Ręce precz od Afryki! Ręce precz od Demokratycznej Republiki Konga! – tymi ostrymi słowami Franciszek rozpoczął swoją pielgrzymkę do Demokratycznej Republiki Konga. Choć padły w przemówieniu wygłoszonym do władz kraju zaraz po wylądowaniu, w rzeczywistości adresowane były do krajów lepiej rozwiniętych, które od setek lat eksploatują kontynent afrykański z jego naturalnych dóbr, nie troszcząc się i nie doceniając ludzi, którzy tu mieszkają.
– Przestańcie dusić Afrykę: nie jest to kopalnia, którą trzeba eksploatować, ani ziemia, którą należy plądrować. Niech Afryka sama kształtuje swój los! Niech świat pamięta o katastrofach popełnianych przez wieki na szkodę miejscowej ludności i nie zapomina o tym kraju i tym kontynencie. Niech Afryka, uśmiech i nadzieja świata, liczy się bardziej: niech mówi się o niej więcej, niech ma większe znaczenie i reprezentację na arenie międzynarodowej! – wołał Franciszek.
Milion Kongijczyków
Jednym z ważniejszych punktów pielgrzymki do DR Konga była środowa (1 lutego) Msza na lotnisku w Kinszasie. Zgromadziła, według szacunków, aż milion Kongijczyków, co daje temu zgromadzeniu drugie pod względem liczebności miejsce wśród Franciszkowych pielgrzymek (pierwsze zajmuje Msza odprawiona w 2015 r. na Filipinach). Aby wszyscy chętni mogli w niej uczestniczyć, rząd ogłosił ten dzień wolnym od pracy i szkoły. Niestety jednak nikt nie ogłosił go wolnym od wojny: gdy jedni modlili się z Franciszkiem, na wschodzie kraju inni toczyli walki – jak niemal co dzień od wielu lat.
Pierwsi uczestnicy Mszy schodzili się na płytę lotniska już przed świtem. Ludzie w każdym wieku, w kolorowych strojach, klasy dziewcząt w szkolnych mundurkach – wszyscy z nadzieją na odkładane wcześniej i wyczekane spotkanie. Czas do przyjazdu Franciszka odmierzały im kolejne piosenki śpiewane i grane przed 700-osobowy chór zebrany specjalnie na tę okoliczność i gotowy jeszcze w lipcu ubiegłego roku, gdy pierwotnie miała odbyć się papieska wizyta.
Franciszek rozpoczął swoją homilię od powitania w kilku lokalnych językach i od przyznania, że długo czekał na tę chwilę spotkania. – Pokój wam, mówi dziś Jezus do każdej rodziny, wspólnoty, grupy etnicznej, dzielnicy i miasta w tym wielkim kraju. Pokój wam: pozwólmy, aby te słowa naszego Pana rozbrzmiewały w ciszy naszych serc. Usłyszmy je, skierowane do nas, i wybierzmy bycie świadkami przebaczenia, obrońcami we wspólnocie, ludźmi misji pokoju w świecie. Chrześcijanie są bowiem wezwani do współpracy ze wszystkimi, do przerwania łańcucha przemocy, do rozmontowania spisku nienawiści” i powołani do tego, by być w świecie sumieniami pokoju – mówił papież podczas liturgii sprawowanej w rycie zairskim.
Świadectwa ofiar
Duże wrażenie zarówno na Franciszku jak i na obserwatorach jego afrykańskiej pielgrzymki zrobiło spotkanie z ofiarami walk toczonych na wschodzie kraju. W obecności papieża ludzie ci opowiadali o trudnych do wyobrażenia krzywdach, jakie spotkały ich nawet zaledwie kilka lat wcześniej: o zabijaniu najbliższych na ich oczach, o obcinaniu rąk, o gwałceniu kobiet, zamienianiu ich w niewolnice seksualne. Osoby mówiące swoje świadectwa składały potem pod obecnym na sali krzyżem narzędzia i pamiątki swoich krzywd: maczety, lance, noże, młotki, matę, na której dokonywano gwałtów czy mundur rebelianckiego żołnierza, którego widok wciąż budzi ich lęk. Każdą z nich papież starał się wesprzeć, przytulając lub ocierając łzy. Dziękował też za ich odwagę i wyrażoną przy nim gotowość przebaczenia oprawcom.
– Jedynie przebaczenie otwiera drzwi prowadzące do jutra, ponieważ otwiera drzwi do nowej sprawiedliwości, która nie zapominając, przerywa błędny krąg zemsty. Pojednanie to rodzenie jutra: to wiara w przyszłość zamiast zakotwiczenia w przeszłości; to stawianie na pokój zamiast pogodzenia się z wojną; to ucieczka z więzienia własnych racji, aby otworzyć się na innych i wspólnie zasmakować wolności – mówił do nich w krótkim przemówieniu. Przede wszystkim jednak potępił stanowczo wyrządzone im krzywdy, mówiąc do odpowiedzialnych za nie „Dość!”. – Uciszcie broń, połóżcie kres wojnie. Dość! Koniec ze wzbogacaniem się kosztem najsłabszych, dość wzbogacania się zasobami i pieniędzmi zroszonymi krwią!” – powiedział Franciszek.
