Objawienie Pańskie jest świętem starszym od Bożego Narodzenia, choć niewątpliwie pozostaje w jego cieniu. I w cieniu potocznej nazwy – Trzech Króli. Bierzemy więc tego dnia z kościoła pobłogosławioną kredę, którą oznaczymy nasze drzwi (zostawiam na boku coroczną dyskusję o tym, co napiszemy) na znak, że mieszkają tu chrześcijanie. Być może w wielu miejscach jest tradycja okadzenia swojego domu pobłogosławionym tego dnia kadzidłem. Przez miasta przejdą orszaki Trzech Króli, choć – zapominamy o tym – nie wiemy, ilu mędrców czy magów, jak podaje ewangelista Mateusz, do Jezusa przyszło. W każdym razie nieco na marginesie w naszej powszechnej świadomości pozostaje ta liturgiczna nazwa, która koncentruje naszą uwagę na tym, co w tych dniach istotne. Oto Bóg się objawił. Objawił się w Dzieciątku narodzonym w Betlejem, objawił się nad wodami Jordanu, objawił się na weselu w Kanie Galilejskiej. Objawił to znaczy odsłonił przed nami tajemnicę swego bóstwa, choć, póki żyjemy tu, na ziemi, wciąż pozostaje dla nas ona nie w pełni zrozumiała.
Słusznie Dariusz Piórkowski SJ przypomina, że określenie uroczystości Objawienia Pańskiego pochodzi od łacińskiego revelatio, czyli odsłonięcie. I nawiązuje do teatru, w którym na początku sztuki odsłonięta zostaje kurtyna. Ostatecznie sztuka opowiada nam o pewnej rzeczywistości, o wartościach, a jednak czyni to poprzez słowa, gesty, symbole. Czujemy się wtajemniczeni, a jednak nie wiemy wszystkiego. Poznajemy, ale wciąż jakby nie w pełni. Bóg, stając się człowiekiem, podnosi kurtynę i wpuszcza nas na scenę. Odtąd Bóg nie pozostaje nieosiągalny, choć przecież niezupełnie możemy Go uchwycić. Możemy Go zobaczyć, choć to widzenie wciąż jest niepełne.
Podoba mi się nawiązanie do teatru, bo w nim widz zostaje zaangażowany nie tylko intelektualnie. Cały angażuje się w to, co ogląda. Przeżywa. Sztuka angażuje także jego emocje i zmysły, dotyka psychiki. Choć nie lubię porównywania liturgii do teatru, w pewnym sensie można dopatrzyć się podobieństw. Liturgia jednak, w przeciwieństwie do sztuki, jest faktycznym wprowadzeniem w tajemnicę życia Boga i Jego autentycznym działaniem, które wywołuje w nas skutki wykraczające poza doczesną rzeczywistość. Ale tak, odbywa się to poprzez słowa, gesty, oddziaływanie na zmysły. Poprzez widzialne znaki działa niewidzialna łaska. Oto jedna z definicji tego, czym jest sakrament.
Skoro Bóg odsłonił kurtynę, możemy za nią zajrzeć. Jest to szczególnie pociągające w chrześcijaństwie, że Bóg się objawia, a człowiek może podjąć wysiłek, aby Go poznać. To zaproszenie do osobistej relacji i więzi. To nie jest jedynie subiektywne poznanie. Ono odbywa się w łączności z całą wspólnotą Kościoła, w której Bóg się objawił i objawia. Dlatego nasze doświadczenie możemy konfrontować z tym, co o Bogu mówi w swoim nauczaniu Kościół, a jednocześnie Kościół, chcąc, by Bóg był poznany, aktualizuje swoje nauczanie, by odpowiadało na problemy współczesności. To trochę jak aktualizacje aplikacji, aby dalej mogły służyć użytkownikom w zmieniającym się środowisku oprogramowania smartfonów. Aktualizacja nauczania nie oznacza jego zmiany. Często oznacza inny sposób mówienia, dostosowany do języka, jakim dziś posługuje się współczesny człowiek. Lub do sposobu, w jaki się komunikuje. Oznacza też konieczność odpowiedzi na pytania, których wcześniej nikt nie postawił, ponieważ wraz z rozwojem lub przemianami społecznymi pojawiły się nowe okoliczności, wyzwania, dylematy, pytania, z którymi trzeba się zmierzyć.
W taki właśnie sposób spoglądamy na nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary. Mam świadomość, że odpowiada on w dużej mierze na sytuację, w jakiej znalazł się świat Zachodu. To tu właśnie zastajemy nową rzeczywistość zmian społecznych, wobec których nie można spuścić kurtyny i udawać, że nic za nią nie ma. Kurtyna jest podniesiona, a my musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: jak, zachowując wierność Ewangelii, odpowiedzieć na wyzwania, przed jakimi stanęliśmy. Jak pomóc ludziom, którzy tak a nie inaczej pojmują dziś różne relacje między sobą, właściwie je ocenić w świetle Ewangelii. I czym w tej drodze jest błogosławieństwo. Problem, jaki mamy z tym dokumentem, polega na tym, że niewielu go przeczytało, a wielu zdążyło się już wypowiedzieć, głównie bazując na medialnych doniesieniach. Próbujemy więc zajrzeć za kurtynę i zobaczyć, co rzeczywiście ten dokument mówi o związkach znajdujących się w sytuacjach nieregularnych i czy jakkolwiek uchyla drzwi do uznania związków tej samej płci. Możemy być zaskoczeni, jak bardzo momentami nota kongregacji jest konserwatywna.
A skoro ten numer „Przewodnika” jest pierwszym w Nowym Roku Pańskim 2024, zastanawiamy się, co przyniesie on w Kościele, przed jakimi wyzwaniami postawi Franciszka. A my, ze swej strony, życzymy nie tyle, by był lepszy od poprzedniego, ani nawet – by przynajmniej nie był gorszy, ile żeby udało się nam w nim dostrzec Boga, który odsłonił kurtynę i pozwala się poznać w zwykłej codzienności.