Jeśli obserwować przez pryzmat relacji w mediach spór, jaki polscy biskupi prowadzą z ministerstwem edukacji wokół organizacji lekcji religii w szkołach, widać przede wszystkim okopanie się na swoich stanowiskach. Minister edukacji trzyma się raz podjętej decyzji, wyrażonej w niesławnym rozporządzeniu, zmniejszającym liczbę lekcji religii do jednej godziny tygodniowo oraz pozwalającej na łączenie w grupy uczniów z różnych klas, gdy chętnych na lekcje jest zbyt mało. Biskupi z kolei publikują kolejne oświadczenia, w których nazywają te działania łamaniem konstytucji i zapisów konkordatu, skarżą przepisy do Trybunału, a także sięgają po ostrzejsze środki, takie jak skargi do instytucji międzynarodowych.
Rzeczywistość lepsza niż obraz medialny
Na szczęście rzeczywistość nie ogranicza się do tego, co można zobaczyć w mediach. W tym samym czasie, w którym krzykliwe tytuły obwieszczały, że „minister edukacji uderza w episkopat” oraz „biskupi nie odpuszczają Nowackiej”, w innym miejscu padały słowa: „najważniejszy jest dialog” oraz „pośpiech nie sprzyja współpracy”.
27 lutego w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski przy jednym stole usiedli i wiele godzin rozmawiali zarówno biskupi, z prymasem abp Wojciechem Polakiem na czele, jak i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i minister Tomasz Siemioniak. Konferencję naukową „Relacje państwo–Kościół. Podstawowe zasady państwa prawa” zorganizowali wspólnie wydział prawa i administracji KUL, Sekretariat KEP oraz Katolicka Agencja Informacyjna.
– Chcę zadeklarować dialog i konsensus jako podstawę działania – mówił szef MSWiA Tomasz Siemoniak na początku konferencji, podkreślając, że państwo zauważa i docenia ogromną rolę Kościoła zarówno w kształtowaniu wolnej Polski w historii, jak i w budowaniu bezpieczeństwa państwa obecnie. Zapewnił, że obecny rok będzie czasem intensywnej pracy w komisji wspólnej rządu i Episkopatu. Jego zdaniem do dalszej dobrej współpracy niezbędne są dwie rzeczy: kontynuowanie dialogu w ramach komisji wspólnej oraz jasne ustalenie tego, jakie sprawy muszą być przedmiotem uzgodnień, a jakie nie muszą. Przyznał również, że tym, co w dialogu i osiąganiu konsensusu nie pomaga, są wybory, które w Polsce odbywają się regularnie, a które niepotrzebnie prowadzą do zaostrzania stanowisk w sporach, które się toczą.
Realia dialogu
Zgodził się z nim w tej sprawie abp Józef Kupny, metropolita wrocławski i obecny współprzewodniczący Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu RP i Episkopatu. – W konstruktywnym dialogu przeszkadza pośpiech, wynikający z kalendarza życia politycznego. Różne ugrupowania chcą wykazać się przed swoimi wyborcami wypełnianiem przedwyborczych obietnic i wobec tego zaostrzają język albo uciekają się do rozwiązań zbyt radykalnych. To nie sprzyja współpracy – zauważył abp Kupny.
Przyznał, że ciężko osiągnąć zgodę również przez to, że obecny rząd zbudowany jest przez koalicję różnych ugrupowań, które mają różne poglądy w niektórych sprawach. Właśnie dlatego, jego zdaniem, w przypadku trudnych do rozstrzygnięcia sporów między rządem i Episkopatem, takich jak ten wokół zmian w sposobie organizacji lekcji religii w szkołach, trzeba się odwołać do instytucji zewnętrznych, takich jak Trybunał Konstytucyjny, a nawet instytucje międzynarodowe.
– Dialog między nami jest konieczny, nie można się obrażać, gdy coś nie idzie według założeń. Nie żyjemy przecież w odrębnych rzeczywistościach, ale zarówno państwo jak i wspólnoty religijne działają w tym samym społeczeństwie, wzajemnie się uzupełniając. To Kościół dostarcza fundamentu aksjologicznego dla państwa, wykonuje ważną pracę charytatywną i społeczną; ma też ważną rolę w edukacji i to kolejny obszar, w którym się spotykamy – mówił abp Józef Kupny.
