Logo Przewdonik Katolicki

Prokrastynacja ze Stefką

Natalia Budzyńska
fot. Materiały prasowe

Tłumaczę się: tydzień temu byłam w gorszym stanie, a mimo to napisałam wszystko na czas! I wtedy, taka usprawiedliwiona, włączam – w ramach prokrastynacji oczywiście – rolkę Muzeum Zamoyskich w Kozłówce.

Snuję się, choć powinnam pisać. Laptop otwarty, temat wybrany (a to najtrudniejszy etap pisania), cisza w domu, pusta strona z paroma zdaniami, kilka witryn z inspiracjami mruga do mnie w tle pustej strony. Wspaniałe warunki do pracy. A ja: snuję się po domu, otwieram i zamykam okna, patrzę na sroki łażące leniwie po trawniku. Siadam wreszcie i przymierzam się do pisania. Przy okazji otwieram wiadomości, żeby sprawdzić, co tam nowego, dostrzegam powiadomienie o ciekawej wystawie, która szykuje się wkrótce gdzieś tam, więc zaglądam na stronę galerii, żeby dowiedzieć się szczegółów. Mija kwadrans. To może kawa. Zalewam ją pianką z mleka, w międzyczasie podjadam miód prosto ze słoika. Wracam do laptopa z kawą. Wyszło zza ciemnych chmur słońce, więc obserwuję na niebieskim tle (od razu chce się żyć) resztki migocących na wietrze listków lipy. To się nazywa prokrastynacja, pojęcie, które słownik opisuje jako „dobrowolne zwlekanie z realizacją zamierzonych zadań, pomimo posiadanej świadomości pogorszenia sytuacji” itd. Zwalam to na chorobę, która dopadła mnie dziesięć dni temu i nie chce odpuścić, więc jestem rozbita, rozmemłana i niezorganizowana. Tłumaczę się: tydzień temu byłam w gorszym stanie, a mimo to napisałam wszystko na czas! I wtedy, taka usprawiedliwiona, włączam – w ramach prokrastynacji oczywiście – rolkę Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. A potem następną, i kolejną, wracam do pierwszych i czuję, jak zdumienie przechodzi w zachwyt. Muzeum Zamoyskich w Kozłówce wykorzystało media społecznościowe w sposób genialny, biję głośne brawa!
Co mnie wprawiło w taki entuzjazm? Seria króciutkich odcinków, dosłownie minutowych, ze Stefcią i panem Antonim w roli głównej. Głupio brzmi? Tymczasem realizowane przez Muzeum rolki, które początkowo oglądało zaledwie kilka tysięcy osób, teraz mają ponad półmilionową publiczność. Odpowiedzialna jest za to kierująca działem promocji i marketingu Joanna Adamek, która w publikowanych na muzealnych profilach na Facebooku i Instagramie materiałach postanowiła pokazać życie służby pałacowej z XIX i XX wieku. Trochę w tym pewnie inspiracji słynnym serialem angielskim Downton Abbey, a trochę popularnością książek Joanny Kuciel-Frydryszak Chłopki i Służące do wszystkiego. Zresztą Joanna Adamek, pisząc scenariusz, chętnie korzysta z tej ostatniej. Role przeuroczej Stefki, służącej w pałacu, oraz pana Antoniego, młodego właściciela, grają młodzi aktorzy (Aneta Ćmiel i Michał Rudnicki), zupełnie nieznani z wielkich produkcji, ale dzięki temu wspaniale naturalni i bezpretensjonalni. Rolki są kręcone oczywiście we wnętrzach pałacu i parku, z zachowaniem całkowitej wiarygodności. Historia się rozkręca, obserwujący kibicują, komentując kolejne sceny i zgadując ciąg dalszy. Powiem szczerze: takiej akcji promocyjnej i edukacyjnej nie ma żadne muzeum w Polsce. Tak to mogę prokrastynować!
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki