Logo Przewdonik Katolicki

Znosić siebie z cierpliwością

ks. Wojciech Nowicki, redaktor naczelny
fot. Zuzanna Szczerbińska/PK

Być może to jest najtrudniejsze zadanie dla nas, chrześcijan. Zobaczyć w tych, którzy obśmiali nasze świętości, ukryte pod maską drwiny oblicze Boga.

Już dawno przestałem się oburzać, czasem może jeszcze się zadziwiam. Nie oglądałem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Myślę, że to, co piszą w swoich felietonach Michał Szułdrzyński i Piotr Zaremba, którzy ją oglądali, wystarczy za komentarz. Do mnie dotarły przede wszystkim echa tamtego wydarzenia w postaci rozmaitych wpisów i komentarzy w mediach społecznościowych. I na tym się zatrzymam.
Przyznam, że nie do końca rozumiem wielkie oburzenie, ubrane do tego w pełne patosu i wyższości słowa, jak w liście otwartym jednego z biskupów. To znaczy, rozumiem, że dotyka nas, że ktoś kpi z czegoś, co stanowi dla nas największą wartość. I to jeszcze w imię tolerancji, w duchu „wielkiego” dziedzictwa rewolucji francuskiej. Pytam jednak zawsze o cel i skutki owego oburzenia. Jeśli bowiem ktoś czuje taką potrzebę, albo widzi w tym swój obowiązek, może i ma prawo protestować. Zrobiło tak wielu polityków i biskupów, żeby przywołać chociażby Charlesa Sciclunę z Malty, który, aby wyrazić swój sprzeciw, wezwał do siebie ambasadora Francji. To kulturalny, ale też i ważny, jeśli czytamy go językiem symbolu, dyplomatyczny ruch. W ramach sprzeciwu z finansowania igrzysk wycofała się również część reklamodawców. To również jest konkretne działanie: jeśli mnie obrażasz, licz się z tym, że stracisz moje pieniądze.
Co jednak pozostaje po wielkich słowach oburzenia, w które wplecione zostają inwektywy pozostawiające za sobą jedynie spalone mosty? Co nam przyjdzie z pisania o lewactwie (jak chrześcijanin może w ogóle użyć tego określenia?). Czy nie dehumanizuje to tych, którzy utożsamiają się z lewicową narracją? Co nam przyjdzie z pokazania naszej wyższości, z poniżenia tych, którzy przed chwilą nas poniżyli czy obśmiali? Czy wolno nam odpłacać pięknym za nadobne?
Przestałem się oburzać. Bliższa jest mi postawa Jezusa, opisana w Ewangelii, który płacze nad miastami, w których wydarzyło się tak wiele cudów, że nie rozpoznały godziny swego nawiedzenia. Bliższa jest mi postawa Pana, który smuci się i lituje nad grzesznymi ludźmi. Zasmuca go ich grzech, a jednak próbuje do końca ocalić w nich człowieka. Próbuje ocalić w nich obraz Boga.
Być może to jest najtrudniejsze zadanie dla nas, chrześcijan. Zobaczyć w tych, którzy obśmiali nasze świętości, ukryte pod maską drwiny oblicze Boga. Naszym zadaniem nie jest ich zdeptanie, ale próba dotarcia do owego oblicza i próba jego odsłonięcia. Francuska zasada egalité, choć dziedzice rewolucji rozumieją ją zupełnie inaczej, jest w gruncie rzeczy głęboko chrześcijańska. Wszyscy jesteśmy równi. Zwłaszcza wobec Boga. Nie jesteśmy lepszymi od innych, mamy również za uszami swoje grzechy. Trzeba unikać pokusy pychy. Jezus uczy nas pokory. Nie złorzeczył, nie odpłacał złem, ale wołał: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Wydaje się, że w świecie, który odrzuca wartości, wprowadzając w ten sposób w kryzys wszystkie przestrzenie swojego życia, w tym i kulturę, potrzebuje w pierwszej kolejności spotkać się z łagodnością i zobaczyć przestrzeń do pojednania. Naszym zadaniem będzie zawsze budowanie mostów, nawet jeśli z drugiej strony ktoś będzie skutecznie próbował je burzyć. Nam tego nie wolno. 
Dwa dni po tej nieszczęsnej ceremonii słuchaliśmy w liturgii słów Pawła Apostoła, które kierował do Kościoła w Efezie. Pisał je, będąc w więzieniu, z powodu wiary w Chrystusa, w czasach, gdy z chrześcijan drwiono, uważano za kanibali (jedzą Ciało Chrystusa) i rozpustników (bo spotykają się na ucztach miłości), brutalnie mordowano przez krzyżowanie albo rzucano na pożarcie zwierząt na oczach rozentuzjazmowanego tłumu widzów (takie były wtedy rzymskie igrzyska). „Zachęcam was (…), abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” – pisze Paweł. Znosić siebie z cierpliwością, do tego jeszcze w miłości, zachowując pokój. Dobre przesłanie nie tylko na czas igrzysk.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki