Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz usunięty, czyli wydalenie ze stanu duchownego

ks. Artur Stopka
fot. Stanisław Kowalczuk/East News

Choć w pierwszej instancji ksiądz Arkadiusz H. z diecezji kaliskiej otrzymał wyrok, w drugiej został on, z powodu przedawnienia, uchylony. Gdy państwowy wymiar sprawiedliwości okazał się bezradny, wielu czekało na reakcję Kościoła.

Przez całe lata mało kto o nim wiedział. Był jednym z tysięcy polskich księży rzymskokatolickich. Choć w 2016 r. niektóre z lokalnych mediów pisały o jego nagłym odwołaniu z funkcji proboszcza i protestach parafian przeciwko tej decyzji. Powodów odwołania wtedy nie podano.

Przyznanie się do winy
Miliony Polaków dowiedziało się o nim i o tym, co zrobił, w maju 2020 r. Wtedy bracia Sekielscy opublikowali w internecie drugi ze swoich filmów dokumentalnych, poświęconych wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich przez księży w naszym kraju. Zabawa w chowanego już w dniu premiery miała 1 820 000 wyświetleń. Do dziś film obejrzało na  YouTube ponad osiem milionów widzów. Ksiądz Arkadiusz H. jest jednym z jego negatywnych bohaterów. Tym, który wykorzystał m.in. dwóch synów organisty. I który nie poniósł za to kary. Dopiero po udostępnieniu filmu został suspendowany (zawieszony w pełnieniu posługi kapłańskiej).
2 marca 2021 r. media podawały, że przed sądem w Pleszewie rozpoczął się jego proces. Oskarżony został o molestowanie nieletniego. Przyznał się do winy. Tydzień później został ogłoszony wyrok. Sąd skazał go na trzy lata bezwzględnego więzienia i dziesięcioletni zakaz pracy z dziećmi. Prokurator żądał dla niego sześciu lat więzienia. Wyrok był nieprawomocny.

Pozostanie bezkarny
Apelacje dotyczące wysokości kary wnieśli zarówno prokurator, jak i obrona. Zdaniem prokuratury kara była rażąco niewspółmierna do czynu. Według niej oskarżonemu trzeba było uświadomić, że dopuścił się przestępstwa o znacznej społecznej szkodliwości. Natomiast adwokat księdza twierdził, że sąd ukarał go, „nieco szerzej, niż wynikałoby to z zarzucanego mu czynu”. Argumentował, że sąd nie może kierować się emocjami, lecz powinien wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności, które nakłada procedura karna.
Do zaskakującego zwrotu w sprawie doszło w październiku 2021 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu uchylił wyrok skazujący księdza. Stwierdził, że doszło do przedawnienia karalności czynu. „Ksiądz z filmu Sekielskich pozostanie bezkarny” – podsumowała wydarzenia jedna z gazet. Okazało się, że w świetle obowiązujących przepisów polski wymiar sprawiedliwości nie był w stanie wydać wyroku skazującego. Tym większą uwagę zwrócono na to, w jaki sposób księdza potraktuje Kościół.

Nałożono karę
Niespodziewanie 13 czerwca tego roku na stronie diecezji kaliskiej pojawił się komunikat rzecznika prasowego ks. Michała Włodarskiego. Poinformował w nim, że ks. Arkadiusz H., w wyniku przeprowadzonego postępowania kanonicznego, „został uznany winnym zarzucanych mu czynów oraz nałożono na niego karę wydalenia ze stanu duchownego”.
Rzecznik dodał, że od podjętej decyzji przysługuje mu prawo złożenia rekursu (odwołania) zgodne z kanonami 1734–1737 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Podał też, że przed upublicznieniem decyzja sądu kościelnego została przekazana osobom, których świadectwa doznanej krzywdy stały się podstawą do wydania wyroku skazującego i wymierzenia kary.
W komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. Włodarski wyjaśnił, że w prawie kościelnym wydalenie ze stanu duchownego to dla księdza najwyższy wymiar kary. „Kara kościelna nałożona na duchownego jest aktem sprawiedliwości dla osób pokrzywdzonych” – stwierdził i dodał, że jest to szczególnie ważne, gdy sprawa jest przedawniona w karnym prawie państwowym.

Dwa stany
O co chodzi z tym „stanem duchownym”? Czy wydalenie z niego oznacza, że dotychczasowy duchowny traci święcenia i przestaje być księdzem?
Prawie czterdzieści lat temu znany polski specjalista w dziedzinie prawa kościelnego, ks. Tadeusz Pawluk, komentując wydany w 1983 r. Kodeks Prawa Kanonicznego pisał, że „wśród wiernych odróżniamy dwa stany: stan duchownych, czyli świętych szafarzy oraz stan wiernych świeckich”. W ten sposób przedstawił treść pierwszego paragrafu kanonu 207 KPK. Dalej wyjaśniał, że duchowni (clerici) są wybrani z ludu Bożego i „przeznaczeni przez święcenia do udziału w świętej władzy Kościoła”. Tłumaczył też, że piastowanie tej świętej władzy to pełnienie służby wobec Ludu Bożego. Precyzował, że obejmuje ona posługę nauczania, uświęcania i rządzenia pasterskiego. Przypominał, że „proces krzepnięcia stanu duchownego dokonał się w okresie poapostolskim”. Informował, że obecnie przynależność do stanu duchownego „nabywa się przez przyjęcie święceń diakonatu”.

Święcenia nie tracą ważności
W tym samym tomie dzieła pt. Prawo kanoniczne według Kodeksu Jana Pawła II ks. Pawluk podkreślał, że święcenia, raz ważnie przyjęte, nigdy nie tracą ważności. Jednak istnieją możliwości pozbawienia wyświęconego przynależności do stanu duchownego. Taka kara może być w Kościele rzymskokatolickim orzekana za wiele przestępstw wskazanych przez Kodeks Prawa Kanonicznego – choćby za próbę zawarcia małżeństwa, herezję, wypowiedzenie posłuszeństwa władzy duchownej, porzucenie wiary, profanację, fizyczny atak na papieża i molestowanie seksualne nieletnich.
Skoro usunięcie ze stanu duchownego uznawane jest za najsurowszą z przewidzianych w prawie kanonicznym kar dyscyplinarnych dla osób duchownych, rodzi się pytanie o jej skutki. Inny specjalista w dziedzinie prawa kanonicznego, ks. Tomasz Rakoczy, w artykule na łamach „Roczników Wydziału Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL” (2010) stwierdził krótko, że duchowny wydalony ze stanu duchownego „nie może wykonywać żadnych obowiązków z niego płynących w dziedzinie nauczania, uświęcania czy rządzenia”. Jest jeden wyjątek. To możliwość rozgrzeszenia wiernego, będącego w niebezpieczeństwie śmierci. Co istotne, wydalenie ze stanu duchownego nie oznacza zwolnienia z celibatu.
Pojawiające się informacje o karnym wydaleniu księży ze stanu duchownego wywołują rozmaite pytania. Pojawiają się sugestie, że to dla Kościoła sposób na pozbycie się problemów, powodowanych przez duchownych, którzy popełnili któreś z wyliczonych w Kodeksie Prawa Kanonicznego przestępstw. Byłoby niedobrze, gdyby rzeczywiście w takim celu orzekana była kara wydalenia.

Wciąż jest w Kościele
Jak zwrócił uwagę ks. Rakoczy, ordynariusz ukaranego duchownego nadal zobowiązany jest do troski o niego. Nie można też zapominać, że choć nie należy on już do stanu duchownego, wciąż pozostaje członkiem wspólnoty Kościoła. Nie może sprawować sakramentów, ale może w nich uczestniczyć. „Nawet po usunięciu duchowny pozostaje w jakimś związku z Kościołem partykularnym, do którego został inkardynowany” – wyjaśnił ks. Rakoczy.
Można też usłyszeć pytanie, czy fakt, że usunięcie ze stanu duchownego jest w Kościele uznawane za surową karę, oznacza, iż stan świecki jest czymś gorszym, niż stan duchowny?
Ewa Kusz, psycholog, terapeutka, wicedyrektor Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie, w artykule opublikowanym w „Więzi” w 2015 r. zwracała uwagę, że poczucie szeroko rozumianej wyższości duchowieństwa nad resztą Ludu Bożego jest zasadniczą cechą kultury klerykalnej. Zwróciła też uwagę, że kultura klerykalna charakteryzuje nie tylko osoby duchowne, ale również świeckich. „Bywa, że świeccy są bardziej klerykalni niż księża: uważają stan kapłański i zakonny za doskonalszy, a kapłanów/zakonników/zakonnice z definicji za bliższych i milszych Bogu, a nawet za nieskazitelnych” – zauważyła.
Klerykalne spojrzenie utrudnia zrozumienie rzeczywistego znaczenia usunięcia ze stanu duchownego jako kary. Jej istotą nie jest „degradacja”, lecz ekspiacja, zadośćuczynienie wspólnocie za wyrządzoną krzywdę. Warto też pamiętać, że utrata przynależności do stanu duchownego nie zawsze jest karą. Zdarza się, że duchowni sami proszą o przeniesienie do stanu świeckiego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki