Logo Przewdonik Katolicki

Przyjaźń wystawiona na próbę

Anna Druś
Akcja wsparcia ukraińskich jeńców wojennych oraz osób zaginionych w wyniku wojny toczącej się na Ukrainie, Gdańsk, 7 grudnia 2024 r. | fot. Wojciech Stróżyk/Reporter/East News

Sympatia Ukraińców dla Polaków z entuzjastycznej na początku wojny zmieniła się w obojętną. Wraz z trwaniem wojny wzajemnie wiemy o sobie coraz mniej, co może powodować niechęć i konflikty.

41 procent – taki odsetek Ukraińców ma w 2024 r. pozytywne skojarzenia z Polską i Polakami. To połowę mniej niż zaledwie dwa lata temu, w roku rozpoczęcia przez Władimira Putina pełnoskalowego ataku na Ukrainę i wielkiej fali pomocy, jaką Polska objęła uchodźców z tego kraju. Wówczas pozytywnie odbierało Polskę i Polaków aż 83 proc. Ukraińców mieszkających w Ukrainie.
Badania takie przeprowadzał i nadal przeprowadza Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego – powołana ustawą Sejmu RP instytucja publiczna wspierająca dialog między Polakami a narodami Europy Wschodniej. Działania obecnie adresuje szczególnie do Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów i Mołdawian, aby „wzmocnić niezależność ich państw, w świetle rosyjskich prób rewizji granic i odbudowy regionalnej hegemonii, wspierać procesy, które przyczynią się do budowy dojrzałych demokracji, przybliżać do struktur euroatlantyckich oraz pogłębiać więzi z Polską”.

Kryzys zbożowy w mediach Ukrainy i Polski
Jak zauważa dr Łukasz Adamski, zastępca dyrektora Centrum Mieroszewskiego, spadek odsetka Ukraińców pozytywnie odbierających Polskę i Polaków nie oznacza jednak automatycznego wzrostu niechęci do nas. – Pierwszy entuzjazm zastąpiła po prostu neutralność lub obojętność, ponieważ nadal niechęć wobec Polski deklaruje jedynie nikły procent badanych – wyjaśnia. Łukasz Adamski zauważa, że w pierwszych miesiącach wojny na Ukrainie panowała zasadniczo polonofilia. Wielka sympatia do Polaków brała się z tego, co Polska dla Ukrainy robiła i z tego, czego ukraińscy uchodźcy bezpośrednio doświadczali od Polaków, chroniąc się w naszym kraju. Ta fala sympatii utrzymała się na wysokim poziomie również w 2023 r., ale znacząco zmieniła się zimą 2023/2024, za co w dużej mierze odpowiada przekaz medialny.
Właśnie wtedy zaczął się tzw. kryzys zbożowy, kiedy to polscy rolnicy przyjeżdżali na polsko-ukraińskie przejścia graniczne, aby protestować przeciwko niekontrolowanemu zalewowi polskiego rynku dużo tańszym zbożem z Ukrainy. Ukraińskie i polskie media zalała wtedy fala obrazków z tych protestów, z tą różnicą, że podczas gdy Polacy widzieli w nich racjonalne obawy swoich rodaków o utratę zarobków, Ukraińcy widzieli marnowanie zboża zebranego z zaminowanych pól i mieli skojarzenia z bolesnym czasem Wielkiego Głodu, gdy ich przodkowie umierali z głodu, a radzieckie władze marnowały żywność. – W ukraińskich telewizjach słychać było charakterystyczne dla przekazów medialnych uproszczenia i generalizacje, takie jak „Polacy niszczą ukraińskie zboże”. Nie umknął ich uwadze również epizod, gdy jeden z protestujących polskich rolników trzymał transparent z napisem „Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą”. Trudno, żeby na taki przekaz mieszkańcy bombardowanej Ukrainy nie reagowali emocjonalnie – wyjaśnia ekspert z Centrum Mieroszewskiego.
Na to wszystko nałożyły się również doniesienia o coraz częściej wysuwanych żądaniach ekshumacji szczątków Polaków zamordowanych na Wołyniu przez bojówki UPA. To kolejne zarzewie konfliktów wynikających z wzajemnego niezrozumienia swoich racji. Niepełna wiedza Ukraińców konfrontuje się z bolesnymi wspomnieniami przekazanymi współczesnym Polakom przez ich bliskich, którzy przetrwali rzeź na Wołyniu. Ponadto Polaków oburza stawianie na Ukrainie pomników przywódcom UPA, którzy wydali rozkazy dotyczące mordowania Polaków na Wołyniu. – Tymczasem Ukraińcy nie stawiają im pomników za mordy i rzezie, ale za waleczne sprzeciwianie się władzom komunistycznym – wyjaśnia Łukasz Adamski. Z badań Centrum Mieroszewskiego wynika, że jedna trzecia Ukraińców popiera odblokowanie prac ekshumacyjnych bezwarunkowo, a 40 proc. uważa, że powinno to nastąpić po spełnieniu przez Polskę określonych warunków.

