Inkunabuły to pierwsze drukowane książki, które zostały wydane od momentu wynalezienia druku do roku 1500. Skąd ta okrągła data?
– To data umowna, narzucona przez badaczy. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wprawdzie książki pochodzące z lubińskiej biblioteki zostały wydrukowane w XV w., jednak najwięcej informacji związanych z ich czytelnictwem i właścicielami pochodzi z czasów późniejszych, głównie z XVI i XVII w.
Jak duża była to biblioteka i jakie było jej znaczenie?
–Trudno w tej chwili w pełni to ocenić. Badania nad wielkopolskimi bibliotekami klasztornymi nadal trwają, dlatego też nie mamy jeszcze pełnego obrazu. Opracowując inkunabuły z Lubinia, i chcąc je porównać z inkunabułami z innych klasztorów w Wielkopolsce, napotkałem na spore trudności, właśnie z uwagi na dość fragmentaryczne opracowania. Wiadomo, że w momencie kasaty opactwa w Lubiniu, czyli około roku 1834, biblioteka liczyła około pięciu i pół tysiąca książek – w tym były także inkunabuły. Można zaryzykować i powiedzieć, że jak na tamte czasy był to średniej wielkości księgozbiór. Należy jednak pamiętać, że klasztor znajdował się na wsi, w pewnej odległości od ośrodków miejskich i od Poznania, siedziby arcybiskupstwa. Dlatego nie można lubińskiego księgozbioru porównywać z bibliotekami, które były w znaczących ośrodkach miejskich.
Przejdźmy do Pana pracy związanej z lubińskimi inkunabułami. Ile z nich zachowało się i gdzie się w tej chwili znajdują?
– Poddałem analizie 96 woluminów zawierających w sumie 129 inkunabułów – niektóre inkunabuły zostały wspólnie oprawione i stąd ta różnica liczbowa. To jest obecnie jeden z największych zachowanych zbiorów inkunabułów w Polsce. Zdecydowana większość tego zbioru znajduje się w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie. Pozostałe woluminy są przechowywane w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu oraz w zbiorach Biblioteki Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu i Biblioteki Kórnickiej. Po jednym egzemplarzu posiadają także Biblioteka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Biblioteka Narodowa w Warszawie.
Co było celem Pańskich badań naukowych?
– Inkunabuły zostały przebadane pod względem not i znaków własnościowych, sposobów nabycia woluminów przez klasztor, cen zakupu, tematyki, języka, stanu zachowania, typografii, cech wydawniczych. Zwracałem również uwagę na rękopiśmienne aspekty, czyli glosy, noty, rubryki, inicjały, a także oprawy inkunabułów – ich stan zachowania, dekoracje czy pochodzenie.
W jakim języku są napisane te książki, gdzie je drukowano, i wreszcie, jaka jest ich tematyka?
– To są głównie średniowieczne teksty kaznodziejskie i z zakresu prawa, a w mniejszej liczbie między innymi dzieła ascetyczne czy hagiograficzne. Niemal wszystko jest wydane po łacinie, co jest charakterystyczne dla druków o tematyce religijnej w tamtym okresie. Wśród tych dzieł występują popularne utwory autorstwa takich osób jak na przykład św. Tomasz z Akwinu, św. Hieronim czy św. Augustyn. Z kolei twórcami wielu egzemplarzy o tematyce kaznodziejskiej byli zwłaszcza cystersi, dominikanie czy franciszkanie. Generalnie lubińskie inkunabuły pochodzą z drukarń działających na terenie Rzeszy, najwięcej z nich zostało wydrukowanych w Strasburgu.
Czy dzięki temu, że podjął się Pan opracowania lubińskich inkunabułów, możemy dowiedzieć się czegoś więcej o samym klasztorze w tamtych czasach i żyjących w nim mnichach?
– Badania nad wspomnianym księgozbiorem są dowodem na to, że klasztor przeżywał w wieku XVI bardzo poważny kryzys. Wskazuje na to chociażby rozluźnienie reguły zakonnej, która między innymi zakazywała posiadania przez mnichów rzeczy na własność, w tym książek, chyba że otrzymali zgodę władzy zwierzchniej. Jednak w tym okresie wielu mnichów posiadało małe księgozbiory, i to raczej bez zgody przełożonych. Z innych ciekawostek można wymienić wyciskane na oprawie znaki własnościowe (superekslibrisy), w tym te należące do biskupa Jana Lubrańskiego czy Piotra Wedelickiego z Obornik, lekarza króla Zygmunta Starego. Bardzo cenne są zwłaszcza glosy w języku polskim, w tym te należące do mnicha lubińskiego Tomasza ze Zbrudzewa, który jako jeden z pierwszych podjął próbę przetłumaczenia Biblii na język polski. Innym interesującym zjawiskiem są zakładki książkowe w postaci papierowych, rękopiśmiennych fragmentów. Co ciekawe, znajduje się tu na przykład opis nieznanego cudu w jednej z parafii, podlegającej klasztorowi, czy spisy rzeczy dwóch lubińskich mnichów sporządzone w XVII w. w języku polskim. W tych ostatnich zapiskach nie zabrakło chociażby adnotacji o ilości bielizny, ręczników czy poszew. Jak na mnichów benedyktyńskich przystało, nie mieli tych rzeczy zbyt dużo…
Jaki był los biblioteki po kasacie opactwa przez pruskie władze zaborcze w 1836 r.?
– W dwa lata później część księgozbioru wywieziono do Berlina, gdzie rozdzielono go pomiędzy Królewską Bibliotekę i ówczesny Uniwersytet Fryderyka Wilhelma w Berlinie. Resztę przejęły biblioteki seminaryjne w Poznaniu i Gnieźnie. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości mnisi powrócili do Lubinia i podjęli dzieło wskrzeszenia biblioteki. Jednak nie udało im się odzyskać utraconych w czasie rozbiorów dzieł. Do dzisiaj książki z tej biblioteki znajdują się w archiwach i książnicach w Polsce oraz za granicą. Niestety, nie wszystkie księgi sprzed kasaty lubińskiej biblioteki przetrwały próbę czasu. Pewna ich część została bezpowrotnie zniszczona w czasie II wojny światowej, a inne zostały poważnie uszkodzone. Do tej pory wiele książek z dawnego księgozbioru lubińskiego posiada ślady zalania, które powstały na skutek gaszenia pożaru, wywołanego zbombardowaniem składnicy, mieszczącej się wewnątrz kościoła św. Michała w Poznaniu.
Zbiór piętnastowiecznych druków, należących do biblioteki opactwa w Lubiniu przed jego kasatą, stał się przedmiotem Pańskiej pracy doktorskiej Incunabula Monasterii Lubinensis. Studium historyczno-źródłoznawcze. Będzie jakiś dalszy ciąg tych badań?
– Planuję wydanie swojego doktoratu. Obecnie jestem na etapie nanoszenia pewnych poprawek, które zasugerowali mi recenzenci dysertacji. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się niniejszą pracę wydać.