Wniektórych parafiach w czasie Wielkiego Postu można usłyszeć ogłoszenie, że zbiórka w niedzielę to „jałmużna postna”, albo zachętę do wrzucania datków do skarbonki z takim napisem. Co dociekliwsi doczytują w internecie na przykład, że „wierni korzystający z dyspensy (czyli zwolnienia z postu) winni zastępczo pomodlić się w intencjach Ojca Świętego i złożyć ofiarę do skarbonki «Jałmużna postna» lub spełnić inny uczynek miłosierdzia”. Mogą odnieść mylne wrażenie, że ten datek nazwany „jałmużną” jest swoistą zapłatą za udzieloną im dyspensę. I niczym więcej.
Na transparentach i w polityce
Ze znaczeniem słowa „jałmużna” jest pewien problem. Pod koniec kwietnia 2020 r. w Gubinie, na zamkniętej z powodu koronawirusa granicy polsko-niemieckiej, protestowało pół tysiąca kobiet. Jedna z nich trzymała transparent z napisem: „Nie chcemy jałmużny. Dajcie nam pracować”. Niespełna dwa lata wcześniej, jesienią 2018 r., samotne matki tworzyły petycję adresowaną do prezydenta przeciwko ich dyskryminowaniu. Jeden z serwisów internetowych streścił ich żądania następująco: „Nie chcemy jałmużny, żądamy sprawiedliwego traktowania wszystkich dzieci”.
Jałmużna w pejoratywnym kontekście pojawia się też w polityce. W grudniu 2021 niechęć do niej zaprezentował, przemawiając w Parlamencie Europejskim, prezydent Ghany Nana Akufo-Addo. „Musimy polegać na sobie i pozbyć się wizerunku żebraków żyjących z dobroczynności, pomocy i jałmużny” – powiedział, a jego słowa znów w medialnych tytułach streszczono do sformułowania „Nie chcemy jałmużny”.
Wpłata na zrzutkę
Skoro jałmużna coraz częściej ma negatywne konotacje, to może jej czas minął? Są w Polsce ludzie, którzy od lat nie widzieli żebraka. Nie pamiętają, kiedy ostatni raz dawali jałmużnę ze świadomością, że to robią. Ktoś zapytał: „Czy wpłata na jakiś cel podczas internetowej zrzutki liczy się jako jałmużna?”. Okazało się, że wsparł duże internetowe radio, które utrzymuje się głównie z systematycznych wpłat słuchaczy.
Dwa lata temu w Orędziu na Wielki Post papież Franciszek napisał, że post, modlitwa i jałmużna, przedstawione przez Jezusa w Jego kazaniu na górze, są warunkami i znakami naszego nawrócenia. „Droga ubóstwa i wyrzeczenia (post), spojrzenie i gesty miłości wobec zranionego człowieka (jałmużna) oraz synowski dialog z Ojcem (modlitwa) pozwalają nam wcielić w życie szczerą wiarę, żywą nadzieję i czynną miłość” – wyjaśnił.
Praktykowanie sprawiedliwości
W Katechizmie Kościoła katolickiego jałmużna pojawia się najpierw jako jedna z form pobożności, potem jako forma pokuty i jedno z dobrowolnych wyrzeczeń, a także jako „akt religijny”. Jest też przykładem czynu samego z siebie dobrego, który zła intencja może uczynić złym. Została też wymieniona wśród czynów, które chrześcijanin może przyrzec Bogu, kierując się pobożnością.
Wreszcie jałmużna wymieniana jest w Katechizmie przy omawianiu siódmego przykazania Dekalogu (Nie kradnij), w kontekście uczynków miłosierdzia. „Spośród tych czynów jałmużna dana ubogim jest jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej; jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu” (KKK 2447).
To katechizmowe stwierdzenie uzupełnione jest cytatami z Nowego Testamentu, wśród których znalazł się jeden zaskakujący i dający do myślenia. „Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste” (Łk 11, 41). Co prawda Biblia Tysiąclecia w przypisie spieszy z wytłumaczeniem, że tutaj chodzi o dzielenie się żywnością (por. Łk 12, 33), co zwalnia od przepisów o czystości legalnej, ale jednak myśl, że na jałmużnę trzeba dać także to, co wewnątrz człowieka, trudno jest odrzucić.
Ubóstwo nie tylko materialne
„Youcat. Katechizm Kościoła katolickiego dla młodych” w polskiej wersji językowej w sprawie jałmużny odsyła w indeksie haseł m.in. do pytania, czy globalizacja jest tylko zadaniem polityki i ekonomii. Odwołując się do encykliki społecznej Benedykta XVI Caritas in veritate, młodzieżowa wersja katechizmu mówi o potrzebie inicjatyw gospodarczych, które będą się kierowały nie „logiką kontraktu/wymiany”, lecz „logiką daru bez rekompensaty”. „Nie chodzi przy tym o to, by ubogim dawać samą jałmużnę, lecz otworzyć przed nimi drogę do wolności gospodarczej, przez pomoc w nauczeniu się, jak pomóc samemu sobie” – stwierdza Youcat.
O jałmużnie katechizm dla młodych wspomina też w odpowiedzi na pytanie „Jakie znaczenie mają ubodzy dla chrześcijan?”. Już w drugim zdaniu autorzy mocno podkreślili, że ubogim „nie należy się jakaś tam jałmużna”, lecz mają prawo do sprawiedliwości. Youcat zwraca uwagę, że istnieje nie tylko ubóstwo materialne, ale mentalne, moralne i duchowe. „Chrześcijanie powinni podchodzić do potrzebujących tej ziemi z wielką uwagą, miłością i cierpliwością” – podpowiada opatrzona wstępem Benedykta XVI książka. Jako wzór sposobu podejścia do ubogich wskazuje samego Jezusa i jego słowa „Co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie” (Mt 25, 40).
Nieprzyjęty milion euro
W październiku 2017 r. papieski jałmużnik abp Konrad Krajewski (wtedy jeszcze nie był kardynałem) opowiedział księżom w Łodzi, że pewnego razu odmówił znanemu producentowi butów przyjęcia jako jałmużny miliona euro. Chodziło o to, że tak naprawdę darowizna tego bogatego człowieka nic nie kosztowała. Nie odczuł jej. „Jałmużna musi boleć” – tłumaczył bogatemu fabrykantowi papieski jałmużnik. Później te słowa kard. Krajewski niejednokrotnie powtarzał. To jasna wskazówka, że jeśli datek, nawet religijnie motywowany, nie wymaga od dającego jakiegoś poświęcenia, nie zasługuje na miano „jałmużny”.
O znaczeniu jałmużny, będącej aktem miłości, skierowanym do napotkanych osób, dokonywanym w tajemnicy i widzianym jedynie przez Boga, mówił Franciszek 9 kwietnia 2016 r. podczas nadzwyczajnej audiencji ogólnej związanej z Jubileuszem Miłosierdzia. Już na wstępie ostrzegał, aby nie ogołocić tego gestu z zawartej w nim wielkiej treści. Powiedział, że jałmużna powinna nieść z sobą całe bogactwo miłosierdzia. „A ponieważ miłosierdzie wyraża się na tysiące dróg i tysiące sposobów, to także jałmużna wyraża się na wiele sposobów, aby ulżyć trudnościom osób potrzebujących”.
Przez miesiąc nie dał rady
Benedykt XVI w Orędziu na Wielki Post w roku 2008 zachęcał, aby spojrzeć na jałmużnę w sposób głębszy, sięgając poza wymiar czysto materialny. Święty Augustyn, żyjący na przełomie IV i V stulecia, twierdził stanowczo, że jałmużnę daje nie tylko ten, kto wypełnia znane powszechnie uczynki miłosierdzia, ale również ten, kto przebacza swojemu bliźniemu. Zmarły w połowie VI w. św. Cezary z Arles wyjaśniał, że są dwa rodzaje jałmużny: pierwszy to „dać głodnemu kęs chleba”, natomiast drugi to „posłużyć niewiedzącemu wiedzą”.
Kardynał Krajewski wspomnianemu producentowi butów zaproponował najpierw, aby zainteresował się, kto z jego czterech tysięcy pracowników nie ma prądu w domu, komu nie starcza do pierwszego, czyje dzieci nie mają obiadów w szkole i na nich wydał milion euro, który chciał ofiarować papieżowi. Próbował przez miesiąc, ale nie dał rady. Ostatecznie milion poszedł na wyprodukowanie specjalnej serii 10 tys. par butów nadających się dla ubogich, a w tę specyficzną jałmużnę włączona została dodatkowa praca zatrudnionych w fabryce.
Czas, a nawet spojrzenie
Przy takim, głębszym i wykraczającym poza sferę materialną podejściu do jałmużny okazuje się, że może nią być dawane z motywów religijnych także dobro innego rodzaju niż chleb, napój, odzież, pieniądze. Rzeczywistą jałmużną może się okazać czas komuś poświęcony, mimo presji terminów i natłoku zajęć. Jałmużną może być samo dostrzeżenie człowieka, który potrzebuje zainteresowania (niejednokrotnie okazuje się nim ktoś z najbliższych). Jałmużną naprawdę może być skierowane ku komuś spojrzenie, przełamujące barierę obojętności. Bo ono nieraz naprawdę bardzo dużo kosztuje i mocno boli.