Młodzi, spójrzcie na swoje dłonie
Poruszającym wydarzeniem było czwartkowe spotkanie papieża Franciszka z kongijską młodzieżą na stadionie w Kinszasie, które zgromadziło aż 65 tys. osób. Barwny tłum żywiołowych młodych ludzi reagował na słowa papieża oklaskami i okrzykami.
Swoje przemówienie do nich Franciszek zaczął od zwrócenia uwagi słuchaczy na ich własne dłonie. – Bracie, siostro, czy twoje ręce wydają się małe i słabe, puste i niezdolne do tak wielkich zadań? Zadaj sobie zatem pytanie: do czego służą moje ręce? By budować czy niszczyć, by dawać czy gromadzić, by miłować czy nienawidzić? Widzisz, możesz zacisnąć swoją dłoń i zamknąć ją, staje się pięścią; albo możesz ją otworzyć i oddać do dyspozycji Bogu oraz innym ludziom. Młody człowieku, który marzysz o innej przyszłości, to z twoich rąk rodzi się jutro, z twoich rąk może wyjść pokój, którego brakuje temu krajowi – mówił papież.
Idąc dalej tropem metafory dłoni Franciszek wymienił i omówił pięć sposobów wpływania na swoją własną przyszłość: modlitwę, zażyłość z Jezusem, który jest blisko; wspólnotę (bo „życia nie da się dotknąć, przesuwając palcem po ekranie”), uczciwość, która opiera się pokusie korupcji, odwagę przebaczenia krzywd i służbę. – Nigdy się nie zniechęcajcie! Jezus w was wierzy i nigdy nie zostawia was samych. Strzeżcie radości, którą macie dzisiaj, i nie pozwólcie jej zgasnąć. Wychodźcie razem z pesymizmu, który paraliżuje. Demokratyczna Republika Konga czeka na inną przyszłość, ponieważ przyszłość jest w waszych rękach. Oby wasz kraj znów stał się, dzięki wam, braterskim ogrodem, centrum pokoju i wolności w Afryce! – mówił do młodych.
Płuca Kościoła powszechnego
Kilkukrotnie podczas swojego pobytu w DR Konga Franciszek spotykał się z duchownymi pracującymi w tym miejscu: misjonarzami, księżmi diecezjalnymi, siostrami zakonnymi i biskupami. Dziękował im za dynamizm i radość posługi, nieraz czynionej w zagrożeniu realną utratą życia. – Dziękuję, że jesteście płucami, które dają oddech Kościołowi powszechnemu! – mówił papież do kongijskich biskupów. Zachęcając ich do żywej relacji z Jezusem, przestrzegał przed pułapkami i pokusami czyhającymi na duchownych.
– Trzeba wyrwać trujące rośliny nienawiści i egoizmu, niechęci i przemocy; obalać ołtarze poświęcone pieniądzom i korupcji; budować współistnienie oparte na sprawiedliwości, prawdzie i pokoju; i wreszcie zasiewać ziarna odrodzenia, aby jutrzejsze Kongo było rzeczywiście tym, o czym marzy Pan: ziemią błogosławioną i szczęśliwą, nigdy więcej nienaznaczoną przemocą, uciskaną i skrwawioną – wołał do biskupów.
„Ten gest nie poszedł na marne!”
Żegnany przez szpalery ludzi okalających drogę na lotnisko, papież prosto z Kinszasy poleciał do Dżuby – stolicy Sudanu Południowego. Oprócz władz kraju na lotnisku już czekali na niego towarzyszący mu w podróży do tego kraju arcybiskup Canterbury Justin Welby i moderator Zgromadzenia Ogólnego Prezbiteriańskiego Kościoła Szkocji pastor Iain Greenshields. Dla podkreślenia wspólnoty działań w tym kraju między Kościołami katolickim, anglikańskim i prezbiteriańskim w Szkocji, pielgrzymka ta miała charakter ekumeniczny.
Już podczas pierwszych powitań przez władze Sudanu przypomniano znaczenie słynnego gestu Franciszka z kwietnia 2019 r., kiedy to w Watykanie na kolanach prosił sudańskich przywódców o pojednanie i zakończenie wojny domowej. – Ten rzadki gest pokory nie poszedł na marne! – zapewniał papieża prezydent Salva Kiir Mayardit. Ogłosił również, że wraca do zawieszonych wcześniej rozmów z opozycją.
