My także musimy mieć lęk, aby ten „mały łotrzyk”, który jeszcze w nas siedzi i czai się, nie zrobił komuś czegoś złego, choćby najmniejszej przykrości. Jesteśmy zasadniczo bardzo dobrymi ludźmi, chciejmy w to uwierzyć – któż zresztą szczerze myśli o sobie inaczej? – tylko że koło nas jeszcze coś się tam kręci. Szatan czai się przecież nawet u stóp Matki Bożej, a Ona ciągle zgniata mu głowę. Zły duch lubi kręcić się przy nogach. Wsuwa się i do nas, raz po raz coś tam w nas oplącze, owinie, odbierając nam swobodę chodzenia. On się wkręci wszędzie. Jego rzeczywista obecność jest w świecie wyczuwalna, jak rzeczywista obecność Boga. Może to porównanie jest straszne, lecz prawdziwe. Dlatego musimy mieć szlachetną ambicję, aby nie poddać się w jego niewolę i innych z niej uwalniać. Trzeba tu głębokiej ufności ku Bogu.
Ale nade wszystko, w duchu chrześcijańskiego usposobienia społecznego, którego uczy nas „Ojcze nasz”, musimy prosić nieustannie o łaskę końcową na godzinę śmierci, o łaskę ostatecznego pojednania się z Bogiem, nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich ludzi.
---
Książkę można kupić tutaj
Fragment pochodzi z książki
Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim,
Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020