W padamy w pokusę myślenia o dzieciństwie w samych superlatywach. Spoglądając w przeszłość, złe momenty spychamy na boczny tor wspomnień, w tym samym czasie kreując idylliczny obraz pierwszych kilkunastu lat naszego życia. Zestawiamy blaski dzieciństwa z cieniami życia dorosłego, jakby linia pomiędzy zaznaczona była grubą, jednoznaczną kreską. W obliczu tego nie może dziwić fakt, że problemy współczesnych dzieci wydają nam się mniej prawdziwe, trochę mniej poważne, na marginesie naszego dorosłego świata. Dopiero doniesienia medialne bywają dla nas kubłem zimnej wody, który nadaje rzeczywistą rangę zagrożeniom okresu dziecięcego „Nie żyje roczna dziewczynka. Trzy osoby zostały zatrzymane, w tym rodzice dziecka”; „Zaginęła jedenastolatka, ostatni raz widziana była w towarzystwie starszego mężczyzny”; „Nastolatki znęcały się nad koleżanką. Dziewczyna popełniła samobójstwo”; „Pięciolatka zgwałcona przez konkubenta matki” – to tylko niektóre z tytułów portali internetowych ostatniego czasu. Według danych ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r. w Polsce mieszkało 7 000 600 dzieci w wieku 0–17 lat. Liczba dzieci w ogólnej populacji naszego kraju maleje systematycznie od początku lat 90. W 2001 r. dzieci stanowiły blisko 21 proc ogółu populacji, w roku 2021 odsetek ten wynosił około 18 proc. Te dane to siedem milionów historii, wzruszeń, uśmiechów i radości, ale także tysiące zagrożeń, których diagnoza jest nas, dorosłych rolą.
Zagrożenia
W połowie grudnia 2022 r. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę opublikowała raport „Dzieci się liczą 2022”, w którym zebrała najbardziej aktualne dane na temat zagrożeń bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce. Powstał on z potrzeby dokładnego przeanalizowania warunków życia dzieci w Polsce. To jego trzecia edycja, która jeszcze bardziej przekrojowo pozwala spojrzeć na ogólną sytuację dzieci w Polsce, a tym samym pozwala zbliżyć się do dostrzeżenia dziecka jako jednostki, a nie tylko jako części składowej naszego społeczeństwa. – Pierwsza edycja raportu została opublikowana w 2011 r., a druga w roku 2017. W naszej fundacji mieliśmy poczucie, że informacje, którymi operujemy, są fragmentaryczne i pokazują nam tylko wycinek rzeczywistości. Tak zrodził się pomysł, aby zestawić dane z różnych źródeł, zarówno oficjalne statystyki gromadzone przez instytucje publiczne, jak i wyniki badań społecznych prowadzonych przez różnorodne organizacje. Chcieliśmy zobaczyć cały obraz sytuacji dziecka, dodatkowo przyglądając się mu na tle trendów. W trzeciej edycji zależało nam, aby spojrzeć, jak dzisiejsza sytuacja ma się do tego, co ustaliliśmy kilka lat temu, i czy jako społeczeństwo idziemy w dobrą stronę – uważa Renata Szredzińska, członkini zarządu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, jedna z redaktorek merytorycznych raportu. – W naszym raporcie staramy się opisać sytuację dzieci w sposób możliwie najbardziej kompleksowy, dlatego analizujemy stan ich zdrowia fizycznego i psychicznego, strukturę i sytuację materialną rodzin, edukację, przemoc wobec dzieci i zagrożenia, na które mogą się one natknąć w świecie online i offline. Zajmujemy się też sytuacją dzieci z Ukrainy mieszkających w Polsce oraz konsekwencjami pandemii COVID-19. To najpełniejszy i najbardziej aktualny opis warunków życia i rozwoju dzieci, jaki udało nam się stworzyć. Nie opisuje on pozytywów dzieciństwa, ale nie dlatego, że ich nie ma, lecz dlatego, że profil naszej fundacji jest taki, aby wspierać dzieci tam, gdzie są najbardziej zagrożone – dodaje.
Trefna statystyka
Twórcy raportu w swoich analizach podpierali się nie tylko statystykami, ale przede wszystkim zestawieniem ich z wynikami badań. – Musimy pamiętać, że statystyki pokazują nam tylko fragment rzeczywistości. Przyjrzyjmy się choćby zjawisku przemocy wobec dzieci. Gdybyśmy posiłkowali się oficjalnymi statystykami z wymiaru sprawiedliwości, okazałoby się, że rocznie około 3 tys. osób jest skazywanych za znęcanie się nad rodziną. Oczywiście jest to problem, ale w skali 37-milionowego kraju można by uznać, że nie jest to zjawisko zatrważające swoim zasięgiem. Jeśli jednak, pozostając jeszcze na poziomie oficjalnych statystyk, weźmiemy pod lupę „Niebieskie karty”, zakładane w sytuacji podejrzenia krzywdzenia dzieci w rodzinie, okaże się, że jest ich rocznie ponad 11 tys. Ich liczba z każdym rokiem spada, więc moglibyśmy, według statystyk, poczuć się bezpiecznie. Tymczasem oficjalna liczba interwencyjnego odbierania dzieci wynosi obecnie 1,5 tys. i jest najwyższa od lat – opowiada jedna z twórczyń raportu. – Na poziomie zestawienia tylko oficjalnych danych statystycznych rzeczywisty obraz sytuacji zamazuje się. Gdy do statystyk dołożymy wyniki badań socjologicznych, w których pytaliśmy dzieci od jedenastego roku życia o ich doświadczenie przemocy, to okazuje się, że 41 proc. z nich doznawało w swoim życiu przemocy psychicznej albo fizycznej ze strony bliskich dorosłych. Statystka pokazuje nam przypadki, które zakończyły się jakąś interwencją służb, nie widzi przypadków niezgłoszonych. Dopiero zestawienie jej z badaniami empirycznymi przybliża nas do prawdziwego obrazu – uważa Renata Szredzińska.
Nigdy nie miałem wsparcia ze strony rodziców. Kary, jakie stosowali moi rodzice, wpłynęły na moje zdrowie psychiczne – mam depresję, myśli samobójcze i okaleczam się. Kiedy byłem mały, zdarzało się, że rodzice za karę zabraniali mi jeść i korzystać z toalety. Byłem przezywany i bity przez nich.
Chłopak, 16 lat
Twórcy przemocy
Przemoc stanowi jedno z największych zagrożeń dla zdrowia i życia dziecka. Raport FDDS ukazuje, że 41 proc. dzieci doświadcza przemocy ze strony bliskich dorosłych, a 57 proc. ze strony rówieśników. Według twórców raportu skalę problemu przemocy wobec dzieci można poznać nie tylko dzięki badaniom wśród dzieci, ale także pytając rodziców. Na podstawie badania przeprowadzonego na zlecenie FDDS wśród rodziców w Polsce wiadomo, jak często deklarują oni, że stosują przemoc fizyczną w postaci kar wobec swoich dzieci. Zdecydowana większość rodziców w Polsce twierdzi, że nigdy nie uderzyła swojego dziecka w twarz, nie szczypała, nie ciągnęła za włosy lub ucho ani nie uderzyła pasem. Jedynie 1 proc. rodziców przyznało, że stosuje takie kary fizyczne często. Większe odsetki rodziców przyznają się do bicia ręką – 2 proc. robi to często, a przynajmniej raz już 22 proc. Najwięcej rodziców jednak przyznaje się do stosowania kar fizycznych w postaci klapsów – połowa rodziców (49 proc.) przynajmniej raz dała dziecku klapsa, w tym 32 proc. – kilkakrotnie, a 4 proc. – często. W 2021 r. liczba osób, co do których istniało podejrzenie, że były dotknięte przemocą w rodzinie, wyniosła 75 761, z czego 11 129 osób (15 proc.) stanowiły osoby małoletnie. Mimo że rodzina nie jest jedynym miejscem, w których dzieci doświadczają przemocy, to tu jej skutki mogą być najbardziej dramatyczne.
Długo czekałem na wizytę u specjalisty, a teraz czekam na wyniki badań i bardzo się nimi martwię. Wcześniej miałem chorobą nowotworową, ale już z niej wyzdrowiałem. Boję się, że może wrócić. Często martwię się, że coś złego mogłoby się wydarzyć, chociaż wiem, że takie zamartwianie się nie ma sensu. Muszę czekać, aż sprawa się wyjaśni.