Kobiety – ziarna nadziei
Podobnie jak w DR Konga, także w Sudanie ważnym punktem pielgrzymki papieskiej było spotkanie z najbardziej cierpiącymi w tym kraju: osobami wewnętrznie przesiedlonymi. Wskutek najpierw długiej wojny domowej, potem zaś kolejnych klęsk suszy i nieurodzaju, aż 2 mln Sudańczyków musiało opuszczać swoje domy i wioski, by szukać lepszego miejsca do życia w kraju, a kolejne 2 mln uciekły do obozów dla uchodźców w krajach sąsiednich. ONZ szacuje, że natychmiastowej pomocy żywnościowej wymaga tu aż 7,7 mln ludzi. W ich imieniu o swojej sytuacji opowiadali papieżowi i towarzyszącym mu biskupom innych Kościołów mieszkańcy obozów w Bentiu, Dżubie i Malakalu.
W swoim przemówieniu do nich Franciszek zwrócił uwagę na szczególną rolę kobiet w podtrzymywaniu nadziei i w ogóle przetrwaniu takich trudnych doświadczeń jak ucieczka przed głodem. – Chrońcie, szanujcie, doceniajcie i oddawajcie cześć każdej kobiecie, dziecku, dziewczynie, młodej, dorosłej, matce, babci. Bez tego nie będzie przyszłości – mówił papież.
– Jesteście zalążkiem nowego Sudanu Południowego, ziarnem dla żyznego i bujnego rozwoju tego kraju – mówił już bezpośrednio do kobiet. – Jesteście nim wy, pochodzący z różnych grup etnicznych, wy, którzy cierpieliście i cierpicie, ale nie chcecie odpowiadać na zło większym złem. Wy, którzy wybieracie braterstwo i przebaczenie, którzy pielęgnujecie lepsze jutro… Bądźcie ziarnami nadziei, w których już teraz można dojrzeć drzewo, które pewnego dnia, miejmy nadzieję, że już niedługo, wyda owoce.
Do sudańskich kobiet zwracał się też szczególnie arcybiskup Cantenbury podczas następnego punktu pielgrzymki, czyli modlitwy ekumenicznej z wiernymi różnych Kościołów. – Jesteście kobietami niewiarygodnie silnymi! Poza bólem wynikającym z konfliktu i odpowiedzialności za swoje rodziny, wiele z was żyje też w traumie z powodu przemocy seksualnej i codziennego lęku przed złym traktowaniem we własnym domu – zauważył abp Welby. Na jego słowa odpowiedziały gromkie brawa.
Arcybiskup Cantenbury zwracał też uwagę, że takiej pielgrzymki i takiej wspólnej modlitwy papieża i liderów innych Kościołów nie było nigdy wcześniej. W trakcie nabożeństwa wszyscy wspólnie odmówili wyznanie wiary oraz modlili się wstawienniczo o Boże „miłosierdzie dla narodu Sudanu Południowego, o pokój w tym kraju, uwolnienie od nienawiści i wzajemne przebaczenie, a także o mądrość pochodzącą od Ducha Świętego dla polityków”. Liczne i rozbudowane intencje czytali duchowni różnych wyznań.
– Boży pokój to nie tylko rozejm pomiędzy konfliktami, ale braterska komunia, która pochodzi ze zjednoczenia, a nie z wchłaniania; z przebaczania, a nie panowania; z pojednania, a nie z narzucania siebie. Pracujmy dla pokoju przez tkanie i zszywanie, nigdy przez cięcie i rozdzieranie. Idźmy za Jezusem i za Nim wspólnie stawiajmy kroki na drodze pokoju – mówił już po wspólnej modlitwie papież.
„Nie dajmy się zepsuć złu!”
Ostatnim punktem ekumenicznej pielgrzymki papieża do Sudanu Południowego była sprawowana już w niedzielę 5 lutego Msza św. na terenie mauzoleum Johna Garanga w Dżubie. Zgromadziła ponad 100 tys. Sudańczyków, w 37-stopniowym upale czekających na papieża i uważnie słuchających jego przesłania. A przesłanie było jedno, zasadnicze: przebaczenie i pojednanie, które wyróżniają chrześcijan jak sól tego świata.
– W imię Jezusa, Jego Błogosławieństw, odłóżmy broń nienawiści i zemsty, aby uchwycić się modlitwy i miłości; przezwyciężmy antypatie i niechęci, które z czasem stały się chroniczne i grożą wzajemnym nastawieniem plemion i grup etnicznych przeciwko sobie; nauczmy się posypywać rany solą przebaczenia, która pali, ale leczy. I nawet jeśli nasze serca krwawią z powodu otrzymanych krzywd, wyrzeknijmy się raz na zawsze odpowiadania złem na zło, a w naszym wnętrzu poczujemy się dobrze; przyjmijmy siebie nawzajem i kochajmy się ze szczerością i wielkodusznością, tak jak Bóg czyni to wobec nas. Pielęgnujmy dobro, którym jesteśmy, nie dajmy się zepsuć złu! – wołał do zgromadzonych Franciszek.
Pielgrzymka do Konga i Sudanu była 40. apostolską podróżą papieża Franciszka i jego drugą wizytą na kontynencie afrykańskim.