W życiorysach świętych napotykamy często na niezrozumiałe decyzje przełożonych wobec nich. Ojciec Pio, charyzmatyczny spowiednik, stygmatyk, do grobu którego dziś pielgrzymują miliony katolików, miał zakaz spowiadania i publicznego odprawiania mszy. Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, w formie proponowanej przez siostrę Faustynę Kowalską, było zabronione przez Kongregację Świętego Oficjum, poprzedniczkę dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary. To, co odróżniało świętych od tych, których jako takich nie czcimy, to posłuszeństwo. Święty z Pietrelciny podporządkował się decyzji, choć – nie mam wątpliwości – nie mógł się zgodzić z jej zasadnością, a może nawet i sprawiedliwością. Faustyna, choć obdarzona tak wielkim przywilejem mistycznego doświadczenia, pozostawała w swoich decyzjach posłuszna spowiednikowi i przełożonym zakonnym.
Nie wiemy, na ile opisana przez pewnego kronikarza historia jest prawdziwa, ale ponoć, gdy Franciszek z Asyżu opracował regułę dla swego zakonu, udał się do Innocentego III z prośbą o jej zatwierdzenie. Papież miał mu polecić, by poszedł do świń, wytarzał się z nimi w gnoju i wyłożył im swoją regułę. Posłuszny i pokorny Franciszek tak uczynił, po czym wrócił do papieża. Ten, zadziwiony jego posłuszeństwem, regułę zatwierdził.
Jeśli Bóg chce czegoś dokonać, z pewnością tego dokona. Wydaje się jednak, że nie uczyni tego rękami ludzi nieposłusznych. To właśnie nieposłuszeństwo było w początkach historii świata przyczyną naszej największej tragedii – opuszczenia raju. Trudno jednak nie postawić sobie pytania, czy posłuszeństwo Bogu i posłuszeństwo przełożonemu w Kościele są tym samym? I czy są jakieś granice posłuszeństwa? Moment, w którym możemy przełożonemu posłuszeństwo wypowiedzieć? Przyglądając się najnowszej historii Kościoła w Polsce, znajdziemy wiele takich przykładów, gdy ci, którzy z posłuszeństwa powinni uczynić cnotę, stali się nieposłuszni i poszli swoją drogą, w przekonaniu, że tak należało uczynić, że tak było dobrze. Tak zrobił ks. Piotr Natanek, który do dziś prowadzi działalność w pustelni w Grzechyni. Tak postąpił ks. Michał Woźnicki, który nielegalnie zajmuje mieszkanie w domu księży salezjanów, czyniąc z niego kaplicę-celę i prowadząc codziennie transmisje online sprawowanych przez siebie – dodajmy: niegodziwie, bo bez zgody prawnego przełożonego – nabożeństw. Czy podobnie będzie w przypadku ks. Daniela Galusa, prowadzącego wspólnotę skupioną wokół pustelni w miejscowości Czatachowa?
O co chodzi w kościelnym posłuszeństwie, na czym ono polega, czemu służy i jakie niesie zagrożenia – z tymi zagadnieniami, które nabierają szczególnej aktualności, próbuje zmierzyć się Monika Białkowska w tekście Kryzys posłuszeństwa, który jest tematem numeru.
Na okładce umieściliśmy drugi temat, który powraca i rodzi ożywione dyskusje społeczne – handel w niedzielę. To ciekawe, jak dużą zmianę w podejściu do tej sprawy obserwujemy w polskim społeczeństwie. Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie niedzieli bez zakupów? Bo jak inaczej wytłumaczyć coraz bardziej absurdalne zabiegi właścicieli dużych sklepów, by – mimo zakazu – można było pozostawić je otwarte? Dlaczego Polacy dali się przekonać do niedzielnego handlu, podczas gdy we Francji, Niemczech czy Hiszpanii nikogo nie dziwi ani nie oburza, że od sobotniego popołudnia do poniedziałkowego poranka sklepy są zamknięte? Nad trendem, który wcale nie wyszedł od klientów, zastanawia się ks. Artur Stopka w tekście Niedziela do odhandlowania.
A mnie przychodzą na myśl słowa św. Piotra, który w swoim drugim liście, w kontekście paruzji odwołuje się do zdrowego rozsądku i pamięci. Może obie te sugestie apostoła, w obu przytoczonych sprawach, będą przydatne do ich mądrego rozstrzygnięcia?