Poprawić komunikację
Mimo tego widocznego w badaniach spadku poziomu sympatii Polska pozostaje w oczach Ukraińców kluczowym partnerem Ukrainy, zarówno pod względem wsparcia wojskowego, jak i bliskości kulturowej.
Na pytanie, które kraje najbardziej pomagają Ukrainie w czasie wojny, najwięcej osób wskazuje Wielką Brytanię i Niemcy (po 34 proc.). Polska znalazła się na trzecim miejscu jako wskazana przez 23 proc. respondentów. Na wsiach i w małych miejscowościach Polska jest oceniana niemal na równi z Niemcami, natomiast w dużych miastach Niemcy mają znaczną przewagę. „Wyniki te sugerują, że skuteczność polskiej pomocy humanitarnej i wojskowej jest wysoko ceniona, ale istnieje potrzeba lepszego komunikowania tego wsparcia w obszarach miejskich” – piszą autorzy badania. – Fakt, że Polska jest wymieniana na trzecim miejscu wśród największych sojuszników Ukrainy, to nie jest powód do zawodu dla nas, nawet jeśli my mamy ciągle poczucie, że jesteśmy tej pomocy liderem. To jest wysokie trzecie miejsce, a Ukraińcy nadal doceniają to, co dla nich zrobiliśmy i dalej robimy. Bez wątpienia jednak trzeba poprawić komunikację naszych aktów pomocy tak, by były tam zauważane na równi z tym, co dla nich robią Brytyjczycy czy Niemcy – mówi Łukasz Adamski.
Co jeszcze możemy zrobić, aby zapobiec dalszemu pogarszaniu się naszych wzajemnych stosunków – tak ważnych w czasie niesłabnącego zagrożenia ze strony Rosji? Zdaniem wicedyrektora Centrum Mieroszewskiego przede wszystkim rozmawiać. – Podstawą każdej relacji jest dialog, wzajemne poznawanie się, dlatego tak ważne jest, żebyśmy słuchali Ukraińców, starali się ich rozumieć, dbali o to, by lepiej poznawali nasze racje czy stanowiska i lepiej rozumieli, co stoi za takimi a nie innymi emocjami po polskiej stronie – mówi dr Adamski.
Jego zdaniem polska strona powinna także dbać o swój przekaz medialny, bo od dziennikarzy bardzo dużo zależy. – Nie idźmy w stronę clikcbaitowych tytułów, mających wyłącznie przykuć uwagę przez upraszczające określenia czy wyciąganie tego, co skandalizujące, ale marginalne – radzi ekspert.
Sporo, jego zdaniem, zależy również od polskich przedsiębiorców, którzy na eksporcie do Ukrainy przeróżnych swoich towarów zarabiają naprawdę dobrze. – Nie powinniśmy się z tego wycofywać, szczególnie że konkurencja, zwłaszcza ze strony Rumunii, jest ogromna – podkreśla Łukasz Adamski. Na szczęście polska strona, zwłaszcza instytucje publiczne, już dbają o to, by zachęcać polski biznes do wchodzenia do Ukrainy – także z tym, co przyda się w trwającym nieustannie odbudowywaniu tego kraju ze zniszczeń wojennych. W październiku na łamach „Przewodnika” pisaliśmy o zorganizowanej w Poznaniu konferencji biznesowej Common Future („Wspólna przyszłość”) poświęconej możliwościom angażowania się polskiego sektora prywatnego w prowadzenie działalności na Ukrainie. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki