Uchodźców i imigrantów spotykamy w filmach, dopiero gdy pojawiają się w Europie. Tak jakby ich los zaczynał nas interesować wtedy, gdy dotyczy bezpośrednio nas. Reżyserzy filmów fabularnych czy dokumentalnych patrzą na nich oczami białego człowieka, na dodatek dotąd nie udało im się ich zindywidualizować. Są po prostu inną kategorią ludzi, grupą, zbiorem jednostek. Włoski reżyser Matteo Garrone (twórca Gomorry, Dogmana czy Pinokia) postanowił zmienić punkt widzenia i zaangażować widza w jednostkową historię uchodźcy, przedstawiając świat, jaki go ukształtował, jego życie, rodzinę, przyjaciół, codzienność. Gdy wyruszamy z nim w drogę, jesteśmy już jego przyjaciółmi i z zaangażowaniem możemy mu towarzyszyć. To pierwszy etap podróży. Ten, o którym nic nie wiemy i o którego istnieniu zapominamy, ten przed Europejczykiem zakryty. Każdy migrant ze środkowej Afryki musi go przebyć, żeby dostać się nad morze. Stamtąd prowadzą różne drogi do Europy. Wszystkie niebezpieczne.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 35/2024, na stronie dostępna od 26.09.2024