Karl Rahner pisał gorzko w latach 60. XX w., że gdyby z wyznania wiary chrześcijan wykreślić prawdę dotyczącą Trójcy Świętej, to w życiu 90 procent chrześcijan nic by się nie zmieniło. Dzisiejsza uroczystość stawia nam więc pytanie o to, czy i w jaki sposób wiara w Boga trójjedynego oświetla i prowadzi nas w życiu, czy jesteśmy w stanie wskazać sobie i innym, dlaczego trójjedyność jest istotna dla naszego spotkania z Bogiem. Czytania tegorocznej niedzieli podpowiadają zaś drogę, na której powinniśmy szukać odpowiedzi: drogą tą jest miłość.
Skoro bowiem Bóg przedstawił nam siebie w Nowym Testamencie jako miłość (por. 1 J 4, 8), a miłość jest jednym z najważniejszych Jego atrybutów (II czytanie), motywem Jego towarzyszenia ludowi wybranemu (I czytanie) i posłania do nas Syna (Ewangelia), to właśnie namysł nad miłością powinien stwarzać nam szczególną szansę na wchodzenie w boskie tajemnice.
Był tego świadomy już św. Augustyn, za którym poszedł potem Ryszard z opactwa św. Wiktora w XII w. Rozwijana przez Ryszarda refleksja opierała się na przekonaniu, że miłość boska musi być taką miłością, od której żadna inna nie może być większa czy doskonalsza. A taka miłość nie może być wyłącznie miłością do siebie samego. Bóg nie może więc pozostawać sam – rodzi Syna. Skoro zaś miłość ta jest naprawdę doskonała i spełniona (caritas consummata), to nie może być zamknięta w kręgu dwóch osób, musi zawierać w sobie pragnienie otwartości, komunikowania jej dalej (Ojciec i Syn tchną razem Ducha). Nie ma bowiem prawdziwej miłości bez wspólnoty.
Taki sposób myślenia o trójjedyności wykorzystuje model wspólnoty i rodziny jako dobrze znanych nam wszystkim analogii. Teologowie podkreślali więc słusznie, że niesie w sobie poważne ryzyko zamiany Boga trójjedynego we wspólnotę trzech bogów i że trzeba pamiętać, iż to tylko analogia, a zarazem szukać równowagi przez stosowanie równolegle także innych analogii, które lepiej wydobywają boską jedność (na przykład: dusza – Słowo jako owoc jej poznania – i Miłość jako owoc jej kochania). Warto o tym pamiętać. Mimo wszystko jednak bardziej intuicyjnej drogi do uchwycenia tajemnicy Boga niż miłość nie znajdziemy.