Wojna na Ukrainie, jak żadne inne wydarzenie, zmieniła ustanowiony po II wojnie światowej ład, przywołując wspomnienia sprzed 80 lat. Pomimo znacznej geograficznej odległości Portugalii od Ukrainy rosyjska inwazja na ten kraj, zapoczątkowana 24 lutego 2022 r., zdominowała niemal całkowicie doniesienia mediów na Półwyspie Iberyjskim. W sposób szczególny elektryzowała czytelników obrona ukraińskich miast, w pierwszej kolejności stolicy kraju – Kijowa, a następnie Mariupola. Dziennikarze i historycy komentujący sytuację na Ukrainie przypominają, że podczas II wojny światowej oblężenia miast i powstania ludności cywilnej nie należały do rzadkości.
Oczy zwrócone na Warszawę
Pamięć o powstaniu warszawskim odżyła w Portugalii wraz z trwającą ponad miesiąc obroną Kijowa przed rosyjską inwazją w 2022 r., jak się później okazało, kluczową dla uchronienia Ukrainy przed okupacją Moskwy. Rosyjska armia dokonywała już w pierwszych dniach pełnoskalowej agresji na sąsiedni kraj zmasowanego ostrzału artyleryjskiego, a także podjęła działania w terenie w operacji wojskowej, którą część publicystów określiła mianem „Bitwy o Kijów”. Trwające do 2 kwietnia 2022 r. walki sił ukraińskich wspieranych przez mieszkańców Kijowa na ulicach miasta stały się niekiedy przedmiotem porównań z powstaniem warszawskim, trwającym w okupowanej przez nazistowskie Niemcy stolicy Polski od 1 sierpnia do 2 października 1944 r. Odniesień sytuacji na Ukrainie do wydarzeń z okupowanej podczas II wojny światowej stolicy Polski dokonywali m.in. prezydent Polski Andrzej Duda oraz prezydent USA Joe Biden 21 lutego 2023 r. podczas spotkania z mieszkańcami Warszawy zorganizowanego przy Zamku Królewskim. Amerykański przywódca, mówiąc o tym tragicznym dla Polaków wydarzeniu z czasów II wojny światowej, przypomniał, że w jego efekcie stolica Polski została całkowicie zniszczona. O porównaniach tych donosiły czołowe portugalskie media: telewizje RTP i SIC, a także dziennik „Diario de Noticias”, przypominając, że trwające przez 63 dni powstanie, które przeszło do historii jako największa regularna bitwa miejska stoczona podczas II wojny światowej, było prowadzone przez Armię Krajową, tajne siły zbrojne podległe rządowi polskiemu na uchodźstwie w Londynie. – W rezultacie tych działań militarnych tylko tymczasowo udało się uwolnić miasto od okupantów, dlatego wydarzenie to jest innym, choć podobnym przypadkiem niż bitwa o Kijów z 2022 r. – powiedział nam prof. Antonio Jose Telo, historyk i politolog z Akademii Wojskowej w Lizbonie.
Wojna przeciwko cywilom
Portugalski ekspert odnotował, że choć różnic w walce powstańców z Warszawy i obrońców Kijowa jest wiele, to oba te przypadki łączy ogromne zaangażowanie ludności cywilnej w walkę z agresorem. – Prezydent Rosji Władimir Putin, atakując Ukrainę, liczył na szybki sukces, tymczasem każdy dzień wojny na Ukrainie sprawiał, że plan działań zbrojnych Rosjan pogrążał się coraz bardziej i mobilizował jednocześnie społeczeństwo ukraińskie do walki z agresorem – dodał.
Jak wskazał portugalski ekspert, właśnie ofiarność cywilów sprawiła, że rosyjskiemu najeźdźcy nie udał się projekt szybkiego podbicia Ukrainy. – Miał on polegać na zmasowanym i szybkim ataku służącym zastraszeniu społeczeństwa poprzez błyskawiczne zdobycie głównych miast i obsadzeniu marionetkowego rządu. To się nie udało. Putin wszedł w zaułek, z którego Rosji trudno będzie wyjść z twarzą. Szykował wojnę przeciwko siłom zbrojnym Ukrainy, zaś napotkał ogromny opór ze strony ukraińskiego społeczeństwa, które w swoich planach zlekceważył. Dziś Kreml prowadzi de facto działania zbrojne przeciwko cywilom – dodał prof. Telo.
Lizboński historyk odnotował podobieństwa do sytuacji sprzed 80 lat w okupowanej przez Niemców stolicy Polski. – Obserwując walkę o miasta na Ukrainie, możemy dostrzec, że wiele z metod walki i taktyk, np. w Kijowie, jest podobnych do tych z Warszawy z 1944 r. Okoliczności geopolityczne są jednak odmienne, a także fakt, że Ukraińcy, w przeciwieństwie do polskich powstańców, nie znajdowali się pod okupacją i mieli więcej czasu, aby lepiej przygotować się do działań militarnych – odnotował prof. Antonio Telo.
Portugalski ekspert zaznaczył, że już początek wojny na Ukrainie dowiódł na przykładzie m.in. masakry w Buczy łamania prawa międzynarodowego w odniesieniu do ludności cywilnej. Wskazał, że wraz z przedłużającymi się działaniami zbrojnymi należy oczekiwać postępującej demoralizacji w szeregach najeźdźcy oraz częstszych przypadków zbrodni wojennych popełnianych przez Rosjan. Przypomniał, że tego typu praktyki były udziałem Niemców podczas powstania warszawskiego. – Zwiększenie brutalizacji konfliktu ze strony Rosjan było oczekiwane, gdyż dla żołnierza nie ma nic bardziej demoralizującego niż walka przeciwko cywilom – dodał, wskazując, że pomimo ponad dwóch lat pełnoskalowej inwazji na Ukrainę morale jej obywateli nie zostały osłabione.
Nazistowska propaganda
Portugalscy historycy i komentatorzy wskazują na zbliżoną do niemieckiej propagandy z czasów II wojny światowej akcję informacyjną prowadzoną przez Rosję Putina w związku z wojną na Ukrainie. Reporter wojenny telewizji RTP Antonio Mateus, który spędził na Ukrainie blisko cztery miesiące, odnotowuje w rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim” regularne fałszowanie rzeczywistości przez prezydenta Rosji i jego otoczenie. Zauważa, że oskarżający o rzekomy nazizm Ukraińców Putin sam działa w sposób perfidny niczym niemiecka Trzecia Rzesza.
Z kolei prof. Antonio Telo wskazuje, że „czerpiący garściami z przeszłości ZSRR” Putin skrzętnie ukrywa fakt, że podczas II wojny światowej Rosjanie przez prawie dwa lata współpracowali z nazistowskimi Niemcami. Jak zaznaczył ekspert, Rosjanie ukrywają prawdę o swojej aktywnej współpracy z Trzecią Rzeszą pomiędzy wrześniem 1939 r. a czerwcem 1941 r. Zaznaczył, że „owocem współpracy” rosyjsko-niemieckiej podczas II wojny światowej była m.in. inwazja na Polskę jesienią 1939 r. Przypomniał, że wkroczenie we wrześniu 1939 r. sowieckiej armii na terytorium Polski pozostało brzemienne w skutkach dla przyszłego wyglądu granic w Europie. – Polska w efekcie współpracy Rosjan z nazistowskimi Niemcami definitywnie straciła Kresy Wschodnie – dodał historyk.
Obrońcy Mariupola, czyli narodziny legendy
W Portugalii żyjącej intensywnie wiadomościami z ogarniętej walkami Ukrainy media nie szczędzą wspomnień z okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Polski. Telewizja RTP oraz agencja prasowa Lusa, nawiązując do wydarzeń wojennych na Ukrainie, częściej przypominają o kampanii wrześniowej oraz wybuchu powstania warszawskiego. Wskazują, że pomimo upływu czasu Polacy wciąż żywo wspominają rewoltę zapoczątkowaną 1 sierpnia 1944 r. Odnotowują, że nawet pandemia Covid-19 nie przeszkodziła w organizacji uroczystości upamiętniających zbrojną walkę warszawiaków przeciwko niemieckiemu okupantowi, a co roku mieszkańcy stolicy tłumnie wychodzą na jej ulice, aby oddać hołd swoim bohaterom, którzy stali się legendą. Podobna historia czeka, ich zdaniem, heroicznie walczących z rosyjskim najeźdźcą obrońców ukraińskiego Mariupola oraz innych ukraińskich miast. W ocenie prof. Antonio Telo defensywę sił ukraińskich w Mariupolu już można uznać za legendę, podobną do tej z polskiej wojny obronnej z września 1939 r. Historyk twierdzi, że Mariupol stał się Warszawą z czasu II wojny światowej; miasto można uznać za „umęczone” z powodu determinacji swoich mieszkańców w odpieraniu agresji najeźdźcy. – Mówiąc o obronie długo broniącego się przed naporem agresora Mariupola, przy ogromnej przewadze liczebnej wroga oraz bez perspektyw na pomoc, wykracza ona poza poziom wzorowej odwagi i wkracza w obszar mitu. Historia zna takie analogie. Można przywołać tu podobny przypadek heroicznego oporu Polaków we wrześniu 1939 r. Zaatakowana Polska stawiała przez pięć długich tygodni czoła znacznie większym i lepiej wyposażonym siłom stalinowskiego ZSRR i nazistowskich Niemiec. Był to opór niemal tak długi, jak znacznie silniejszej Francji rozgromionej osiem miesięcy później przez III Rzeszę – powiedział prof. Telo. Zaznaczył, że z bohaterskiej walki z kampanii wrześniowej narodził się polski ruch oporu, który od października 1939 r. walczył regularnie z najeźdźcami, wnosząc istotny wkład w wyzwolenie Polski spod niemieckiej okupacji.
Pamięć o bohaterach
Polsko-portugalska pamięć historyczna pielęgnowana jest pomimo geograficznej odległości. W czerwcu 2022 r. władze RP uhonorowały medalem Virtus et Fraternitas trzech Portugalczyków, którym nieobojętny był los Polaków podczas niemieckiej okupacji: dyplomatów Aristidesa i Cesara de Sousę Mendes, którzy ratowali obywateli Polski, wystawiając im fałszywe portugalskie paszporty, umożliwiające ucieczkę z terenów okupowanych przez Niemców, a także dziennikarza Pedro Correię Marquesa. Redaktorowi naczelnemu gazety „A Voz” szczególnie bliska była sprawa pomocy powstańcom warszawskim i ludności okupowanej stolicy Polski. Od pierwszego dnia II wojny światowej szeroko opisywał on sytuację okupowanej Polski, apelując w swoich tekstach o pomoc humanitarną dla jej mieszkańców. Był on w Portugalii dziennikarzem najwięcej piszącym o cierpieniach Polaków pod niemiecką i sowiecką okupacją oraz angażował w sprawę nagłaśniania terroru okupantów wobec obywateli Polski. Szczególnie wielkie zasługi dla Polski Correia Marques poczynił w okresie powstania warszawskiego, o którego przebiegu szczegółowo poinformował portugalskich czytelników w wydanej wspólnie z polskim poselstwem w Lizbonie książce Warszawa! Przypadek międzynarodowego sumienia (Varsóvia! Um caso de consciencia internacional). W książce wydanej 13 października 1944 r. Correia Marques szczegółowo relacjonował przebieg działań zbrojnych, donosząc o cierpieniach doznawanych przez ludność Warszawy ze strony okupanta. Wzywał też portugalską opinię publiczną i elity tego kraju do udzielenia pomocy internowanym w obozie w Pruszkowie. Za sprawą Correi Marquesa książka trafiła do 300 najbardziej wpływowych obywateli Portugalii, w tym do premiera Antonio de Oliveiry Salazara. Publikacja ta wzbudzała jednak niezadowolenie dyplomatów zarówno III Rzeszy, jak i Wielkiej Brytanii. Po konferencji jałtańskiej naciskali oni na MSZ w Lizbonie, aby zablokowało ono propolskie teksty redaktora naczelnego „A Voz”. Dziennikarz oskarżał w nich zachodnich aliantów o zdradzenie Polski i o wydanie jej „na pastwę” Kremla.
Lekcja z przeszłości
Trwającą od 2022 r. rosyjską agresję na Ukrainę relacjonuje portugalski dziennikarz Antonio Mateus. Korespondent telewizji RTP przyznaje, że ogarnięta walkami Ukraina przypomina zniszczone polskie miasta z czasu II wojny światowej. Przyznaje, że wiedzę o dramatycznym losie Polaków wyniósł z literatury, a także z wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego w stolicy Polski, którą często odwiedza w związku ze swoimi podróżami na Ukrainę. Zaznacza, że Rosja po raz kolejny, podobnie jak w 1944 r., wykorzystuje swoją siłę i manipuluje międzynarodową opinią publiczną, przedstawiając rzeczywistość zniekształconą, kłamiąc i nie dotrzymując danego słowa. – 80 lat po powstaniu warszawskim wciąż płynie do nas lekcja o umiłowaniu ojczyzny, o bohaterskiej walce i niestety przegrywaniu w osamotnieniu. Moskwa w sierpniu 1944 r. okazała się przebiegła, pozostawiając polskich powstańców w potrzasku, zdanych na pewną śmierć w nierównym boju. Rosjanie nie przekroczyli wówczas Wisły, nie wsparli warszawiaków w walce z nazizmem, z którym – jak powszechnie deklarowali – walczyli. Ich los okazał się okrutny, gdyż padli ofiarą niemieckich okupantów, aby następnie dostać się pod rządy Moskwy, której ekspansja trwa dziś na Ukrainie. Przez lata łudziliśmy się, że Rosja może być inna. Niestety, nie wyciągnęliśmy wniosków z przeszłości – podsumował Mateus.