Logo Przewdonik Katolicki

Galilejski kryzys

Michał Paluch OP
fot. Unsplash

Czy potrafię w napotykanych kryzysach dostrzec szansę? Czy udało mi się kryzys dobrze wykorzystać?

Rozpoczynamy cykl niedziel, w czasie których będziemy rozważać fragment po fragmencie szósty rozdział Ewangelii św. Jana. Warto więc na początku uchwycić dramaturgię całości. Autor czwartej Ewangelii przedstawił w tym tekście cud rozmnożenia chleba w taki sposób, by poddać nam przy tej okazji obraz, który może być uznany za podsumowanie działalności Jezusa i jej wyzwań.
Początek rozdziału opowiada o ogromnym sukcesie. Jezus nakarmił wielki tłum i w związku z tym ludzie są tak rozentuzjazmowani, że chcą obwołać Go królem. Jezus nie akceptuje jednak tej propozycji i wraz ze swymi uczniami przeprawia się łodzią na drugi brzeg jeziora. Tłum odkrywa, dokąd się udał i podąża za Nim. Po drugiej stronie jeziora Jezus nie czyni jednak już żadnych cudów, podejmuje za to próbę objaśnienia tego, co się stało. Chce niejako przedstawić „drugą stronę” wydarzenia – wytłumaczyć, że cud był tylko znakiem, a to, co oznaczane, jest znacznie istotniejsze od samego znaku. Niestety napotyka na ogromne trudności i musi stawić czoła prawie totalnemu odrzuceniu. Tłum topnieje i znika. Ewangelista pisze: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło” (J 6, 66). Kryzys jest tak głęboki, że Mistrz pyta uczniów: „Czyż i wy chcecie odejść?”. Wtedy Piotr ratuje sytuację swoją odpowiedzią: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (6, 68).
Ramy całej narracji są więc rozpięte między ogromnym sukcesem a spektakularną porażką. Czy znaczy to, że Jezus nie potrafił wykorzystać sukcesu, zabrakło mu umiejętności kaznodziejskich, by utrzymać przy sobie fanów? Jeśli uważnie przeczytamy cały rozdział, będziemy musieli zauważyć, że Jezus prowokuje kryzys, prowadzi spotkanie z tymi, którzy za nim idą, tak, by doszło do takiego rozwoju wydarzeń.
No ale jak można chcieć kryzysu? Zwykle boimy się różnych kryzysów – w rodzinie, w gospodarce, w Kościele. I mamy rację. Kryzysy są zawsze niebezpieczne. Opowieść szóstego rozdziału ma jednak pomóc nam zrozumieć, że kryzys jest częścią Bożej pedagogii, stwarza warunki dla duchowego wzrostu. Bez kryzysu często nie uda nam się spojrzeć na siebie i innych nowymi oczyma. Bez kryzysu nie ma nawrócenia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki