Logo Przewdonik Katolicki

Na peryferiach papież się uśmiecha

Michał Kłosowski
Papież spotkał się także z mieszkańcami ubranymi w tradycyjne stroje, Port Moresby, Papua Nowa Gwinea, poniedziałek, 9 września 2024 r. fot. Mark Baker/Associated Press/East News

Wyprawa Franciszka do Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii jest kolejnym krokiem w budowaniu Kościoła „w drodze”, który nie boi się podążać tam, gdzie inni nie sięgają; który nie boi się być „szpitalem polowym” dla wszystkich, którzy tego potrzebują.

To pielgrzymka szczególna pod wieloma względami: przebytego dystansu, czasu trwania, aspektów kulturowych oraz pytań o zdrowie papieża. Przypomina wielkie, międzykontynentalne podróże Jana Pawła II, o których Joaquin Navarro-Valls pisał, że były najtrudniejszymi w historii tamtego pontyfikatu. Ale tak jak wtedy Jan Paweł II, tak i teraz Franciszek wykorzystuje wizytę na światowych peryferiach, aby wysłać w świat uniwersalne, ewangeliczne przesłanie.

Wielki powrót papieża
W ostatnich miesiącach, w zasadzie od zakończenia zeszłorocznej sesji Synodu o synodalności twierdzono, że „papież jest zmęczony” i dlatego nie jest tak aktywny jak wcześniej. Tymczasem pielgrzymka do Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii, a szczególnie do odległych rejonów takich jak Papua-Nowa Gwinea i Timor Wschodni, pokazała jak łatwo się pomylić w ocenie tego pontyfikatu. Podróż ta okazała się być wyrazem nieustannego papieskiego zaangażowania w poszukiwanie i wspieranie peryferii świata, zarówno materialnie, jak i duchowo. Może nawet zwłaszcza duchowo, bo właśnie ten aspekt podkreślają sami zainteresowani na miejscu. Wydaje się bowiem, że na Globalnym Południu (a do niego należy część świata, którą odwiedza papież), „materializmu” jest jakoś mniej, a czas płynie też inaczej. Może dlatego przed wizytą w Azji Południowo-Wschodniej papież wydawał się być trochę mniej aktywny – zbierał siły na podróż, która będąc jedną z najtrudniejszych, może okazać się także jedną z najważniejszych tego pontyfikatu.
Franciszek od początku kładł nacisk na te regiony, które są pomijane w głównym nurcie politycznym i społecznym – zarówno w  Europie, jak i w bardziej rozwiniętych częściach świata – a jednak mają niebagatelne znaczenie dla żywotności wiary i kondycji świata. W swoich przemówieniach i działaniach konsekwentnie odwoływał się do marginalizowanych społeczności, chcąc ukazać ich wyjątkowe znaczenie w globalnym krajobrazie wiary. Tak było w trakcie jego pielgrzymki do Birmy, gdzie upomniał się o ludność Rohindżów, tak jest i tym razem, kiedy rozmawia z tradycyjnymi społecznościami Papui-Nowej Gwinei.
Choć każda taka podróż rządzi się swoimi prawami, ma też określony schemat i przebieg, to rozpoczynająca podróż wizyta papieża Franciszka w Dżakarcie była szczególnym momentem w jego pielgrzymce do Azji Południowo-Wschodniej. Przede wszystkim dlatego, że papież kazał na siebie długo czekać. Po przylocie na lotnisko w Dżakarcie nie rozpoczął, jak zwykle, serii spotkań, ale pojechał odpocząć po długim locie, poświęcając czas jedynie na spotkanie z wykluczoną młodzieżą i dziećmi migrantów. Oficjalny program pielgrzymki rozpoczął się dopiero następnego dnia.

Papież dialogu, papież peryferii
A jednak Indonezja – największy kraj muzułmański na świecie – przywitała papieża z otwartymi ramionami, podkreślając jednocześnie ogromny szacunek, jakim darzą go nie tylko katolicy, ale także muzułmanie. Nie można było oczekiwać tłumów na trasie przejazdu papieża, ale na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie w Dżakarcie wszyscy zgromadzeni (nie tylko katolicy) słuchali papieża z zapartym tchem. Zarówno tamto spotkanie, jak i cała wizyta w Indonezji miały bowiem na celu przede wszystkim umocnienie dialogu międzyreligijnego oraz pokazanie światu, że różnorodność religijna nie musi prowadzić do konfliktów, ale może stać się podstawą budowania pokoju i jedności. Podróż ta ma w końcu zdecydowanie pokojowe przesłanie pomimo incydentów, takich jak zatrzymanie potencjalnych zamachowców, którzy mieli chcieć zagrozić papieskiej wizycie.
Nie przeszkodziło to papieżowi, a wręcz wzmocniło zainteresowanie papieską wizytą w mediach, sprawiając że jego przekaz dotarł nawet dalej. Franciszek od dawna jest bowiem orędownikiem dialogu między religiami, szczególnie z islamem, co znalazło wyraz w jego licznych inicjatywach na rzecz wzajemnego zrozumienia i współpracy. Przewrotnie, potencjalne acz szybko zneutralizowane przez indonezyjskie służby zagrożenie, okazało się pomocne w komunikowaniu tego przesłania – tam, gdzie jest konflikt, tam są w końcu media. Wiernym zaś nie przeszkodziło to w uczestnictwie w papieskich wydarzeniach, po których zakończeniu wielu nie ukrywało wzruszenia.
Wizyta w Indonezji miała szczególny wymiar. Kraj ten, choć muzułmański, odznacza się różnorodnością religijną, w której islam współistnieje z katolicyzmem, protestantyzmem, hinduizmem i buddyzmem. Jak stwierdził imam Nasaruddin, „Indonezja może być przykładem skutecznego dialogu międzyreligijnego”. To właśnie w tej różnorodności i tym dialogu, którego owocem są różnorakie inicjatywy i wspólnoty, widzi papież przykład dla świata. Papieskie spotkania z liderami religijnymi, zarówno katolickimi, jak i islamskimi, były więc wyrazem wspólnej troski o pokój na świecie i wzmocnienie jedności w społeczeństwach naznaczonych religijną mozaiką. A w takich przecież dzisiaj żyjemy także w świecie zachodnim: mozaika społeczno-religijna Dżakarty, Paryża czy Londynu to dziś w końcu miks całego świata. Podobnie zaczyna być w Warszawie. Może więc, mówiąc o pokoju i współistnieniu na krańcach świata, Franciszek mówił także do nas? Analizując zainteresowanie mediów tą pielgrzymką, przyznać trzeba, że papieskie słowa wypowiedziane na krańcach świata wybrzmiewają w zachodnich mediach nawet głośniej niż zazwyczaj. Czy zostaną zrozumiane?

Islam. Kłopoty i wyzwania na peryferiach
Niech jednak nie zwiodą nas piękne obrazki i zdjęcia, na których na biało ubrany papież otoczony jest wianuszkiem lokalnych mieszkańców, ludzi różnych kolorów czy tradycji. Świat Azji Południowo-Wschodniej boryka się ze swoimi problemami. Może właśnie dlatego podczas przemówienia w Dżakarcie papież szczególnie nawiązał do roli Indonezji jako modelowego przykładu tolerancji religijnej, wiedząc, jak bardzo tamtejszy islam różni się od tego promowanego przez Saudów, a także jak wiele kosztowało Indonezyjczyków zbudowanie swojego państwa. Franciszek wyraził więc wdzięczność za to, że kraj ten zdołał połączyć silną tożsamość islamską z otwartością na inne wyznania.
Takie podejście sprawia, że w świecie islamu Franciszek jest autorytetem. Podobne głosy słyszałem wcześniej w Maroku i Iraku, a teraz w Indonezji. Jego konsekwentne nawoływanie do pokoju, sprawiedliwości i dialogu, przestrzeganie przed zgubą materializmu i konsumpcjonizmu znajduje bowiem odbiorców wśród wyznawców islamu, którzy dostrzegają w nim postać zaangażowaną w budowanie mostów między religiami. Przede wszystkim, co jest często podkreślane, postać, która nie ocenia wszystkich na podstawie niewielkiej grupy radykałów.
Papież nie ogranicza się też do mówienia o potrzebie dialogu – on ten dialog prowadzi i realizuje w praktyce. Podkreślało to wielu Indonezyjczyków. Jego spotkania z liderami muzułmańskimi w Indonezji były dla wielu dowodem na to, że religie mogą razem pracować na rzecz dobra wspólnego. Wiele z tych spotkań miało oczywiście charakter symboliczny, podobnie jak podczas poprzednich papieskich wypraw, ale mimo to niosło za sobą głębokie przesłanie: pomimo różnic wyznaniowych możliwa jest współpraca na rzecz pokoju i sprawiedliwości społecznej w tak silnie podzielonym świecie.
W tym kontekście od lat już papież Franciszek staje się więc dla islamu postacią wyjątkową. W świecie, w którym religia wielokrotnie była wykorzystywana politycznie i do antagonizowania, papieska postawa wobec islamu oraz innych religii stanowi wzór dla innych przywódców duchowych. Liderzy islamscy, z którymi spotkał się w Dżakarcie, jak przedstawiciele organizacji Muhammadiyah, wielokrotnie podkreślali, że widzą w nim człowieka pokoju, gotowego do dialogu. Organizacje te uznają nawet, że Franciszek odgrywa kluczową rolę w promowaniu wartości, które są bliskie także islamowi: pokoju, sprawiedliwości, ochronie najsłabszych.
Wizyta papieża w Indonezji była więc momentem refleksji nad wyzwaniami, przed którymi stoi współczesny świat. Franciszek odniósł się do problemów takich jak ekstremizm religijny, podkreślając, że religie muszą być źródłem jedności, a nie podziałów. Jego przesłanie było wyraźne: każdy, niezależnie od wyznania, ma obowiązek działać na rzecz pokoju i szacunku dla drugiego człowieka. Papież zwrócił też uwagę, że współczesne społeczeństwa potrzebują nie tylko dialogu teologicznego, ale także praktycznych działań na rzecz wspólnego dobra, które wykraczają poza granice wyznaniowe. Przestrzegł przed szatanem, który „najczęściej wchodzi przez kieszeń”. Te słowa, wypowiedziane na spotkaniu w katedrze w Dżakarcie, spotkały się z największym zainteresowaniem: materializm jest zagrożeniem niezależnie od szerokości geograficznej.

Pokój, ekumenizm, dialog.
Nie tylko Indonezja

Franciszek podkreślił także znaczenie pracy ekumenicznej. Słowami: pokój, ekumenizm, dialog podsumować można pierwszą część tej pielgrzymki. Chociaż papieska wizyta w Indonezji miała wyraźny wymiar międzyreligijny, nie zabrakło też odniesień do jedności chrześcijan. W wyspiarskim kraju, gdzie chrześcijanie stanowią mniejszość, papież przypomniał, jak ważne jest wzajemne wsparcie między różnymi odłamami chrześcijaństwa, ale także współpraca z innymi religiami. Dialog, zdaniem papieża, musi mieć więc aspekt tak wewnętrzny, jak i zewnętrzny. A między papieskimi słowami można było wyczytać, że każdy chrześcijanin taki sam dialog powinien prowadzić z Bogiem, z bliźnim i z samym sobą. Wielu komentatorów zwróciło też uwagę, że wizyta papieża w Indonezji miała na celu nie tylko zacieśnienie więzi z tamtejszym Kościołem katolickim, ale także przypomnienie o potrzebie dialogu na poziomie globalnym. W świecie coraz bardziej podzielonym przez religijne i kulturowe różnice Franciszek pokazuje, że zbudowanie mostów porozumienia jest po prostu możliwe.
Wizyta w Dżakarcie zakończyła się międzyreligijnym spotkaniem modlitewnym, podczas którego przedstawiciele różnych wyznań modlili się o pokój. W tym symbolicznym geście widać było siłę przesłania Franciszka – religie, choć różne, mają potencjał do wspólnego działania na rzecz dobra. Różnice nie muszą przecież prowadzić do podziałów, ale mogą stać się inspiracją do budowania jedności opartej na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Samuel Huntington, nadając swojemu esejowi o zderzeniu cywilizacji bardzo pesymistyczny charakter, mógł się w końcu pomylić. Gestem, który miał na to wskazywać, jest właśnie papieska podróż do Azji Południowo-Wschodniej. W kontekście globalnych wyzwań, które dotykają zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, papieskie słowa w Dżakarcie mają znaczenie i są dowodem na to, że dialog międzyreligijny jest nie tylko możliwy, ale i konieczny. Skoro bowiem 87-letni papież jest w stanie dolecieć na peryferia świata, znacznie prostsze gesty pokoju i pojednania też muszą być po prostu możliwe.

Papież na peryferiach
Indonezja nie była jedynym przystankiem tej pielgrzymki. Franciszek zazwyczaj unika spektakularnych miejsc pielgrzymek na rzecz tych mniej znanych, podkreślając, że chrześcijaństwo nie jest skoncentrowane jedynie na wielkich miastach i bogatych regionach, ale przede wszystkim na tych, którzy żyją na obrzeżach. Wizyta w Papui-Nowej Gwinei, gdzie Franciszek poleciał prosto z Dżakarty, stanowi kontynuację tego podejścia. Odwiedzając miejsca trudno osiągalne nawet fizycznie, papież symbolicznie przemieszcza się na peryferie nie tylko geograficzne, ale i duchowe, przewrotnie sprawiając, że na czas jego wizyty stają się one centrum zainteresowania mediów.
Mało kto bowiem wiązałby Papuę-Nową Gwineę z chrześcijaństwem. A jednak po przywitaniu Franciszka w tym kraju można byłoby sądzić, że to katolickie centrum. Na wyspę papież przywiózł ze sobą zarówno pomoc materialną (w tym żywność, leki i zabawki), jak i modlitwę oraz głębokie przesłanie duchowe skierowane do lokalnych społeczności. Nawiązał do piękna natury, podkreślając, że prawdziwe piękno wynika z miłości i jedności, które mogą zbudować wspólnotę opartą na solidarności, wzajemnym szacunku i harmonii. Ślad encykliki Laudato si’ towarzyszył całej wizycie w Papui-Nowej Gwinei. Jednym z wątków, które w końcu wielokrotnie pojawiają się w nauczaniu papieża na peryferiach, jest kwestia relacji z naturą i problem przeciwdziałania przemocy. Tak było i tym razem. Franciszek apelował, aby wspólnoty chrześcijańskie podejmowały walkę z tymi zjawiskami, propagując miłość i przebaczenie, które mogą zmienić serca i zakończyć destrukcyjne zachowania zarówno względem drugiego człowieka. jak i środowiska.
W Europie, skoncentrowanej na swoich problemach politycznych i społecznych, tego rodzaju przesłania mogą wydawać się odległe i trudne do zrozumienia. Problemy i troski mieszkańców peryferii Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii, jak przemoc wynikająca z przesądów, ubóstwo czy wykluczenie społeczne związane ze zmianami klimatu, są często nieobecne w europejskiej debacie publicznej. Franciszek zwrócił jednak uwagę, że Kościół nie może ograniczać się jedynie do głoszenia Ewangelii w miejscach, które są na pierwszych stronach gazet, ale musi szukać tych, którzy są na marginesie i potrzebują duchowego wsparcia. I to właśnie wydarzyło się w Papui-Nowej Gwinei.
Podczas spotkań z lokalną ludnością papież Franciszek wielokrotnie bowiem podkreślał, jak ważna jest rola misjonarzy, katechetów i świeckich liderów, którzy niosą Ewangelię w najdalsze zakątki świata. Wspominał o błogosławionym Piotrze To Rot, lokalnym katechecie, który oddał życie w obronie wiary i wartości rodzinnych. W ten sposób Franciszek, odwołując się do przykładów miejscowych bohaterów, przypomniał, że wiara nie jest czymś oderwanym od codziennego życia, ale głęboko zakorzenionym w tradycji i kulturze danego miejsca. A tradycja w Papui-Nowej Gwinei odgrywa ogromną rolę.

Kiedy papież się uśmiecha
Papieska pielgrzymka z pewnością wpisuje się więc w długą tradycję Kościoła, który od wieków angażuje się w pomoc potrzebującym. Jednak to, co wyróżnia Franciszka, to jego szczególny nacisk na tych, o których świat zapomina. W tym kontekście, jego wyprawa do Indonezji, Papui-Nowej Gwinei czy dalej, Timoru Wschodniego i Singapuru, jest kolejnym krokiem w budowaniu Kościoła „w drodze”, który nie boi się podążać tam, gdzie inni nie sięgają; który nie boi się być „szpitalem polowym” dla wszystkich, którzy tego potrzebują.
Na peryferiach, które papież odwiedza, Ewangelia przybiera inne odcienie niż w zsekularyzowanej Europie. W Azji Południowo-Wschodniej papież mówił o rzeczach, które często są zapomniane w zachodniej cywilizacji: o mocy wspólnoty, konieczności walki z zabobonami, o wartości rodziny i tradycji. Europa, zajęta własnymi problemami, może nie dostrzegać w pełni znaczenia tych słów. Jednak to, co Franciszek przypomina światu, to fakt, że peryferie są marginalne tylko geograficznie. To one często przechowują najczystsze formy wiary i wspólnoty, które są fundamentem chrześcijaństwa. I może właśnie dlatego, że podczas tej pielgrzymki tak dobrze widać siłę i czystość wiary, papież tak często się tu uśmiecha.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki