Często tego doświadczamy, gdy dochodzi do tak zwanego przeproszenia. Wiemy, jaką ulgę to nam przynosi, gdy przy konfesjonale usłyszymy odpuszczenie naszych win przez Boga. Konfesjonał jest miejscem ogromnego wyzwolenia, zdjęcia ciężaru. Powiedzenie: „Idź w pokoju” – vade in pace, jest rzeczywiście darem pokoju.
Taki pokój możemy otrzymywać nie tylko od Kościoła za pośrednictwem spowiednika. Możemy go sobie sami fundować, jeśli łatwo i radośnie przebaczamy. Przebaczenie nie może być wymuszone: „No, już idź, idź, już dobrze…”, „Ale nie będziesz pamiętać?”, „No, już nie, ale idź i zamknij drzwi!”. Nie, przebaczenie musi być radosne.
Chrystus Pan zostawił nam cudowny przykład w przypowieści o synu marnotrawnym. Tam przebaczenie odbywało się z orkiestrą. Ojciec kazał zabić cielca, wyszukać wspaniałą suknię, nie zapomniał o pierścieniu i o nowych sandałach. Zwołał całą okolicę: radujcie się i weselcie, bo oto syn mój powrócił! Wziął go w ramiona – cóż się tam nie działo! Aż się zgorszył starszy syn, bardzo porządny, bezgrzeszny i posłuszny pod każdym względem, co to nawet koźlęcia nie chciał dla przyjaciół swoich. Dopiero jak zobaczył, że cielca zabili na powitanie tamtego, który wrócił nie wiadomo skąd i po jakich grzeszkach, nie mógł pohamować swego oburzenia i ojcu to wypomniał. Ale ojciec przebaczył z wielką radością i to natychmiast. Nie dąsał się, nie czekał, aż go syn przeprosi i znajdzie ładne słowa. Wystarczyło mu: „Ojcze, zgrzeszyłem!”. Chrystus chce, abyśmy tak właśnie załatwiali nasze sprawy. Za tę cenę otrzymamy wielką wolność i pokój.
---
Książkę można kupić tutaj
Fragment pochodzi z książki
Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim,
Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020