wyrzutu pytanie: „Ale gdzie wtedy był Bóg?”, jest wiele. Pandemia, wojna w Ukrainie, niszcząca powódź skłaniają do poszukiwania sensu tych zdarzeń, w których trudno dopatrzeć się logiki miłości, za to często narzuca się logika zemsty i kary.
Gdzie jest Bóg? Skąd bierze się cierpienie? Tych pytań nie da się wyeliminować. Nie da się też znaleźć prostych i oczywistych diagnoz, bo one po prostu nie istnieją. Wobec cierpienia – czyjegoś lub własnego – najbardziej uczciwą postawą jest cierpliwość i cisza. Nie da się bólu zagadać, teoretyzować go, oceniać przyczyn. Czasem jedyne, co możemy w takiej sytuacji zrobić, to towarzyszyć z pokorą. Czy zetknięcie z cierpieniem nie jest zaproszeniem do wejścia w ciszę? Czy nie jest jakimś okrucieństwem zastanawianie się w takiej sytuacji, gdzie jest Bóg albo dlaczego postanowił w ten sposób kogoś ukarać?
Z takim pytaniem przyszli do Jezusa ludzie, którzy opowiedzieli Mu o krwi Galilejczyków, przelanej przez Piłata. Ale Pan przestrzega przed myśleniem o Bogu w kategoriach ludzkiej sprawiedliwości. On nie jest bezdusznym sędzią, który zsyła kary za grzechy, odpłaca śmiercią i nieszczęściami za zło popełniane przez ludzi. Gdyby tak układały się relacje między Stwórcą a Jego stworzeniem, znaczyłoby, że On powołał nas do życia dla okrutnej zabawy, nie zaś z miłości. Bóg nie jest mściwym dręczycielem. Jest kochającym Ojcem. Zemsta i kara to nie jest Boży sposób komunikacji z człowiekiem i prowadzenia go do zbawienia. Jeśli patrzymy na Boga w takich kategoriach, jeśli widzimy Jego działanie w złu, które na nas spada, to znaczy, że naprawdę Go nie znamy. Życie z takim Bogiem byłoby udręką nie do zniesienia, miejscem katorgi i rozpaczy, bo kto z nas jest wolny od grzechu? Kto nigdy nie upadł, nie uległ słabości? Logika kary za grzech skazałaby nas wszystkich na okrutne cierpienie – na  życie bez sensu i bez nadziei.
Zło, które nas dotyka, cierpienie, które przychodzi do ludzi dobrych, czystych i niewinnych – jak dzieci – ale też na pogubionych, na przestępców, na sprawców nieszczęść, nie pochodzi z ręki Boga, który jest samym Dobrem. Ono jest konsekwencją naszych fatalnych wyborów, słabości i skłonności do grzechu. Jest skutkiem pomieszania ról. Gdy człowiek chce zająć miejsce Boga, to nie może przynieść dobrych owoców. Gdy odwraca się od Stwórcy i sam siebie obwołuje panującym nad życiem swoim i innych, to konsekwencją są uschnięte drzewa, wyjałowienie i śmierć. Taka jest cena wolności – najpiękniejszego, ale często nadużywanego daru, jaki Bóg złożył w ręce człowieka.
Czy więc jest nadzieja? Mówi o niej Jezus w przypowieści o uschniętym figowcu: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”. Nasz Bóg jest cierpliwy, okopuje nas i obkłada swoją miłością, użyźnia Sobą glebę, którą wyjałowiliśmy przez nierozsądne gospodarowanie. Z czułością i troską zajmuje się figowcem, który przestał rodzić, opiekuje się nim i wierzy, że kiedyś znów będzie można zebrać z niego smaczne i pożywne owoce. Taki jest nasz Pan. Daje nam szansę za każdym razem, gdy usychamy, gdy wydaje się, że zło i śmierć przejęły kontrolę nad naszym życiem. W Jego cierpliwości i trosce jest nasza nadzieja. W Jego wierze, że jesteśmy dobrzy, że nasze życie jest bezcenne, tkwi nasze ocalenie.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki