Logo Przewdonik Katolicki

Trauma

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Całe pokolenie ocaleńców zakładało po wojnie rodziny, zamykając przeszłość na klucz – jak im się wydawało. Wychowywali dzieci tak, jak umieli, nieświadomie przekazując im swoje lęki – i tak trauma przechodziła na następne pokolenie.

Znowu jestem niewyspana, bo do trzeciej w nocy czytałam książkę. Kiedy postawiłam ostatnią kropkę w rozdziale, który skończyłam wczoraj przed północą, położyłam się do łóżka, pogasiłam światła, otworzyłam czytnik i przeniosłam się w lata czterdzieste pod Lwów. Geograficznie niezbyt daleko, bo i mój bohater jeździł do Lwowa, ale jednak w innych czasach. No dobrze, dość już tych zagadek: czytałam Czystkę Katarzyny Surmiak-Domańskiej, która jest rodzinną opowieścią o przekazywanej na kolejne pokolenia traumie. Konkretnie w tym przypadku chodzi o traumę, jakiej doświadczył jej ojciec, będący jako dziecko świadkiem wydarzeń, nazywanych rzezią wołyńską. Autorka o tych kluczowych sprawach dowiedziała się właściwie przed chwilą, w domu bowiem temat omijało się tak, żeby nigdy nie zaistniał. To sposób na radzenie sobie z traumą, niestety niszczycielski. W ten sposób przekazuje się ją kolejnemu pokoleniu, swojemu dziecku, co owocuje m.in lękiem.
Przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam ciekawy wywiad na ten temat, nawet go przekopiowałam, ale straciłam czujność dziennikarską i nie zaznaczyłam, kto z kim rozmawiał. Zainteresował mnie wtedy, bo wiele fragmentów tego wywiadu upewniało mnie w tym, że ofiarą traumy jest moja mama. Dotąd myślałam, że dotyczy to tylko osób, które przeżyły sytuacje ekstremalne, jak na przykład obóz koncentracyjny. Całe pokolenie ocaleńców zakładało po wojnie rodziny, zamykając przeszłość na klucz – jak im się wydawało. Wychowywali dzieci tak, jak umieli, nieświadomie przekazując im swoje lęki – i tak trauma przechodziła na następne pokolenie. Chciałam tylko napisać, że długotrwały silny lęk także może być traumatyczny. A dzieje się tak wtedy, gdy obok dziecka, które go doświadcza, nie ma bliskiej dorosłej osoby, która mu wyjaśni sytuację i okaże zrozumienie. Wyobrażam sobie moją kilkuletnią mamę, gdy na wsi pod Poznaniem stoi przed domem swojej babci, wraz z innymi dorosłymi, i patrzy z oddali na dymy nad miastem, a wszyscy na głos zastanawiają się, jaka dzielnica się pali. Ona myśli tylko o tym, że w mieście jest jej mama. Nikt z nią nie rozmawia, nikt w ogóle się nią nie interesuje. Opowiedziała mi o tym dopiero kilka lat temu, wojna zajęła jej całe dzieciństwo: miała dwa lata, kiedy się zaczęła.
Nie mogę też nie myśleć o traumie dzieci, które szczute białoruskimi psami przekraczały drut żyletkowy i ukrywały się w lesie przed polskimi pogranicznikami. Które zostawały kilka razy przepychane przez krzyczących ludzi w mundurach; które doświadczyły przemocy, głodu, zimna. często miały za sobą już doświadczenie wojny. A teraz siedzą w więzieniu – bo tak należy nazwać ośrodki zamknięte dla cudzoziemców.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki