Logo Przewdonik Katolicki

Historyczna szansa dla Warszawy

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Czy gdyby relacje z Brukselą i Berlinem nie były lepsze, pozycja Polski nie byłaby jeszcze silniejsza?

Wizyta Joe Bidena w Warszawie – a wcześniej w Kijowie – każe nam uzmysłowić sobie, jak bardzo zmienił się w ostatnim roku świat, jak dramatycznie zmieniła się sytuacja naszego kraju i regionu. Relacje między USA a Polską są relacjami o decydującym znaczeniu – mówił w Warszawie prezydent Biden, czterokrotnie powtarzając to samo sformułowanie. Osobiste spotkanie z przywódcami 9 krajów ze wschodniej flanki NATO w Warszawie wraz z podkreśleniem, że USA będzie chronić każdy cal terytorium sojuszu, też było wyraźnym sygnałem, że to właśnie ta część świata będzie odgrywała ważną rolę w polityce Stanów Zjednoczonych – przynajmniej przez najbliższe dwa lata, póki prezydentem będzie Joe Biden.
Mimo wszystko to jednak pewne zaskoczenie. Po objęciu rządów w Waszyngtonie Biden wykonał kilka gestów, które mogły być odebrane jako życzliwe wobec Rosji – dość wspomnieć odblokowanie sankcji na gazociąg Nord Stream 2, który dziś właściwie jest już historią. Ale wtedy wyglądało to z naszej perspektywy niedobrze. Biden tłumaczył wówczas, że chce mieć dobre relacje z Europą – czyli za Europę uznał Niemcy, ale już nie państwa naszego regionu, szczególnie Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię, które przeciwko budowie gazociągu solidarnie protestowały. Dlatego też można było mieć początkowo obawy co do kierunku, jaki przyjmie nowy prezydent USA.
Ale gdy wybuchła wojna, to między innymi dzięki jego postawie i zaangażowaniu Kijów nie upadł. Zamiast tego bronił się, a zza Oceanu płynęły kolejne transporty broni, którą Ukraińcy mogli się bronić, a nawet przeprowadzać kontrataki. I właśnie dlatego tak ważna stała się Polska – jako kraj geograficznie będący centrum pomocy humanitarnej (to nad Wisłę uciekła największa liczba Ukraińców uchodzących przed wojną), militarnej i politycznej – niemal każdy polityk ze świata, który chciał się dostać do Kijowa, lądował samolotem w Rzeszowie i przesiadał się do pociągu do Kijowa: czy był to prezydent Francji, czy kanclerz Niemiec, premier Włoch czy właśnie sam Joe Biden.
Położenie Polski stało się kluczowe. Pytanie tylko, czy Warszawa będzie tę sytuację potrafiła wykorzystać. Mam tu na myśli relację z Europą Zachodnią, szczególnie Unią Europejską i Berlinem. Nie mam wątpliwości, że jeśli Polska byłaby w jeszcze większym konflikcie z Brukselą, to Amerykanie i tak by traktowali Polskę poważnie. Podobnie gdyby jeszcze ostrzejszy był konflikt z Berlinem. Warto jednak postawić pytanie, czy gdyby wspomniane relacje nie były lepsze, pozycja Polski nie byłaby silniejsza? Wszak dzięki przywództwu Stanów Zjednoczonych i naszemu miejscu na mapie, ale też dzięki wielkim inwestycjom w Polską armię, stajemy się liderem w naszym regionie. Pytanie, czy rządzący wykorzystają tę przewagę do tego, by budować przeciwwagę dla Zachodu – co moim zdaniem byłoby lekkomyślnością – czy raczej będą lewarować naszą rolą w regionie, nasze znaczenie w całej Europie. Niepotrzebne konflikty z Brukselą czy Berlinem naszą pozycję osłabiają i stać nas by było na znacznie bardziej ambitną politykę, gdybyśmy niepotrzebne fronty konfliktów pozamykali.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki