Logo Przewdonik Katolicki

Nowy przewodniczący, nowa KEP

Monika Białkowska
Spotkanie polskich biskupów w maju 1925 r. | fot. NAC

Konferencja Episkopatu to instytucja stosunkowo młoda. Od tego, co wydarza się teraz, zależy nie tyle przyszłość Kościoła w Polsce, co model i styl działania samej KEP w przyszłości.

Kiedy oddajemy ten numer do druku, spotkanie Konferencji Episkopatu Polski jeszcze się nie rozpoczęło. Kiedy Państwo będą czytać ten tekst, znane już będą nazwiska nowego przewodniczącego i całego prezydium KEP. Trudno zatem w tym momencie silić się na spekulacje dotyczące nazwisk czy choćby kierunku, jaki te wybory pokażą dla Kościoła w Polsce na najbliższe lata. Na to jeszcze przyjdzie czas. Z pewnością jednak warto zastanowić się nad tym, czy konkretne osobowości na eksponowanych stanowiskach rzeczywiście w realny sposób wpływają i wpływały na sytuację Kościoła. A może ważniejsze jest coś innego?

Od Apostołów?
Być może zaskakujący dla wielu będzie fakt, że instytucja konferencji episkopatów krajowych w wymiarze prawnym jest bardzo młoda, bo strukturalnie sięga początków XX wieku, a prawnie dopiero jego drugiej połowy. W wymiarze duchowym jej korzenie sięgają oczywiście jeszcze czasów apostolskich. Naturalne było to, że biskupi żyjący w pobliżu siebie, chcieli się spotykać zarówno prywatnie, dzieląc się swoimi doświadczeniami, jak również precyzując swoje nauczanie. Z tego powodu przez wieki zwoływano lokalne synody, czyli takie właśnie robocze spotkania biskupów, dla ustalenia najważniejszych spraw. Synody jednak trwały długo i wymagały skomplikowanych przygotowań, a świat się zmieniał i coraz bardziej widoczna była potrzeba spotkań częstszych, za to niższej rangi.

Pierwsi
Przyjmuje się, że jako pierwsi na konferencję biskupów zebrali się biskupi belgijscy pod koniec 1830 roku. To właśnie spotkanie i ich kontynuacja przez kolejne lata zainspirowały kolejnych: najpierw biskupów niemieckich i austriackich, później z kolejnych krajów.
Polscy biskupi spotykali się, zanim jeszcze pojawiła się idea konferencji. Historycy wspominają, że jedno z pierwszych takich spotkań miało się odbyć w okresie Sejmu Czteroletniego, zatem między 1788 a 1792 rokiem z inicjatywy prymasa Michała Poniatowskiego. Później, już w czasie zaborów, polscy biskupi znaleźli się w granicach państw zaborczych i różnie na tę sytuację reagowali. Biskupi spotykali się w „swoich” zaborach, na ile to możliwe próbowali również spotykać się wszyscy razem mający pod sobą diecezje polskie. Nie zawsze było to możliwe, bo część z nich, zwłaszcza z zaboru rosyjskiego, zsyłana była w głąb Rosji.

Zjazd Biskupów Polskich
Data pierwszego spotkania konferencji biskupów po odzyskaniu niepodległości jest dyskusyjna, ale przyjmuje się, że odbyło się ono 11–12 grudnia 1918 roku. Wówczas to ustalono, że takie spotkania odbywać się będą przynajmniej raz w roku. Na trzecim z kolei spotkaniu, w 1919 roku w Gnieźnie, uchwalono „Regulamin Zjazdu Biskupów Polskich”. Spotkaniom tym przez kolejne lata przewodniczyli prymasi Polski, najpierw kard. Dalbor, później abp Hlond.
Określenie „Konferencja Plenarna Episkopatu Polski” po raz pierwszy użyte zostało w 1930 roku. Osiem lat później, w 1938 roku, uchwalony został „Regulamin Konferencji Episkopatu Polski” i takiej też nazwy, zatwierdzonej przez Watykan, zaczęto używać wobec zebrań biskupów. Ciekawe jest to, że instytucja konferencji krajowych rozwijała się, choć nie było o niej jeszcze najmniejszej nawet wzmianki w Kodeksie prawa kanonicznego z 1917 roku.
Druga wojna światowa oczywiście uniemożliwiała kolejne spotkania – odbywały się one prywatnie, w mniejszych grupach.

Koordynowanie wysoce zasadne
Pierwszy statut KEP uchwalony został w 1969 roku, kolejny w 1986 – trzy lata po tym, jak konferencje biskupów i sposób ich funkcjonowania zostały po raz pierwszy sformalizowane i wpisane do Kodeksu prawa kanonicznego. Niewątpliwie przyczynił się do tego Sobór Watykański II, który instytucję konferencji episkopatów zauważył i docenił, „uznając za wysoce wskazane (…) aby przez światłą wymianę roztropnych sądów i doświadczeń oraz koordynowanie planów wytworzyć święte zespolenie sił dla wspólnego dobra Kościoła”.
Oczywiste stało się tu postawienie pytań o teologię tego nowego tworu w strukturze Kościoła – czym miało być to nowe ciało w hierarchicznym, objawionym porządku? Uznano, że teologiczną podstawą dla istnienia konferencji episkopatów krajowych jest zasada kolegialności biskupów, czyli ich jedność między sobą pod przewodnictwem papieża, z respektowaniem własnych kompetencji. W motu proprio Apostolos suos Jan Paweł II pisał: „Kiedy biskupi na jakimś obszarze sprawują razem pewne funkcje pastoralne dla dobra swoich wiernych, to wspólne spełnianie posługi biskupiej staje się konkretną realizacją ducha kolegialnego, który jest duszą współpracy między biskupami na szczeblu regionalnym, krajowym i międzynarodowym. Jednakże nie nabiera ona nigdy charakteru kolegialnego właściwego dla aktów stanu biskupiego jako podmiotu najwyższej władzy nad całym Kościołem”.

Rola KEP
Konferencja episkopatu krajowego nie jest zatem władzą nad biskupami ani nie sprawuje władzy nad konkretnym terenem. Każdy biskup zachowuje własną odpowiedzialność i osobiście odpowiada wyłącznie przed papieżem. Kościół powszechny w swojej strukturze niezmiennie składa się z biskupstw, podlegających Stolicy Apostolskiej, a nie z federacji narodowych. Krajowe struktury poszczególnych episkopatów mają charakter duchowy, praktyczny i duszpasterski, mają ułatwiać współpracę i budować jedność. Formalnie nie istnieje zatem „Kościół polski” ze swoim jednym przewodnikiem (prymasem czy przewodniczącym KEP). Istnieje tylko Kościół powszechny w Polsce, któremu episkopalne struktury mają ułatwiać organizację życia.
Konkretne kompetencje Konferencji Episkopatu Polski i członków jej prezydium zapisane są w Statucie KEP. Zgodnie z nim KEP ma troszczyć się o pielęgnowanie braterskiej miłości wśród biskupów i jedności ich działania. Ma wspomagać ich w misji duszpasterskiej. Ma również utrzymywać łączność ze Stolicą Apostolską i innymi konferencjami episkopatów. Wśród zadań KEP znajdziemy również „badanie problemów duszpasterskich celem znalezienia najstosowniejszych metod ewangelizacji”, „troskę o życie religijne i moralne katolików w kraju i poza granicami”, „podejmowanie problemów społecznych” oraz utrzymywanie relacji z państwem.

Przewodniczący
Zgodnie ze statutem, przewodniczący KEP wybierany jest na pięcioletnią kadencję. Tych kadencji nie może być więcej niż dwie. W statucie nie jest zapisane to, co stało się zwyczajem, że przewodniczącego wybiera się spośród biskupów ordynariuszy i metropolitów, nie biorąc pod uwagę biskupów pomocniczych. Nie zaznaczono tu również, że kandydat w momencie wyboru musi być w wieku umożliwiającym dokończenie kadencji przed emeryturą.
Zadaniem przewodniczącego jest reprezentowanie KEP na zewnątrz. Przewodniczący zwołuje Radę Stałą, zwołuje Radę biskupów diecezjalnych, przewodniczy obradom, przesyła sprawozdania i dokumenty do Stolicy Apostolskiej, ma również prawo, po wysłuchaniu prezydium, zapraszania na zebrania konferencji osób innych, niż biskupi.
Przewodniczący sam ze swojej inicjatywy nie zabiera głosu w imieniu wszystkich biskupów czy w imieniu Kościoła w Polsce. Taki głos może zabrać całe prezydium, „kiedy wymaga tego dobro Kościoła albo konkretne potrzeby wiernych”.
Wśród tych kompetencji trudno jest dopatrzyć się odpowiedzi na wyrażaną dość powszechnie w Polsce potrzebę człowieka, który realnie poprowadzi Kościół, stając się i jego głową, i jednocześnie jego głosem – autorytetem, który pociągnie za sobą zarówno biskupów, jak i świeckich. Tego w kompetencjach przewodniczącego KEP nie ma. Jakiekolwiek oczekiwanie, że Kościół oto zyskuje nową twarz, może być złudne i niezależnie od tego, kim ów człowiek będzie, zapewne będzie to oczekiwanie zawiedzione.

Oczekiwania i fakty
Podstawową rzeczą, o jakiej musimy pamiętać, to fakt, że przewodniczący KEP nie ma żadnej realnej władzy nad biskupami. Nie ma prawnego tytułu do ich upominania czy karania. Nie ma do tego narzędzi, nie ma na to kanonów, nie ma nawet w samych strukturach okazji. Jedyne, co może tu zrobić, to działać swoim autorytetem i upomnieniem braterskim, udzielonym w dyskrecji lub publicznie.
Przewodniczący KEP tym bardziej nie ma władzy nad duchowieństwem, znajdującym pod jurysdykcją innych biskupów.
Nasze oczekiwanie silnego przywództwa w dużej mierze zapewne wiąże się z historyczną tęsknotą i tym, jak w naszych dziejach zapisał się prymas Stefan Wyszyński. Sentyment jednak nie zmieni tego, że z jednej strony zmieniły się okoliczności, a z drugiej strony wśród biskupów nikt nie umie dziś wskazać żadnego, którego autorytet mógłby być uznany jednakowo przez wszystkich i przyjmowany z takim samym poddaniem, jak autorytet Prymasa Tysiąclecia. Co więcej, ze szkodą dla nowego przewodniczącego KEP byłoby stawiać wobec niego takie oczekiwania.

Siła nauczania
W XXI wieku, po stu zaledwie latach istnienia instytucji konferencji episkopatu, musimy mieć świadomość, że jest ona nadal w procesie kształtowania się i odkrywania zarówno własnych kompetencji, jak i własnych granic w strukturze Kościoła powszechnego. Również model „właściwego” przewodniczącego KEP nie jest wcale ustalony, a z pewnością nikt nie jest zobligowany do ścigania się w tej kwestii z kard. Wyszyńskim. Znów przypomnieć trzeba, że pierwszy przewodniczący wybrany został dopiero w 1989 roku (nie musiał być tożsamy z prymasem Polski), do dziś nie wiemy, jak takie wybory przebiegają i czy w ogóle mają ustaloną formułę. Tym bardziej mamy więc do czynienia dopiero z powolnym rodzeniem się pewnego modelu, a nie z koniecznością wypełnienia ustalonego odwiecznie ideału.
Wydaje się, że dziś siła, autorytet i wpływ na Kościół w Polsce przewodniczącego KEP będą tak silne nie jak jego władza (bo ona praktycznie nie istnieje) – ale jak jego nauczanie. To od jego nauczania zależeć będzie społeczny odbiór w oczach wiernych. Od tego nauczania zależeć będą inspiracje, płynące dla biskupów, również inspiracje dotyczące tematów, którymi chcą się zajmować w czasie spotkań plenarnych. Od osobistej odwagi przewodniczącego zależeć będzie to, czy zło w Kościele spotykać się będzie z milczeniem, czy głośnym sprzeciwem. Od jego nauczania zależeć będzie to, czy zaczniemy odkrywać w sobie braci, czy wrogów. I to być może jest największe wyzwanie, które stoi dziś przed nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki