Logo Przewdonik Katolicki

Jeden Kościół, różne reakcje

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

W czasach komunizmu ok. 120 osób było obiektem zainteresowania instytucji państwowych w związku z podejrzeniami wykorzystywania seksualnego nieletnich

Dobrze było widać różnorodność Kościoła po bardzo ważnej publikacji „Rzeczpospolitej” dotyczącej pierwszej w historii analizy akt urzędów państwowych z lat 1944–1989 dotyczących przestępstw seksualnych popełnianych przez osoby związane z Kościołem. To akta urzędów państwowych, a nie tylko Służby Bezpieczeństwa, więc również prokuratury, sądów czy urzędu do spraw wyznań. Choć było to państwo totalitarne, a później autorytarne, które z definicji walczyło z Kościołem, można jednak założyć, że duża część spraw czysto kryminalnych nie miała aspektu politycznego. Jeśli kogoś skazywano za kradzież mienia czy zabójstwo, wynikało to z próby zachowania reguł państwa prawa, a nie represji politycznych. Tak samo jeśli chodzi o znaczną większość spraw dotyczących obyczajności.
Publikacja zasługuje na uwagę również dlatego, że jej autorzy: Tomasz Krzyżak oraz Piotr Litka, dowiedli w licznych wcześniejszych publikacjach, że nie szukają taniej sensacji, nie naginają faktów na rzecz atrakcyjnych tez, ale starają się dociec prawdy. I są również ostrożni w ferowaniu wyroków. Ich ostatnia kwerenda, pokazująca, że w czasach komunizmu ok. 120 osób było obiektem zainteresowania instytucji państwowych w związku z podejrzeniami wykorzystywania seksualnego nieletnich, oraz ostrożny szacunek, że ofiar takiego postępowania mogło być ponad 1000, wywołały poruszenie.
Z pewnością ktoś zarzuci mi, że nie jestem w tej sprawie obiektywny, bo nie tylko odpowiadam za pion informacyjny „Rzeczpospolitej”, ale od ponad dekady pracuję z Tomaszem Krzyżakiem biurko w biurko. Ale jeśli zauważymy, że po tej publikacji komunikat wydał abp Wojciech Polak, prymas Polski, a zarazem delegat Episkopatu Polski do spraw ochrony dzieci i młodzieży, w którym podziękował autorom tekstu, chyba mogę uniknąć zarzutu stronniczości.
I właśnie komunikat księdza prymasa jest przykładem jednego typu reakcji. Prymas przyznał, że przez lata problem był bagatelizowany i że dziś myśli przede wszystkim o zadośćuczynieniu ofiarom tych przestępstw. Jeden z ordynariuszy wysłał do redakcji prywatną wiadomość, że po lekturze wszczął postępowanie w celu ustalenia wszystkich ofiar w jego diecezji i chce im teraz pomóc. Zgłosił się też jeden z historyków Kościoła, tłumacząc, dlaczego jeden ze sprawców znalazł się na liście księży represjonowanych w PRL. Wyjaśniał, że pisząc biogram, nie posiadał dokumentów dowodzących, że pobyt w więzieniu wynikał z przestępstw seksualnych, a nie działalności opozycyjnej, ale że gotów jest sprawę wyprostować.
Ale byli i tacy, którzy uznali, że ta publikacja to atak na Kościół, doszukiwali się zbieżności z urodzinami Jana Pawła II (w rzeczywistości tekst opublikowano w wydaniu weekendowym z 20 maja, w urodziny papieża – tak złożył się kalendarz – ukazała się zapowiedź), jeszcze inni atakowali autorów, że w ogóle podjęli ten temat, choć przecież do badania akt wzywali biskupi w komunikacie po marcowym posiedzeniu Episkopatu.
Reakcji było całe spektrum, wszak Kościół jest jeden, ale powszechny. Czas jednak pokaże, które z nich są dla polskiego Kościoła bardziej reprezentatywne i które przyniosą Kościołowi lepsze rezultaty.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki