Na co dzień mieszka pan w Syrii?
– W Bejrucie, stolicy Libanu, ale do sąsiedniej Syrii jeżdżę regularnie do miejsc, w których Caritas Polska realizuje swoje projekty wraz z lokalnymi partnerami.
Jak teraz wygląda codzienność życia w tym rejonie? O Syrii od 13 lat mówiło się wyłącznie w kontekście trwającej wojny domowej, którą potem przykryły w naszej świadomości następne wydarzenia: pandemia, wojna w Ukrainie, konflikt w Strefie Gazy.
– Konflikt się trochę wyciszył, ograniczył terytorialnie do pewnych miejsc kraju. W większości miast Syrii jest w tej chwili spokojnie, nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. Gdy jednak kraj powoli zaczął się podnosić z popiołów, wtedy nadeszło tragiczne trzęsienie ziemi z lutego tego roku, co przywróciło wszystko do stanu zero. Oprócz zniszczonych szkół czy placówek medycznych najbardziej ucierpiała infrastruktura, szczególnie instalacja do przesyłania prądu, co sprawia, że w gniazdkach energia jest jedynie przez dwie godziny dziennie. Ludzie muszą mieć albo agregaty, albo jakoś inaczej organizować prąd. Są obszary, na których czas bez prądu trwa 16 godzin każdego dnia. Syria będzie się odbudowywała latami.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 46/2023, na stronie dostępna od 21.12.2023