Logo Przewdonik Katolicki

Naród: byt, a może konstrukt?

Paweł Stachowiak
Zakupy w Lublinie w 1934 r. Wśród kupujących widoczni Żydzi w tradycyjnych strojach. fot. NAC

Zanim zadamy sobie pytanie „Czym jest polskość?”, powinniśmy być świadomi, że bycie Polakiem nie zawsze było rozumiane tak jak teraz. Dziś „polskość wielobarwna” mogłaby stanowić fundament dla odbudowy narodu – wspólnoty obywateli.

Czym jest naród? Mało jest równie trudnych pytań. Zdaje nam się, że odpowiedź jest oczywista: przecież wiemy, kto jest Polakiem, a kto nie. Diabeł jednak, jak się powiada, tkwi w szczegółach. Mam doświadczenie z moimi studentami, ludźmi zdawałoby się otwartymi i tolerancyjnymi. Tymczasem mają oni wciąż ewidentny problem, jak określić przynależność narodową np. czarnoskórych obywateli polskich, którzy mieszkają i pracują w Polsce od wielu lat. Trudne jest dla nich również jednoznaczne przyznanie prawa do polskości dzieciom z małżeństw mieszanych, dzieciom wychowanym w polskiej kulturze, języku i obyczaju, ale różnych odcieniem skóry. Raczej nikt nie użyłby pojęcia „Polak” na określenie polskich obywateli pochodzenia niemieckiego, ukraińskiego, białoruskiego czy żydowskiego. Czy takie rozumienie polskości jest i było zawsze oczywiste, czy polskość była zawsze tak „jednobarwna” jak dziś? Warto postawić te pytania w artykule inaugurującym cykl o „polskości wielobarwnej”, która dziś mogłaby stanowić fundament dla odbudowy narodu – wspólnoty obywateli.

Wspólnota etniczna czy obywatelska?
Przyjrzyjmy się najpierw podstawowym pojęciom i interpretacjom związanym z refleksją o wspólnocie narodowej. Nie ma i zapewne nie będzie powszechnej definicji narodu. Można jednak, nieco upraszczając, zauważyć, że oś sporu o to, czym jest naród, jest rozpięta między dwoma pojęciami: wspólnoty etnicznej i wspólnoty obywatelskiej.
Już w XIX w. zasadnicze stanowiska w tej kwestii zostały wyrażone przez dwóch uczonych: niemieckiego historyka Heinricha von Treitschke i francuskiego filozofa Ernsta Renana. Ich poglądy kształtowały się w odmiennych realiach formowania się narodu niemieckiego i francuskiego oraz były uzależnione od aktualnej sytuacji politycznej, czyli konsekwencji przegranej przez Francję wojny z Niemcami w latach 1870–1871. W wyniku tej klęski Francja straciła Alzację i Lotaryngię, których ludność była lojalna wobec państwa francuskiego, choć często używała języka niemieckiego i etnicznie różniła się od większości jego obywateli. Tym, co dzieliło w tej kwestii obu uczonych, było pytanie, co określa przynależność narodową człowieka: pochodzenie etniczne (wspólnota krwi) czy lojalność wobec państwa (wspólnota ziemi). Wedle Treitschkego człowiek jest członkiem wspólnoty narodowej, gdyż się w niej urodził. Nawet jeśli nie ma o niej wiedzy, nawet jeśli nie czuje z nią związku, a nawet ją odrzuca, to obiektywnie jest Niemcem, Francuzem, Włochem. Pochodzenie etniczne determinuje jednostkę, która nie ma tu żadnej swobody wyboru. Renan odrzucał ów determinizm, podkreślając znaczenie świadomego wyboru człowieka, swobodnie kształtującego swoją tożsamość. „Istnienie narodu jest codziennym plebiscytem, tak jak istnienie jednostki jest stałym potwierdzeniem życia” – pisał francuski filozof. Treitschke uznawał mieszkańców Alzacji za Niemców, nawet jeśli ich pamięć historyczna i wola polityczna tego nie potwierdzały. Byli dla niego „obiektywnie” etnicznymi Germanami, co wynikało z samego pochodzenia. Dla Renana taka „wspólnota krwi” była nie do przyjęcia, odrzucał w tej kwestii wszelaki determinizm. „Mieć wspólną chwałę w przeszłości, wspólną wolę w teraźniejszości, czynić razem wielkie rzeczy i chcieć je czynić w przyszłości – oto istotny warunek bycia narodem” – pisał, nie eksponując pochodzenia etnicznego, owej „krwi”.

Byt czy konstrukt?
Druga sprawa istotna dla określenia, czym jest naród, zawiera się w tytułowym pytaniu: „byt czy konstrukt?”. Gdy w XIX stuleciu zaczęła się kształtować idea nowoczesnego nacjonalizmu, pojawiła się w niej wizja narodu jako samodzielnego bytu. Naród tworzą, pisano, nie tylko współcześni jego członkowie, ale także ci, którzy żyli w przeszłości i przyjdą na świat w przyszłości. Ezoteryczna, pozaczasowa wspólnota, dysponująca atrybutami, które dotąd przydawano tylko jednostce: charakter, powołanie, misja, zbawienie lub potępienie. Narody są tutaj składnikami wyższego porządku, „ładu Bożego”, a ich istnienie nie jest uzależnione od ludzkiej woli. Zwolennicy tego poglądu odrzucają rozpowszechnione dziś przekonanie, że współczesne narody powstały dopiero na przełomie XIX i XX w. jako efekt ideologii „nowoczesnego nacjonalizmu”. Twierdzą natomiast, że nawet jeżeli jest ona czymś nowym, to narody istniały zawsze w każdym okresie historii, zmieniały się jedynie ich drugorzędne cechy.
Na drugim biegunie znajduje się idea narodu – konstruktu, wspólnoty, która nie wynika z żadnych obiektywnych przesłanek. Nowoczesne narody i formująca je ideologia nacjonalizmu tworzą się wokół świadomie wybieranych mitów. Naród jest poniekąd „wymyśloną wspólnotą”, konstruktem, nie bytem. Można dostrzec, jak w sposób celowy i przemyślany kształtowana była odrębna świadomość narodowa Litwinów, Słowaków, Białorusinów podczas tzw. przebudzenia narodowego w XIX w. Nieliczne początkowo grupy „budzicieli” pracowały nad językami, aby wznieść je z poziomu gwar do rangi języków literackich, badały pierwotne obyczaje, a nawet przedchrześcijańskie formy religijności, kładły fundamenty pod odrębną i samoistną tożsamość narodową. Czyż nie tak przebiegało np. formowanie się nowoczesnego narodu litewskiego, który odrzucał mickiewiczowskie rozumienie litewskości jako „zabarwienia” polskości? Tożsamość narodową konstruowano celowo i świadomie i nie był to początkowo proces spontaniczny.

Polskość jagiellońska
Zanim zadamy sobie pytanie „Czym jest polskość?”, winniśmy być świadomi, że bycie Polakiem nie zawsze było rozumiane tak, jak dziś. Współcześnie dominuje w naszym społeczeństwie postrzeganie narodu jako wspólnoty pochodzenia etnicznego. Jesteśmy w tej kwestii raczej dziećmi Treitschkego niż Renana. Polskością jesteśmy określeni bez względu na naszą świadomość, decyduje o niej nasze pochodzenie. Możemy nie zdawać sobie z niego sprawy, możemy nic nie wiedzieć o naszych polskich przodkach, nie znać polskiego języka, kultury i obyczaju, jesteśmy jednak Polakami, tyle że „nieuświadomionymi”, których polskość należy „obudzić”.
Nie zawsze tak było. Dawną Rzeczpospolitą zamieszkiwali przedstawiciele wielu grup etnicznych. Istniało jednak przekonanie, że naród jest jeden – oczywiście naród w całkiem innym rozumieniu niż nasze dzisiejsze. Wedle tego rozumienia Radziwiłłowie byli Litwinami, Wiśniowieccy – Rusinami, a Tarnowscy – Polakami, Kopernik był zaś Niemcem. Pojęcia zmieniają swoje znaczenie w czasie, ich treść jest dynamiczna, nie statyczna. W dawnej Rzeczypospolitej funkcjonował naród szlachecki, a przynależność do niego określona była względami stanowymi, społecznymi. Katolicki szlachcic z Małopolski czuł się członkiem tego samego narodu, co prawosławny szlachcic z Kijowszczyzny i kalwiński z Litwy. Powszechnie używana była wśród szlacheckich „panów braci” formuła: Ego sum gente Ruthenus, Lithuanus, sed natione Polonus („Jestem rodem Rusin, Litwin, ale narodem Polak”). Polskość była zatem fenomenem nie etnicznym, przypominała raczej dzisiejsze rozumienie „narodu amerykańskiego”. Amerykaninem jest każdy obywatel USA, pochodzenie etniczne – angielskie, irlandzkie, polskie, niemieckie, żydowskie, latynoskie – jest drugorzędne, to jedynie ów gens, wchodzący w skład natio. Tak rozumiał swoją tożsamość Mickiewicz, a nawet jeszcze podczas powstania styczniowego tajny Rząd Narodowy zaczynał swój manifest słowami: „Do narodu (liczba pojedyncza!) Polski, Litwy i Rusi”. Ta „jagiellońska” polskość, choć społecznie ograniczona, była jednak wielobarwna, twórcza, bogata kulturowo.

Ewolucja w Kościele
Czy jesteśmy jeszcze w stanie przekształcić nasze poczucie polskości, uczynić je bardziej inkluzywnym, pójść drogą wiodącą ku wspólnocie obywatelskiej? W ostatnim tekście niniejszego cyklu postaram się głębiej odnieść do tych ważnych pytań. Tutaj, dla podsumowania, chciałbym się podzielić pewną nadzieją. Jest ona oparta na ewolucji, jaka dokonała się w tej kwestii w przestrzeni nauczania Kościoła w Polsce.
Stałym zjawiskiem była, i poniekąd jest nadal, jego organiczna wspólnota z narodem: z narodem, a nie z państwem. Sprzyjało to ukształtowaniu „teologii narodu”, której propagatorem był kard. Stefan Wyszyński. Znajdziemy w jego wypowiedziach i tekstach wiele myśli współbrzmiących z ideą narodu – samoistnego bytu. Odnajdziemy ten przekaz w licznych homiliach i listach z czasów obchodów Milenium Chrztu Polski. W jednym z kazań mówił: „Naród nie jest na dziś, ani też na jutro. Naród jest aby był. [...] Tak postanowił sam Bóg, który stworzył narodową formę bytowania, żądając byśmy ją osłaniali. […] Polska w ogromnym, przeważającym procencie jest narodem jednej wiary! […] Jest to wielka wartość, nie tylko religijna, ale moralna, społeczna a nawet polityczna i kulturalna! Naród jednego języka, jednej kultury, jednej wiary, jednej moralności to wielka rzecz. Jest się czym pochwalić i z czego być dumnym”. Jest w tych słowach istota Polski narodowej, ale narodowej w sensie etnicznym, jest apologia narodu, jako samoistnego bytu, który może zmierzać ku zbawieniu, ale i ku potępieniu.
Jako pierwszy podważył tak rozumianą teologię narodu Jan Paweł II, człowiek uformowany w duchu wielkiej literatury romantycznej i tradycji jagiellońskiej. W swej ostatniej książce Pamięć i tożsamość napisał: „Niezmiernie ważnym czynnikiem etnicznym w Polsce była także obecność Żydów. Pamiętam, iż co najmniej jedna trzecia moich kolegów z klasy w szkole powszechnej w Wadowicach to byli Żydzi. Z niektórymi się przyjaźniłem. A to, co u niektórych z nich mnie uderzało, to był ich polski patriotyzm. A więc polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Wydaje się jednak, że ten «jagielloński» wymiar polskości, o którym wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś oczywistym”. To znamienne „niestety”, nostalgia za tamtą Rzeczpospolitą, wielobarwną etnicznie, językowo i religijnie, zaprzeczenie prymasowskiej apologii: „narodu jednego języka, jednej kultury, jednej wiary, jednej moralności”, pokazują, że nacjonalistyczny ideał polskości nie jest bynajmniej w Kościele jedynym.
I wreszcie głos polskich biskupów. którzy opublikowali w 2017 r. dokument Chrześcijański kształt patriotyzmu, niewątpliwie inspirowany myślą papieską i stający w niewyrażonej opozycji do „teologii narodu” prymasa. Przypomnijmy kluczowe fragmenty tego dokumentu: „Chcemy dziś zatem przypomnieć, że w czasach historycznej świetności, Rzeczypospolita, zachowując swe tradycje i tożsamość, stała się wspólnym domem ludzi różnych języków, kultur, przekonań, a nawet religii. Pod polskim niebem i na polskiej ziemi obok siebie żyli, zabiegali o powszedni chleb, modlili się, tworzyli własny obyczaj i kulturę katolicy różnych obrządków, prawosławni, protestanci, żydzi i muzułmanie. A lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej Obojga Narodów obok etnicznych Polaków byli również Żydzi, Ukraińcy, Rusini, Litwini, Niemcy, Ormianie, Czesi, Tatarzy i przedstawiciele innych narodowości. Przypomnijmy też, że w czasach, gdy trawiły Europę wojny i prześladowania religijne, Rzeczypospolita pozostawała ostoją gościnności i tolerancji. Dzięki temu ukształtował się w polskiej kulturze model patriotyzmu gościnnego, włączającego, inspirującego się najlepszym dorobkiem sąsiadów i całej chrześcijańskiej, europejskiej kultury. Patriotyzmu, dzięki któremu Polakami stawali się ci, którzy Polakami zostać chcieli, bez względu na swoje pochodzenie czy pochodzenie ich przodków. Patriotyzmu, którego oblicze współtworzyli i sławili między innymi św. Królowa Jadwiga, Mikołaj Kopernik, Adam Mickiewicz czy Joachim Lelewel. Patriotyzmu, który – w dialogu z innymi kulturami – kształtował polską literaturę, muzykę, naukę, sztukę, architekturę i obyczajowość”.
Te słowa nie potrzebują komentarza. Złośliwi powiadali, że niektórzy biskupi niezbyt wnikliwe wczytali się w ten tekst. Nie był nagłośniony, nie czytano go w świątyniach, trzeba się trochę natrudzić, aby go odnaleźć. Pomimo to ośmielę się wyrazić nadzieję, że jego treść znajdzie odzew w przestrzeni publicznej. Oczywiście jeśli Kościół nie będzie się w niej sam marginalizował.

---

Polskość wielobarwna. Małe ojczyzny Polaków

Polskość można różnie definiować. Na przykład jako wspólnotę etniczną, spajaną przez czynniki obiektywne: język, obyczaj, mentalność, historię, religię i pochodzenie. Polskość w takim rozumieniu determinuje człowieka – można nie posiadać polskiej tożsamości narodowej, można ją świadomie odrzucać, nie ma to znaczenia, ponieważ jest się Polakiem bez aktu świadomej woli, wyłącznie za sprawą pochodzenia. Inna definicja ujmuje polskość w wymiarze obywatelskim. W jej rozumieniu każdy lojalny obywatel państwa polskiego jest Polakiem, choć jest pochodzenia żydowskiego, ukraińskiego, niemieckiego, śląskiego, kaszubskiego etc. To drugie pojmowanie polskości, nazywane niekiedy jagiellońskim, w zasadzie nie jest dziś obecne w świadomości polskich obywateli, inaczej niż np. w USA.
Jestem przekonany, że promocja polskości obywatelskiej jest dziś potrzebna. Potrzebne jest budowanie zrozumienia dla tożsamości regionalnych, pojmowania ich jako czynnika wzbogacającego polskość, a nie zagrożenie dla niej. Wszystko to w duchu zaprawionych goryczą słów Jana Pawła II: „polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. Wydaje się jednak, że ten «jagielloński» wymiar polskości, o którym wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś oczywistym”.
Zapraszam do lektury cyklu tekstów o polskich małych ojczyznach, o budzącej się tożsamości lokalnej, o historycznym i współczesnym wymiarze polskości obywatelskiej, inkluzywnej, łączącej. Będziemy je publikować w każdą czwartą niedzielę miesiąca. Wszystko to, aby promować, choć to niebywale trudne, nowe, a przecież dawne, rozumienie polskości: wielobarwnej, bogatej kulturowo, czerpiącej z wielu źródeł, zrywającej z „ciasnotą i zamknięciem” Polski dla Polaków.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki