Zacznijmy od faktów, bo choć nie jest to film dokumentalny, to możemy dowiedzieć się z niego wiele. Jeden z bohaterów objaśnia, jaka jest skala zjawiska, z którą próbują walczyć śledczy: „W zeszłym roku [chodzi o rok 2017 – SB] trafiły do sieci 22 miliony pornograficznych zdjęć z dziećmi. To wzrost o 5000 proc., jest to najszybciej rozwijająca się branża w nielegalnych interesach na świecie. Już przegoniła narkobiznes i pornobiznes. Wiesz dlaczego? Dlatego, że działkę kokainy można sprzedać tylko raz, a dziecko można sprzedawać kilka razy dziennie przez 10 lat z rzędu”.
Nie jest łatwo pisać ten tekst. Film opowiada bowiem o ohydnym procederze handlu ludźmi, dziećmi, w celu ich seksualnego wykorzystywania. Od razu mogę zapowiedzieć, że nie jest to film drastyczny w takim sensie, że pokazuje to, co „klienci” robią później z dziećmi. Nie unika on jednak dosłownego pokazywania, jak do takiego procederu dochodzi, jak pod maską pomocy dzieciakom wyrywane są one brutalnie ze swoich domów, niewolone i dosłownie sprzedawane różnej maści zboczeńcom.
Niebezpieczna misja
Korzystający z tej obrzydliwej „usługi” wywodzą się z różnych warstw społecznych. To, co jednak ich wiąże, to paranoiczna osobowość, sny o potędze, przekonanie o uniknięciu kary, które przykrywa chorą tożsamość, pełną kompleksów i poczucia niższości. Dzieci gwałcą zarówno skacowani i niewyżyci gringos, jak i miejscowi watażkowie, wykorzystujący swoją pozycję władzy do manipulowania niewinnymi istotami. Napisałem gringos, bo akcja filmu dzieje się zasadniczo w Kolumbii, do której trafia agent federalny Tim Ballard, któremu udaje się uratować chłopca przed przerażającymi handlarzami dziećmi, ale odkrywa, że ich więźniem jest wciąż jego siostra. Po rzuceniu pracy Tim wyrusza na niebezpieczną misję, by ją uratować. Ścigając się z czasem, były agent rządowy, który stał się strażnikiem, próbuje walczyć z kartelami i handlarzami ludźmi, aby uratować setki dzieci z niewoli.
Niewątpliwą ciekawostką jest fakt, że głównym protagonistą jest Jim Caviezel, znany nam głównie z Pasji Mela Gibsona, w której wcielił się w rolę cierpiącego Chrystusa. Caviezel ma talent do odgrywania historycznych postaci, a w swojej grze aktorskiej potrafi odzwierciedlić swoiste cechy bohaterów. Można porównać go z rzeczywistym Timem Ballardem – amerykańskim działaczem społecznym walczącym z handlem ludźmi.
Ballard jest założycielem i byłym dyrektorem generalnym Operation Underground Railroad (OUR), byłym dyrektorem generalnym The Nazarene Fund oraz autorem kilku książek. Dorastał w Kalifornii. Jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (Adwentystów) służył na dwuletniej misji w Chile. Po zakończeniu swojej misji uczęszczał na Uniwersytet Brighama Younga, który ukończył z wyróżnieniem, uzyskując tytuł licencjata w dziedzinie języka hiszpańskiego i nauk politycznych. Następnie uzyskał tytuł magistra w dziedzinie polityki międzynarodowej w Monterey Institute of International Studies. W 2013 r. Ballard założył organizację non-profit, której przypisuje się uratowanie tysięcy ofiar handlu ludźmi. Poinformował polityków o problemie handlu dziećmi w celach seksualnych, w tym prezydenta Donalda Trumpa w styczniu 2019 r.
Ballard przeszkolił personel biura szeryfa hrabstwa Imperial w zakresie korzystania z oprogramowania do inwigilacji danych, co doprowadziło do aresztowania mężczyzny podejrzanego o rozpowszechnianie dziecięcej pornografii.
Kontrowersje
Nie jest on jednak postacią kryształową, a wręcz kontrowersyjną. Ballard rozstał się z OUR w 2023 r. Portal Vice donosił wówczas: „anonimowy list wysłany do pracowników i darczyńców grupy przeciwdziałającej handlowi ludźmi Operation Underground Railroad stwierdza, że założyciel Tim Ballard opuścił organizację niedawno po wewnętrznym dochodzeniu w sprawie roszczeń wysuniętych przeciwko niemu przez wielu pracowników”. Ballard i zwolennicy OUR zostali oskarżeni o promowanie teorii spiskowej QAnon. Ballard stwierdził, że twierdzenie to nie jest prawdziwe i jest wykorzystywane do dyskredytacji jego i filmu Dźwięk wolności. W wywiadzie udzielonym Jordanowi Petersonowi w lipcu 2023 r. twierdził, że niedawno dokonał nalotu na fabrykę dzieci w Afryce Zachodniej, gdzie dzieci sprzedawano w celu pobierania narządów i rytualnego wykorzystywania satanistycznego. Twierdzenie to zostało potwierdzone przez Insider jako powtórzenie teorii QAnon. Ballard był krytykowany za transmitowanie nalotów bez względu na prywatność ofiar.
Być może te fakty również wpłynęły na to, że rzeczywiście Dźwięk wolności przeleżał na półkach Disneya i dopiero po wykupieniu go po akcji publicznej zbiórki w internecie doczekał się premiery, zresztą z dużym sukcesem kasowym w USA. Atrakcyjnie brzmi teza, jakoby to wpływowi pedofile blokowali premierę obrazu, by tuszować metody, którymi się posługują. Ja skłonny jestem jednak bardziej uwierzyć, że to kontrowersyjne teorie spod znaku QAnon, u nas niemające aż takiego wydźwięku jak za oceanem, spowodowały ostrożność wytwórni do dystrybucji filmu (by przybliżyć Państwu, dlaczego to teorie skrajnie niebezpieczne, przytoczę fakt, że działacze QAnon stali za szturmem na Biały Dom po zwycięstwie Joe Bidena w wyborach na prezydenta USA). Łatwa do obalenia jest również teza, że film nie miał początkowo wzięcia, bo nie pokazywał duchownych wykorzystujących dzieci, tylko pozornie „zwykłych” obywateli. Otóż o tym, że jest inaczej, świadczy frekwencja w kinach. Obraz do tej pory zarobił 183 mln dolarów, bijąc w USA wielkie produkcje, m.in. nowe odsłony Mission: Impossible czy Indiany Jonesa.
Gorzka refleksja
Sam film trzyma w napięciu, bo jest w nim wszystko, co też lubimy w dobrym filmie akcji: glina z misją, przeżywający wewnętrzne rozterki („Ta praca rozrywa człowieka na kawałki, to moja jedyna szansa, żeby poskładać ją w całość” – mówi), nawrócony gangster (który w rozmowie z Ballardem wyznaje: „Ja byłem tym mrokiem”) oraz dobroduszny milioner (grany przez Eduardo Verásteguia, zresztą producenta filmu, znanego również z produkcji serialu The Chosen), który doprowadza do tego, że można sprawnie przeprowadzić akcję, w której zło przegrywa, a dobro zwycięża.
Refleksja po filmie jest jednak gorzka. Jesteśmy wprawdzie przytłoczeni wszechobecnym kryzysem – od klimatycznego, poprzez gospodarczy, po ogromny kryzys relacji i życia społecznego – ale wciąż wydaje nam się, że świat jakoś działa. A działa zupełnie nie tak, jak powinien. Bo dopóki są na tym świecie ludzie, którzy kupują dzieci jak każdy inny towar, dopóki są zwyrodnialcy, którzy je gwałcą, dopóty dźwięk wolności nie może jeszcze wybrzmieć.