Mówcy występujący w trakcie konferencji wymieniali również inne problemy, które dialogu między Kościołem a rządem nie ułatwiają. Ks. prof. Piotr Stanisz z Wydziału Prawa i Administracji KUL wymienił tu nieznajomość obowiązujących w Polsce zapisów prawa, dotyczącego relacji państwo–Kościół. – Wiele osób, które publicznie wypowiada się choćby w sprawie lekcji religii w szkołach, uważa, że według polskiej konstytucji mamy w Polsce „rozdział” Kościoła i państwa a państwo zachowuje „neutralność” w sprawach religii. Tymczasem w ustawie zasadniczej takich zapisów nie ma! Przyjęto u nas powszechny w wielu państwach Europy model relacji o nazwie „separacja skoordynowana”, gdzie wymagana jest każdorazowa umowa dotycząca kwestii na styku relacji państwo–Kościół – przypomniał ks. prof. Stanisz.
Wytknął również obecnej minister edukacji obejście tej konstytucyjnej zasady w przypadku trybu, w jakim wprowadziła rozporządzenie o zmianie zasad organizacji lekcji religii. – Owszem, umożliwiono przedstawienie Kościołom swojego stanowiska, ale całkowicie zrezygnowano z obowiązku przyjęcia zgody w tej sprawie, czego wymaga polska konstytucja. Stąd wynikają nasze pytania do I prezes Sądu Najwyższego i nasze protesty przeciwko bałaganowi prawnemu – wyjaśnił ks. prof. Piotr Stanisz.
Jest lepiej niż myślimy
Bardziej optymistycznie i jednocześnie chłodnym okiem patrzy na obecny spór prof. Sławomir Sowiński z Wydziału Społecznego-Ekonomicznego UKSW. Jego zdaniem spór, jaki wokół lekcji religii obserwujemy w mediach, wynika z... instrumentalizowania roli Kościoła przez polityków różnych opcji. – Gdy u władzy jest prawica, instrumentalizuje tę funkcję Kościoła w sposób pozytywny, kreując swoich polityków na obrońców religii. Gdy zaś u władzy jest lewica, instrumentalizuje negatywnie, uruchamiając nieuzasadniony lęk przed Kościołem i jego wpływem w społeczeństwie – wyliczał prof. Sowiński.
Jego zdaniem dzieląca obecnie niektórych polityków i ludzi Kościoła kwestia religii w szkole nie polega na istotnym sporze merytorycznym, ale na tym, że „Kościół jest traktowany z ostentacyjnie antyklerykaną emfazą”.
Wymienił także błędy po stronie ludzi Kościoła, które dialog i współpracę utrudniają. Z jednej strony jest to pokusa bezpieczeństwa politycznego, gdy zbyt dużą nadzieję pokładamy w politykach ideowo nam przychylnych oraz z drugiej – pokusa ideowej abdykacji, gdy przestajemy publicznie zabierać głos w ważnych społecznie sprawach.
Podkreślił jednak, że choć obecne spory nie napawają optymizmem, w rzeczywistości częściej Kościół i państwo w Polsce umieją współpracować. Widać to było choćby w czasie pandemii koronawirusa czy w czasie pomocy uchodźcom z Ukrainy tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny u naszego wschodniego sąsiada.
Sprawa Funduszu Kościelnego
Wszyscy uczestnicy konferencji jako pozytywny przykład współpracy między stroną rządową i kościelną wymienili prace nad przekształceniem Funduszu Kościelnego w rozwiązanie bardziej nowoczesne i lepiej odpowiadające potrzebom związków wyznaniowych w Polsce. Tej sprawie poświęcono zresztą drugą część spotkania, której gościem był wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Zarówno on, jak i prymas Wojciech Polak zgodzili się co do tego, że zmiany są tu konieczne. Wicepremier przyznał, że osobiście jest zwolennikiem tzw. odpisu podatkowego podobnego do przyjętego we Włoszech rozwiązania „otto per mille”. – Uważam to za bardzo dobry sposób pokazujący zaangażowanie i wkład, oddający też wielkość pod względem populacji wiernych – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył jednak, że taka zmiana wymaga bardzo dobrego przygotowania, bowiem nie dotyczyłaby tylko samego Funduszu Kościelnego, lecz całej filozofii funkcjonowania Kościoła w Polsce, nie tylko Kościoła katolickiego.
Prymas Wojciech Polak zastrzegł, że elementem tych prac powinno być policzenie obecnej wartości dóbr kościelnych, głównie gruntów, jakie zagrabiły władze komunistyczne i dotychczas nie zwróciły. – One są sporo warte i cały czas pracują dla budżetu. Dlatego nie ma mowy o likwidacji Funduszu Kościelnego, ale o jego przekształceniu – podkreślił abp Polak.