W świecie chrześcijańskim, ludzi życzliwych i przyjaznych, chodzi zazwyczaj o drobne rzeczy, ale tak nam to nawłazi we wszystkie organa kontaktu społecznego, tak to wszystko boli, że człowiek chodzi osowiały i zgnębiony, bez humoru, apetyt traci, czasem ma gorączkę, a jeżeli nie ma, to wszystko zrobi, aby mieć, biorąc sobie sprawiedliwy odwet.
Ileż my, w naszym przekonaniu, mamy innym do odpuszczenia!
Niekoniecznie tym, którzy zrobili coś złego, raczej tym, którzy czegoś nie uczynili. Może zapomnieli uśmiechnąć się do nas i życzliwie zagadnąć? Może nie usunęli się z drogi lub nie usłużyli jakimś drobiazgiem? Nie oddali szpilki, igły albo wideł? Człowiek łatwiej przebacza wielkie świństwa niż drobne rzeczy. W przebaczeniu wielkiej winy jesteśmy wspaniałomyślni. Może w gazetach o nas napiszą. Tymczasem najczęściej idzie o drobiazgi, o „komary” codziennego życia, pchełki skaczące po podłodze, ukłucia wzrokiem, końcem języka czy lewym, spróchniałym zębem.
Książkę można kupić tutaj
Fragment pochodzi z książki
Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim,
Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020