Logo Przewdonik Katolicki

Grill nie uwolni nas od Rosji

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Dziś potrzebujemy wspólnego namysłu, ponad podziałami politycznymi, na temat tego, co możemy zrobić, by się od Rosji jeszcze bardziej uniezależnić

Z powodu powołania komisji mającej zbadać rosyjskie wpływy w Polsce bardzo silnie znów obecny stał się temat tego, czy i jak mocno nasz sąsiad wpływa na politykę. Tyle tylko, że nie wierzę, byśmy z tego wszystkiego mogli wyciągnąć jakieś budujące wnioski.
A to dlatego, że nakłada się na to głęboki spór polityczny. Choć się z tym głęboko nie zgadzam, ale dla wielu sympatyków PiS Donald Tusk i Platforma Obywatelska to po prostu partia realizująca niemieckie i rosyjskie interesy. I nie zgadzam się również z przekonywaniem przez część sympatyków opozycji, że Jarosław Kaczyński i jego Prawo i Sprawiedliwość to agenci Putina. Nie, to nie żaden symetryzm, ale uważam, że obaj główni liderzy polityczni chcą dla Polski dobrze, choć zupełnie inaczej to dobro pojmują. I być może niektóre decyzje, które podejmował Tusk albo Kaczyński, miały skutki takie, że były na rękę Rosji, ale nie dlatego, że to politycy, którzy przedkładali interes rosyjski nad polski. Dwa przykłady z brzegu. Powołując komisję, PiS zarzucił rządom PO–PSL podpisanie wieloletniej umowy gazowej z Rosją. Dziś wiemy, że to mogłoby mieć fatalne konsekwencje (umowę wtedy na szczęście zakwestionowała Komisja Europejska). Ale wtedy jeszcze Polska była zależna od gazu z Rosji, gazoport dopiero powstawał, a jak w każdym biznesie – im dłuższy kontrakt, tym tańszy surowiec. Pamiętajmy, że działo się to wszystko w 2010 r., gdy mało kto spodziewał się, że Putin może zaatakować Ukrainę.
Owszem, dwa lata wcześniej Lech Kaczyński ostrzegał, że po ataku na Gruzji przyjdzie kolej na Ukrainę, a potem na Polskę. Ale nawet dla samego PiS agresja rosyjska z 2022 była zaskoczeniem. Skąd to wiemy? Ano z faktu, że po przejęciu władzy przez PiS wzrósł import rosyjskiego węgla do Polski. W 2018 roku sprowadziliśmy rekordowe 13 mln ton tego surowca z Rosji. Gdyby PiS, tak jak mówi, wiedział, że dojdzie do agresji, nie uzależniłby się tak od węgla ze Wschodu. Robił to jednak z krótkowzroczności, a nie dlatego, że chciał pomagać Rosji. Tak przynajmniej uważam.
Dlatego to, czego dziś potrzebujemy, to – moim zdaniem – wspólny namysł, ponad podziałami politycznymi, na temat tego, co możemy zrobić, by się od Rosji jeszcze bardziej uniezależnić, jakie wnioski wyciągnąć na przyszłość.
Ale będzie inaczej, bo jak by ktoś chciał się trochę pogimnastykować, to różne decyzje rządów PO, ale też rządów PiS będzie mógł uznać za działanie pod rosyjskim wpływem. Dlatego też nie bardzo wierzę w sens powołanej komisji. Szafować ona będzie zarzutami o prorosyjskość, ferować będzie wyroki, ale to wszystko będzie na polityczne zaufanie jednej ze stron. Jeśli po ośmiu latach rządów PiS uważa, że dziś trzeba komisji, która ma wyjaśnić rosyjskie wpływy w Polsce w ostatnich kilkunastu latach, to znaczy, że jak dotąd nic kompromitującego Platformę nie znalazł, że służby specjalne, których rolą jest szukanie szpiegów i agentów obcego wywiadu, nie spełniły swoich obowiązków. Dlatego potrzeba komisji, by badając różne decyzje z przeszłości, pogrillować trochę przeciwnika w czasie kampanii wyborczej. Wątpię, by od tego Polska była w przyszłości bezpieczniejsza i bardziej odporna na rosyjskie wpływy.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki