Zacznijmy od treści próśb. Pierwsza z nich mówi o czerpaniu z Boga naszej tożsamości. W drugiej wyrażamy pragnienie, by w pełni ujawniło się Jego królowanie, a więc aby objawił się jako nasz opiekun i obrońca. Następnie zwracamy się do Niego jako prawodawcy, którego wola ma się spełniać w całej rzeczywistości, zarówno materialnej, jak i duchowej. Czwarta prośba dotyczy dania i podtrzymania życia. Po niej zwracamy się o odpuszczenie nam win, a więc odnosimy się do Boga jako sędziego. Kiedy w szóstej mówimy o uchronieniu przed uległością pokusie, podkreślamy Jego rolę jako wychowawcy. Prośba siódma to odwołanie się do Niego jako tego, który zbawia od wszelkiego rodzaju zła, zarówno osobowego, materialnego, jak tego, którego sami jesteśmy winni.
Pierwsza i siódma mówią o relacji z Bogiem, zachowaniu z Nim bliskości. Druga i szósta do Jego roli jako pasterza, czy jak powiedzielibyśmy bardziej współcześnie – lidera, przewodnika. Trzecia i piąta odnoszą się do Boga jako prawodawcy. Można też ująć to inaczej: pierwsza z wymienionych par dotyczy objawienia Bożej chwały, druga – Stwórcy jako tego, który stymuluje rozwój przez stawianie nas przed wyzwaniami i czuwaniu nad nami, kiedy się z nimi mierzymy, trzecia odnosi się do ustanowienia i podtrzymywania harmonii opartej na zasadach, według których został stworzony świat, spośród których najważniejsze okazuje się przebaczenie, a więc miłosierdzie. W końcu nie bez powodu św. Jakub napisał, że odnosi ono zwycięstwo nad sądem (zob. Jk 2, 13).
Centrum opowieści
Pozostaje jeszcze prośba centralna, która wydaje się porzucona samotnie, bo brak dla niej pary. Aby uchwycić jej znaczenie, trzeba nam udać się w krainę hebrajskiej retoryki, zgodnie z którą treści umieszczone w centrum danego utworu są najistotniejsze. Tak zresztą jest z Ojcze nasz i Kazaniem na górze. To ostatnie zajmuje aż trzy rozdziały Ewangelii według św. Mateusza, a tekst Modlitwy Pańskiej znajdujemy dokładnie w centrum szóstego rozdziału, a więc tej mowy. To wskazanie, że mamy do czynienia z tekstem kluczowym dla wydarzenia, które jest w działalności Jezusa momentem odpowiadającym nadaniu Prawa na Synaju, a więc początkiem powstawania nowego narodu wybranego – Kościoła. Jemu Chrystus objawia Boga jako ojca i daje siedem próśb, które mają kształtować nie tylko jego modlitwę, ale całą egzystencję
Znaczenie czwartej prośby staje się bardziej czytelne, kiedy wypiszemy prośby Modlitwy Pańskiej w formie listy, następnie połączymy odpowiadające sobie pary półokręgami, zaś z czwartej wyprowadzimy linię prostą przecinającą te półokręgi. Kiedy obrócimy teraz kartkę o 180 stopni, zobaczymy… menorę. Nie jest to jedyny tekst o takiej konstrukcji retorycznej w Biblii, ale o tym za chwilę. Teraz chciałabym uzasadnić prostą wyprowadzoną z centralnej prośby i przecinającą pozostałe półokręgi.
Dawca pełni życia
Jeśli przyjrzymy się bliżej sporządzonej liście cech Boga, możemy dostrzec, że jest jedna, która łączy je wszystkie, a jest ona zawarta właśnie w czwartym wezwaniu. Nadanie tożsamości, opieka i ochrona, wskazanie zasad dobrego życia, przywracanie więzi przez przebaczenie, stymulowanie rozwoju, wreszcie ratowanie od zła – wszystkie te zadania służą dawaniu i podtrzymywaniu życia, a przede wszystkim jego rozwijaniu do coraz pełniejszej formy. Prośba o codzienny/niebiański chleb rozumiany jako życie samo w sobie streszcza to wszystko, bo takie owoce przynosi właśnie jego spożywanie, jeśli chodzi o relację z Bogiem i światem, nie tylko doczesnym, ale i wiecznym. Tym samym czwarte wezwanie nie tylko nie jest porzucone, ale wiąże się z każdym pozostałym i jednocześnie łączy je wszystkie w całość.
Bóg jako pierwszy i główny dawca życia pełni te wszystkie funkcje, które Jezus zawarł w danej nam modlitwie. I jak rozpada się menora, z której wyrwie się centralny świecznik, tak samo jeśli Pierwsza Osoba Trójcy nie byłaby źródłem naszego istnienia i rozwoju, nasza rzeczywistość rozpadłaby się w totalnej anarchii, zamieniając się następnie w świat niepokojąco przypominający ten z Władcy much, w którym ostatecznie wygrywa ślepa siła i najniższe instynkty, prowadząc do destrukcji. W którym, przede wszystkim, nie ma zmartwychwstania – ani tego dostępnego nam na co dzień, kiedy przebaczamy i przyjmujemy przebaczenie, ani tego ostatecznego, w dniu Paruzji. Tak na marginesie to także lekcja tego, jak ważne jest to, by mężczyźni mieli odwagę dorastania do bycia dobrymi ojcami i nimi rzeczywiście byli.
Menora
Warto spojrzeć jeszcze na znaczenie historycznego świecznika, którego kształt odtwarza układ retoryczny Modlitwy Pańskiej. Bóg nakazał jego wykonanie, dając polecenia co do budowy Przybytku na pustyni. Siedem płonących na nim lamp mówiło przede wszystkim o pełni (jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę świateł) obecności Boga pośród Jego ludu, bo w kulturze tego ostatniego światło było kojarzone z tym, że w danym mieście/domu/miejscu jest ktoś obecny. Dostrzeżenie w nocy płonącej lampy było znakiem, że gdzie ona świeci, tam są ludzie. Drugie znaczenie menory to pełnia prawdy i wiedzy, zresztą nawet w polszczyźnie do dziś mówi się o oświeceniu kogoś, mając na myśli przekazanie mu jakich treści. Wreszcie światło to bezpieczeństwo – jesteśmy przystosowani do funkcjonowania w dzień, w miesiące, kiedy jest dłuższy dzień, doskonała większość z nas ma więcej energii, a więc i lepiej sobie radzi z rzeczywistością. Pełnia jasności to, znów, pełnia życia. Nie bez powodu jeden z hymnów z komplety zaczyna się od wezwania: „Chryste, Tyś dniem pełnym blasku”, a symbolem Zmartwychwstałego jest zapalona świeca.
Psalm
Jak wspomniałam wcześniej, Ojcze nasz nie jest jedynym tekstem o tej misternej konstrukcji. Drugi znajdziemy w psałterzu, jest to psalm 67 (w Biblii hebrajskiej 66), nazywany właśnie psalmem-menorą. W Biblii Tysiąclecia otrzymał on tytuł O błogosławieństwo na trud apostolski, co zresztą dobrze odpowiada treści tej modlitwy, która mówi o poznaniu przez wszystkie ludy danego przez Niego zbawienia. To ostatnie powiązanie wskazuje, że nie mamy się zatrzymywać na przyjęciu prawdy o tym, Kto jest naszym ojcem, ale to przyjęcie powinno w nas zaowocować dzieleniem się Jego życiem, Jego prawdą, Jego obecnością.
Podstawą, do której prowadzi i w której jest zakotwiczona czwarta prośba, jest inwokacja: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Tekst wychodzi od prawdy o tym, że Bóg jest ojcem chrześcijan, potem rozwija tę prawdę, będąc wielkim wołaniem, by stawała się ona w nas czytelna, i wskazując, jak to jest możliwe, po czym streszcza się w czwartym wezwaniu, kierując nas w ten sposób znów ku tej nauce, od której zaczęliśmy.
Inwokacja
Tym samym wracamy do inwokacji, a przede wszystkim jej fragmentu, który pominęłam – „który jesteś w niebie”. Nie chodzi tutaj o przestrzeń fizyczną, to oczywiste. Niebo to obraz rzeczywistości duchowej, a więc przekraczającej to, co materialne. Zwrot ten wskazuje, że nasz Ojciec, a więc i nasza ojczyzna, jest poza tym, czego możemy doświadczyć zmysłami. Nie neguje to wartości tego, co cielesne; raczej wskazuje, że ciało nie jest wszystkim, a nawet więcej – jest zaledwie początkiem tego, czym jesteśmy w pełni. Do niej właśnie prowadzi nas Ojciec.