Logo Przewdonik Katolicki

Niewolnictwo – dramat cywilizacji

ks. Artur Stopka
Papież Franciszek pokazuje ikonę sudańskiej świętej Józefiny Bakhity podczas audiencji generalnej w Watykanie, 8 lutego 2017 r. Fot. AFP PHOTO / ANDREAS SOLARO / East News

Przez tysiąclecia było czymś oczywistym i legalnym. W licznych kulturach ludzie uważali je za nieodłączny element życia codziennego. Obecnie jest zakazane na całym świecie. Ale to nie znaczy, że go nie ma.

Pierwszy punkt Deklaracji praw człowieka i obywatela, ogłoszonej 26 sierpnia 1789 r. przez francuskie Zgromadzenie Narodowe, brzmi: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swych prawach”. Pierwszy punkt Powszechnej deklaracji praw człowieka ogłoszonej 10 grudnia 1948 r. również w Paryżu, ale przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych, brzmi podobnie, a jednak trochę inaczej. Stwierdza: „Wszystkie istoty ludzkie rodzą się wolne i równe w godności i prawach”. W dokumencie ONZ w tym miejscu nie ma mowy o „pozostawaniu” w wolności i równości. Czy ten brak to efekt realizmu twórców dokumentu, przyznających, że ludzie wciąż tracą wolność, czy też jest on wyrazem milczącej zgody na niewolnictwo?
Ani jedno, ani drugie. Pozory mogą mylić, a pochopne wnioski prowadzić do błędu. Deklaracja z 1948 r. w artykule trzecim mówi jasno, że „Każda osoba ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa osobistego”, a w kolejnym wprost odnosi się do sprawy niewolnictwa. Stwierdza, że nikt nie może być utrzymywany w niewolnictwie lub poddaństwie, i dodaje, że niewolnictwo oraz handel niewolnikami są zakazane we wszelkich formach.

O 10 milionów więcej
Czy to znaczy, że w XXI wieku na ziemskim globie nie ma niewolników? Niestety nie. A z dostępnych danych wynika, że na świecie zjawisko niewolnictwa rośnie. Jak podała w maju zeszłego roku „Rzeczpospolita”, osób, które padły ofiarą różnych form niewolnictwa, było wtedy 50 milionów. Tak wynika z raportu Global Slavery Index 2023, opublikowanego przez Walk Free, międzynarodową organizację pozarządową zajmującą się zjawiskiem współczesnego niewolnictwa. Wynika z niego również, że od poprzedniej edycji raportu, która miała miejsce pięć lat wcześniej, liczba niewolników na świecie wzrosła o 10 mln osób.
Ada Michalak, autorka artykułu w „Rzeczpospolitej”, zwróciła uwagę, że publikująca raporty organizacja Walk Free definiuje współczesne niewolnictwo bardzo szeroko. Za niewolnictwo uznaje „sytuacje, w których wykorzystywana osoba nie może odmówić ani odejść z powodu gróźb, wymuszenia, oszustwa, przemocy czy też nadużycia władzy”. Dziennikarka wyjaśniła, że nie chodzi tu jedynie o przymusową pracę, lecz także o wymuszone małżeństwa, handel ludźmi, niewolę spowodowaną długami bądź niewolnictwo seksualne.

Człowiek jako własność
W znaczeniu słownikowym lub encyklopedycznym niewolnictwo to zjawisko społeczne albo stosunek zależności. W pierwszym przypadku chodzi o sytuacje, w których „pewna grupa ludzi stanowi własność innych ludzi”. W drugim mamy do czynienia z podejściem bardziej indywidualnym. Według niego niewolnictwo to taki stosunek zależności, w którym jednostka stanowi własność innego człowieka lub instytucji. W świetle prawa przez długie wieki niewolnik był rzeczą, przedmiotem, który nie może o sobie decydować.
W książce Niewolnictwo, której autorami są Iza Bieżuńska-Małowist i Marian Małowist, można przeczytać, że w prawie rzymskim niewolnik był charakteryzowany jako jednostka podlegająca całkowitej władzy drugiego człowieka, przy czym podstawą tej władzy była własność, a nie np. zależność w ramach rodziny. Autorzy wskazali jednak na jeszcze jedną istotną sprawę. „Zjawisko niewolnictwa jest zawsze związane nie tylko z elementem własności, ale i z obcością” – napisali, dodając, że niewolnicy z reguły, poza rzadkimi wyjątkami, rekrutowali się z elementów etnicznie obcych społeczności właścicieli. Wydaje się to logiczne, skoro początkowo niewolnikami zostawali przede wszystkim jeńcy wojenni.

Żyjące narzędzie
Z dzisiejszej perspektywy może budzić niepokój i stanowić poważny temat do refleksji nad ludzką mentalnością fakt, że niewolnictwo przez tysiąclecia istniało, a wręcz było czymś powszechnym, nie w jednym kręgu kulturowym lub cywilizacyjnym. Niewolnicy istnieli we wszystkich dawnych społeczeństwach, w rozmaitych miejscach na naszej planecie, niezależnie od poziomu rozwoju kultury, od narodowości mieszkańców i wyznawanej przez nich religii. Tak jakby czymś oczywistym było, że jedni ludzie są wolni i mają prawo decydowania o sobie, a inni zostają zdegradowani do pozycji przedmiotów. Dziś może szokować stwierdzenie Arystotelesa, że „niewolnik jest żyjącym narzędziem”.
Co więcej, niewolnictwo przez tysiąclecia było uznawane za coś oczywistego i wręcz naturalnego,  ale w pewnych okresach historycznych i na niektórych terenach było kluczowym elementem rozwoju gospodarczego. Praca niewolników była w niektórych krajach źródłem dobrobytu dla wielu pokoleń. Niewolnikami nie byli tylko jeńcy wojenni, ale także dzieci sprzedane przez rodziców, niewypłacalni dłużnicy, ludzie porwani przez handlarzy niewolników. Także dzieci niewolników były niewolnikami. Dochodzenie do odkrycia, że niewolnictwo jest czymś złym, zajęło ludzkości tysiące lat. A jak widać w otaczającej nas rzeczywistości, nawet powszechny, światowy zakaz niewolnictwa nie doprowadził do likwidacji tego zjawiska. Udało się osiągnąć jedynie jego delegalizację.

Znieczulająca kultura
Od dziesięciu lat 8 lutego obchodzony jest w Kościele katolickim Światowy Dzień Modlitwy i Refleksji poświęconej Walce z Handlem Ludźmi. Dlaczego właśnie tego dnia? Ponieważ 8 lutego w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie św. Józefiny Bakhity, sudańskiej zakonnicy, która w dzieciństwie została sprzedana jako niewolnica. W krótkim orędziu na tegoroczny obchód tego dnia papież Franciszek napisał, że handel ludźmi jest często niedostrzegany. „Media, także dzięki odważnym reporterom, rzucają światło na niewolnictwo naszych czasów, ale znieczula nas kultura obojętności” – zauważył i zaapelował: „Pomóżmy sobie wspólnie zareagować, otworzyć nasze życie, nasze serca na tak wiele sióstr i braci, którzy są traktowani jak niewolnicy. Nigdy nie jest za późno, aby zdecydować się to uczynić”.
To jedna z wielu wypowiedzi papieża Franciszka dotycząca współczesnego niewolnictwa. W listopadzie ubiegłego roku papieski telegram z okazji wydarzenia Global Slavery Index 2023 Vatican Spotlight stwierdzał, że niewolnictwo to „ciężka plaga społeczna, niestety wciąż dzisiaj rozprzestrzeniana w różnych częściach świata”. Jak podawały watykańskie media, wydarzenie przygotowały Papieska Akademia Nauk Społecznych, Ambasada Australii przy Stolicy Apostolskiej oraz wspomniana już organizacja Walk Free, publikująca raporty dotyczące kwestii współczesnego niewolnictwa.

Ciemiężcy swych braci
O niewolnictwie nie milczał również św. Jan Paweł II, który m.in. 22 lutego 1992 r. w czasie pielgrzymki do Senegalu, Gambii i Gwinei odwiedził wyspę Gorée (cztery kilometry od portu w Dakarze). Przez stulecia była ona ważną bazą handlu niewolnikami z Afryki. Papież nazwał wtedy niewolnictwo „dramatem cywilizacji”. Jak podaje na swych stronach Centrum Myśli Jana Pawła II, podkreślał, że w tym haniebnym procederze uczestniczyli chrześcijanie, „ludzie ochrzczeni, ale nieżyjący według zasad swojej wiary”. Papież błagał o przebaczenie, a także modlił się, by wyznawcy Chrystusa „nie stawali się już nigdy i w żaden sposób ciemięzcami swoich braci” i by na zawsze zniknęła „plaga niewolnictwa”.
Sześć lat później, w bulli Incarnationis mysterium, ogłaszającej Wielki Jubileusz roku 2000, przyznał jednak, że ludzkość zmaga się z nowymi formami niewolnictwa, bardziej podstępnymi niż znane w przeszłości. „Dla zbyt wielu ludzi wolność pozostaje pustym słowem” – zauważył u progu XXI wieku. Jak pokazują dane raportu Global Slavery Index 2023, od tego czasu sytuacja uległa pogorszeniu.
W swoim raporcie organizacja Walk Free zwróciła uwagę, że współczesne niewolnictwo przenika wszystkie obszary funkcjonowania społeczeństw. „Oświetla nasze domy, jest wszyte w nasze ubrania, przyprawia naszą żywność i jest lustrem, w którym możemy się przejrzeć” – stwierdzono poetycko. Ale to chyba nie wszystko. Trzeba dodać, że pokusa traktowania innych ludzi jak przedmioty atakuje raz po raz nasze serca i umysły. Za każdym razem, gdy jej ulegamy, ktoś staje się niewolnikiem.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki