Logo Przewdonik Katolicki

Chleb na wyciągnięcie ręki

Bp Damian Muskus OFM
il. Agnieszka Robakowska

J 6, 51–58 Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki

Dziś w Kościele nie musimy zadawać pytania, które nurtowało Żydów: „Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?”. Nie musimy, bo dar Eucharystii stał się naszym chlebem powszednim, jest dostępny zawsze, gdy Go potrzebujemy i pragniemy, gdy do Niego tęsknimy. Jest dostępny nawet wtedy, gdy o Nim zapominamy. Żyjemy w błogosławionych czasach, kiedy to pytanie Żydów wydaje nam się niezrozumiałe i świadczące o ich braku otwartości i umiejętności słuchania. Wtedy, gdy Jezus chodził po ziemi, było jednak zasadne. Słowa Jezusa w uszach pobożnych Żydów musiały zabrzmieć skandalicznie, wręcz obrazoburczo. To rzeczywiście nie mieściło się w głowie. I w jakimś sensie dobrze by było, gdyby nie mieściło się również w naszych głowach.
Może wtedy, zadając pytanie o coś, co wydaje się wbrew ludzkiej logice i zwykłemu doświadczeniu, potrafilibyśmy zdumieć się cudem Eucharystii i zrozumieć, że bez niej po prostu nie możemy żyć. Życie chrześcijanina bez Chleba, którym jest sam Chrystus, umiera. Chrześcijanin nie powie, że spotyka Boga poza świątynią i poza sakramentami i to mu wystarczy, by pielęgnować z Nim żywą więź. Jeśli więc zdarzają się osoby – a wiemy, że to dość częsty argument podawany przez tych, którzy jakoś nie mogą trafić na Mszę św. – które tak mówią, to znaczy, że albo okłamują same siebie i przy okazji otoczenie, albo po prostu są to ludzie niewierzący. Nie ma wiary w Chrystusa i Jego żywą obecność w świecie bez wiary w Eucharystię.
Zadajmy więc sobie inne pytanie: co to znaczy „karmić się” Chrystusem? Co to znaczy spożywać Ciało Chrystusa, wydane za życie świata? Chleb, który przyjmujemy, nas syci, daje siłę i kształtuje. Eucharystia nas przemienia. O ile nie połykamy bezrefleksyjnie „opłatka”, pozwalamy Panu, by nas zmieniał w Siebie. Konsekwencje są poważne. Być jak Chrystus to znaczy stawać się darem. Jezus oddał się swojemu Ojcu, ofiarował się za ludzkość, jest Darem dla wszystkich, jak chleb dostępny na wyciągnięcie ręki, nawet wtedy, gdy jest zapomniany, niechciany i ignorowany. Mamy w sobie taką gotowość, by rozdawać siebie Bogu i innym? By budować wspólnotę, przebaczać krzywdzicielom i prześladowcom, kochać nieprzyjaciół, brać na ramiona krzyż?
Eucharystia to komunia, budowanie wspólnoty, to więź spajająca silniej niż jakiekolwiek ludzkie relacje. Trudno o budzące nadzieję wnioski, gdy przyjrzymy się naszej kościelnej i społecznej codzienności. To podziały, napięcia, konflikty są naszym chlebem powszednim, a nie Komunia – Chleb dający życie i pojednanie. Karmić się Chrystusem to budować jedność w Kościele, który jest przecież Jego mistycznym Ciałem. To być znakiem jednoczącym w podzielonym świecie, wprowadzającym pokój i kojącym rany różnorakich rozłamów, których niestety sami jesteśmy twórcami.
Karmić się Chrystusem to wreszcie być w Jego Kościele i z tej żywej obecności czerpać siły i nadzieję, dawać i brać miłość od naszych sióstr i braci, tworzyć jej nurt z pasją i zaangażowaniem. To zapewne niepopularne zdanie, bo pada w kontekście klimatu związanego z kryzysem Kościoła i pytaniem, jakie zadaje sobie wielu: dlaczego mam w nim jeszcze trwać? Dlaczego nie odejść i nie szukać Boga w innych miejscach, wśród innych wspólnot?
Odpowiedź odnajdziemy w Chlebie. Kto Go spożywa, będzie żył na wieki. Dzięki temu Pokarmowi, danemu z nieba, nie umieramy. Nie ma głębszej i ważniejszej motywacji trwania w Kościele jak ta: tutaj karmimy się Ciałem Pana. Tutaj tworzymy Jego Ciało.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki