Słowa Ewangelii skierowane do tłumów wydają się wyjątkowo wymagające: „nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”, „jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, nie może być moim uczniem”. Nawet jeśli widzimy w nich przesadnię charakterystyczną dla wielu fragmentów nauczania proroków i Jezusa – z pewnością „mieć w nienawiści” znaczy w tym kontekście po prostu „nie być przywiązanym w sposób, który kwestionuje pierwsze miejsce mojego nauczania” – te formułowane przez Jezusa oczekiwania wciąż są niesłychane. Dawno już zauważono, że są one dowodem na przypisywanie sobie przez Jezusa boskiego statusu. Jeśli bowiem Jezus sam siebie nigdy nie przedstawiał jako Boga, to poprzez swoje zachowanie, nauczanie, formułowane oczekiwania wobec tych, którzy mogli za Nim pójść, wyraźnie wskazywał na to, że Jego Osoba zajmuje miejsce Boga. Dlaczego jednak formułował od początku tak wymagające oczekiwania?
Spróbujmy zmierzyć się z tym pytaniem z pomocą innego ewangelicznego tekstu. Opowieść o rozmnożeniu chleba w szóstym rozdziale Ewangelii św. Jana prowadzi nas bowiem inną drogą do bardzo podobnego wniosku. Za sprawą swego cudu Jezus odnosi tam spektakularny sukces, po którym przeprawia się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego. Tłumy, które zostały porwane tym, co się stało, docierają na nowe miejsce, obchodząc jezioro brzegiem. Po drugiej stronie jeziora Jezus chce przedstawić sens tego, co się stało, wygłasza więc katechezę o Eucharystii. Teraz jednak okazuje się, że zainteresowanie Jezusem i Jego nauką topnieje niemalże do zera. Sytuacja jest tak krytyczna, że Jezus pyta swoich uczniów: „czy i wy chcecie odejść?”. Wtedy Piotr ratuje sytuację: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 67–68).
Janowa opowieść ukazuje paschalny charakter drogi, na którą zaprasza nauczanie Jezusa. Jak pamiętamy, finałem tej drogi jest krzyż, przy którym wytrwają z Jezusem wyłącznie Jego Matka i umiłowany uczeń.
Tylko dzięki radykalnym wyborom da się przejść Paschę z Jezusem. Nie ma na to rady. Droga prowadzi przecież do życia nie z tego świata. Jezus chce, byśmy wiedzieli o tym od początku.