Chłopak, 16 lat
Systemowo
Nie tyle mamy w Polsce problem ze stanowieniem prawa, ile z jego egzekucją. – Być może nie potrzebujemy rewolucji przepisów, ale ewaluacji tego, co już mamy. Przyjrzyjmy się temu, co mamy na papierze, i zacznijmy to jako społeczeństwo egzekwować – uważa Renata Szredzińska. – W końcowych wnioskach naszego raportu mówimy o tym, że potrzebna nam jest strategia narodowa na rzecz dzieci i młodzieży, która pomogłaby w radzeniu sobie z konkretnymi formami przemocy czy zaniedbań wobec dzieci. Ktoś może stwierdzić, że takie strategie nic nie wnoszą, gdyż na papierze można zapisać wszystko. Tymczasem gdybyśmy jako społeczeństwo podeszli do tego dojrzale i odpowiedzialnie, dobrze zaplanowane strategie ukierunkowałyby nasze działania, by kompleksowo rozwiązać problem. Tylko tak zaplanowane wsparcie i przeciwdziałanie zagrożeniom ma szansę być efektywne, a nie stanowić tylko nic nieznaczącą literę prawa.
Zbawienna profilaktyka
Wśród żelaznych wyzwań ochrony dzieci i młodzieży niewątpliwe prym wiedzie profilaktyka krzywdzenia, w tym wykorzystania seksualnego, która w naszym kraju praktycznie nie istnieje. Tak bardzo skupiamy się na ideologicznych wojenkach związanych z edukacją seksualną, że zapominamy, iż właściwe ukształtowanie seksualności stanowi jeden z ważniejszych elementów ochrony przed wykorzystaniem seksualnym. Dane urzędowe pokazują skalę przestępstw związanych z seksualnością, których pokrzywdzonymi mogą być również dzieci. Na podstawie danych policji (2021) dotyczących art. 200 kk (seksualne wykorzystanie małoletniego) wiadomo, że rocznie jest wszczynanych ponad 2 tys. postępowań, zaś liczba stwierdzonych przestępstw z tego artykułu wynosi 1200–1400 rocznie. Jak przyznają jednak twórcy raportu, nie można powiedzieć, że – jak wskazują przedstawione dane – w Polsce około tysiąca dzieci rocznie doświadcza wykorzystywania seksualnego. Skala problemu jest na pewno większa. Wynika to z tego, że po pierwsze dane te pokazują wyłącznie sytuacje, które są uznane za przestępstwo, a po drugie – jedynie te zdarzenia, które zostaną ujawnione i udowodnione w procedurze prawnej, co jest szczególnie trudne w sytuacji dzieci, które mogą być wykorzystywane seksualnie przez bliskie osoby dorosłe. Dodatkowo istotny element w przypadku ujawniania wykorzystywania seksualnego dzieci, a przez to i widoczności zjawiska w danych urzędowych, stanowi społeczna gotowość na ujawnienie danego problemu społecznego. – W Polsce nie ma profilaktyki zapobiegania przemocy seksualnej. W temacie seksualności mówimy głównie o kontrowersjach związanych z wychowaniem seksualnym, tymczasem to w żaden sposób nie sprawia, że nasze dzieci mogą czuć się bezpiecznie w tej sferze – uważa Renata Szredzińska. – Nasza fundacja wydała program skierowany do rodziców i opiekunów dzieci w różnym wieku, w którym pokazujemy, jak rozmawiać z dziećmi o profilaktyce wykorzystywania seksualnego, co często jest trudne, również dla nas dorosłych. Pomagamy m.in. przeprowadzić dzieci przez rozpoznawanie zagrożeń, zorientowanie się, komu mogą ufać, co powinno je zaniepokoić. Wiedza z zakresu unikania przemocy seksualnej powinna być powszechna i dostępna w każdej placówce oświatowej. Każde dziecko powinno ją posiąść w ramach edukacji szkolnej. Nie mówię, że mamy przerzucić na dzieci odpowiedzialność za ochronę przed wykorzystywaniem, ale uczynić ważny krok w strategii przeciwdziałania przemocy seksualnej. Tymczasem w naszym kraju większy nacisk kładzie się na ukaranie sprawców przestępstw niż na zapobieganie im.
Rodzice nie przejmują się moimi uczuciami. Ich obchodzi tylko to, czy mam dobre oceny. Kiedy mam zły humor i na nic nie mam siły, to robią mi awanturę. Mają do mnie pretensje, że siedzę w swoim pokoju. Jest mi bardzo smutno z tego powodu, ale nie daję im tego po sobie poznać.
Dziewczyna, 17 lat
Zły Zachód
Podskórnie boimy się wprowadzenia nadmiernej ochrony dzieci. Często słusznie przywołujemy obrazy chociażby ze Skandynawii, gdzie według potocznej opinii dziecko może zostać odebrane rodzicom z błahego powodu, jak chociażby emocjonalna reakcja na trudne zachowanie potomka. Tymczasem sytuacja w krajach zachodnich nie jest aż tak czarno-biała, a w naszym kraju rodzice również w trybie natychmiastowym bywają pozbawiani opieki nad dziećmi. – W Polsce ciągle pokutuje mit, że dzieci nie są odbierane w trybie interwencyjnym rodzicom. Jako straszak pokazujemy m.in. Norwegię. Tymczasem na tych samych zasadach z rodzin biologicznych odbiera się w naszym kraju 1,5 tys. dzieci rocznie w trybie interwencyjnym. Służby przyjeżdżają po dziecko, zabierają je z domu w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia, a sąd ma 24 godziny na podtrzymanie lub oddalenie tej decyzji – opowiada Renata Szredzińska. – Różnica jest taka, że w naszym kraju podejmowane działania są często chaotyczne, nieskoordynowane, często nieprzemyślane. Brakuje nam intensywnej pracy z rodziną i wsparcia jej na wielu płaszczyznach, tak, aby dziecko mogło wrócić do domu. Tymczasem ustawodawca zapewnia nam instrumenty, które naprawdę mogłyby zadziałać. Przykładem jest asystent rodziny, który dla rodzin w trudnej sytuacji zagwarantowany jest Ustawą o wspieraniu rodziny. Niestety zazwyczaj ma on pod swoją opieką kilkanaście rodzin i z osoby, która mogłaby dać wsparcie, zmienia się w kontrolera. Wszystkie badania nad ekonomią społeczną pokazują, że dużo lepiej zainwestować w profilaktykę niż w interwencję. W naszym kraju, na poziomie decyzji politycznych na pierwszy plan ciągle wysuwa się interwencja – uważa Renata Szredzińska.
Możliwości
Na bazie diagnozy obszarów zagrożeń dzieciństwa opisywanych w raporcie „Dzieci się liczą” zostały sformułowane rekomendacje adresowane do polskiego rządu i instytucji odpowiedzialnych za ochronę dzieci przed krzywdzeniem. Autorzy apelują m.in., aby wzorem innych krajów wprowadzić wyspecjalizowane służby ochrony dzieci, odpowiedzialne za przeciwdziałanie krzywdzeniu dzieci i koordynację działań na rzecz ich ochrony, a także wprowadzić prawny wymóg wdrożenia standardów ochrony dzieci przed krzywdzeniem we wszystkich miejscach, w których dzieci przebywają. Twórcy raportu zauważają m.in. potrzebę tworzenia specjalistycznych ośrodków opartych na modelu współpracy między różnymi służbami, w których dziecko poszkodowane przestępstwem i jego opiekunowie mogliby otrzymać kompleksowe wsparcie: psychologiczne, prawne, medyczne i socjalne pod jednym dachem, a także konieczność poddawania wnikliwej systemowej analizie każdego przypadku śmierci dziecka czy poważnego uszczerbku na zdrowiu w wyniku krzywdzenia lub z przyczyn niewyjaśnionych, w celu sprawdzenia skuteczności wdrożonych procedur i rozwiązań i zaproponowania ewentualnych usprawnień.
Niejednokrotnie status dziecka w przestrzeniach naszego życia publicznego jest czymś bardzo subiektywnym i zbywalnym, jakby jego podmiotowość stanowiła kwestię dyskusyjną. – To, czy społeczeństwo, w różnych wymiarach swego funkcjonowania, postrzega dziecko jako pełnoprawnego obywatela, pozostaje pytaniem otwartym. Różnorodne statystyki, a także rozwiązania prawne często temu przeczą. Nierzadko dziecko jawi się jako przedmiot albo pasywny odbiorca działań dorosłej części społeczeństwa, a nie jako podmiot, którego proponowane działania mają wspierać – uważa Renata Szredzińska. – Role oddziaływań na dziecko są, a przynajmniej powinny być komplementarne. Oczywiście rodzina jest podstawowym środowiskiem i zwłaszcza w pierwszym okresie życia jest środowiskiem najbardziej kształtującym. Jednak zarówno szkoła, środowisko rówieśnicze, jak i instytucje prawodawcze i to prawo egzekwujące, mają niebagatelny wpływ na życie każdego dziecka. Decydenci mogą jedną decyzją na szczeblu centralnym wpłynąć na los siedmiu milionów obywateli Polski.
---
Pełen raport dostępny na stronie fdds.pl. Cytaty pochodzą z telefonów i maili do 116 111 – telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży