Logo Przewdonik Katolicki

Przekraczanie kolejnych granic

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Wstyd powinien towarzyszyć tym, którzy nie potrafią uszanować tajemnicy ciężkiej choroby, udając, że tylko stawiają pytania

Mam bardzo mieszane uczucia, jeśli idzie o byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Uważam, że jest odpowiedzialny za chaos, jaki zapanował w polskim wymiarze sprawiedliwości. W dodatku jego pomysłem na zmianę w tym systemie było awansowanie osób, które czuły się przez system skrzywdzone, pałały osobistą rządzą odwetu, niekoniecznie zaś miały merytoryczne kompetencje, by stać na czele „reformy”. W dodatku, uważam, że miał jako minister dość typowy dla polskiej prawicy kompleks wobec Zachodu, który uważał za obcy, niebezpieczny, zły, odrzucający. Dlatego też pociągnął Polskę w kierunku konfliktu z Unią Europejską, który stał się tak naprawdę mikrokopią konfliktu tzw. konserwatystów wspierających Władimira Putina ze zdegenerowanym Zachodem. Ten konflikt sprawił, że jego koalicja wreszcie straciła władzę. A – myślę – tego konfliktu dało się uniknąć, gdyby nie chęć radykalizowania polityki. Uważam też, że system transferowania pieniędzy z tzw. Funduszu Sprawiedliwości do zaprzyjaźnionych organizacji pozarządowych – w tym niestety również kościelnych – miał charakter bardziej budowania wspólnoty ciemnych interesów niż przejrzyste zasady wspierania organizacji pozarządowych.
I w każdej innej sytuacji życzyłbym sobie, by taki polityk został za swoje decyzje czym prędzej rozliczony, dla Ziobry nie powinno tu być wyjątku. Wiele sygnałów docierających do nas sugeruje jednak, że minister szykuje się w tej chwili na spotkanie z trybunałem wyższym, niż jakikolwiek z tych, które mogłyby go spotkać na Ziemi. I oto nagle pojawili się ci, którzy stwierdzili, że przecież taka postać nie powinna się wymknąć sprzed oblicza ziemskiej sprawiedliwości, że przecież powinien odpowiedzieć za swoje decyzje. I szli nawet dalej sugerując, że choroba Ziobry i jego onkologiczna terapia to tylko próba ucieczki przed sprawiedliwością.
Nie chcę używać zbyt mocnych słów, ale wydaje mi się to wyjątkowo małe, by nie powiedzieć podłe. Cóż, śmiertelnej choroby nie można udawać zbyt długo. Jeśli ci ostatni sprawiedliwi uważają, że opowieść o chorobie Ziobry jest kłamstwem, które ma pomóc mu uciec przed obliczem sprawiedliwości, niech się uzbroją w cierpliwość. Ciężkie choroby mają to do siebie, że po pewnym czasie – chodzi bardziej o miesiące niż dni – dają ostateczne rozstrzygnięcie. Jeśli choroba Ziobry jest zmyślona, dowiemy się o tym nie za dzień, tydzień, czy miesiąc, ale za kilka. Jeśli nie jest, wiemy, jakie dotrą do nas informacje.
A ci, którzy dziś obrażają Ziobrę twierdząc, że zasłania się chorobą, już za kilka miesięcy będą mogli się przekonać, kto mówił prawdę. Nie – jeśli okaże się, że choroba była prawdziwa, nie będą musieli przepraszać. Po prostu okryją się wstydem, który powinien towarzyszyć tym, którzy nie potrafią uszanować tajemnicy ciężkiej choroby, udając, że tylko stawiają pytania. Bo tak właśnie przekracza się kolejne granice i dodatkowo brutalizuje naszą politykę.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki