Logo Przewdonik Katolicki

Trudne pożegnanie z węglem

Piotr Wójcik
Na zdjęciu elektrownia Pątnów – jedna z części Zespołu Elektrowni „Pątnów-Adamów-Konin" we wrześniu 2021 r. fot. Mateusz Grochocki/East News

Nie musimy się obawiać transformacji energetycznej, o ile podejdziemy do niej poważnie, kierując się zasadą sprawiedliwości społecznej i rozpoczynając działania bezzwłocznie. Będzie nieco łatwiej dzięki pieniądzom unijnym.

Przeprowadzenie transformacji energetycznej będzie od nas wymagać nie tylko znalezienia nowych źródeł energii oraz remontu infrastruktury, ale też przeprowadzenia modernizacji całych regionów, które obecnie oparte są na węglu. Polska będzie musiała znaleźć na nie nowy pomysł, co nie będzie łatwe, gdyż problemów jest tam bez liku. Nie jest to jednak niemożliwe. Regiony węglowe zwykle mają duży potencjał przemysłowy, nieźle wykształconą technicznie klasę pracującą oraz dobrze rozbudowaną infrastrukturę.

Pięć regionów do reformy
Na początku grudnia na Górny Śląsk zawitał wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Holender zwykle kojarzony jest ze sporami o polską praworządność, jednak obecnie w KE zajmuje się on polityką klimatyczną i wdrażaniem Europejskiego Zielonego Ładu, który – podobnie jak sam Timmermans – nie ma w Polsce dobrej prasy, przynajmniej wśród części polityków koalicji rządowej. Wiceszef KE w Chorzowie poinformował o zatwierdzeniu przez Brukselę pięciu regionalnych planów sprawiedliwej transformacji, z których popłyną nad Wisłę niecałe 4 mld euro. – Musimy jasno pokazać, że w tej transformacji nikt nie pozostanie sam. Oczekuję już na współpracę z marszałkami i prezydentami miast, aby te plany urzeczywistnić i aby zakończyły się one sukcesem – stwierdził holenderski polityk.
Regionalne plany to część szerszego Funduszu na Rzecz Sprawiedliwej Transformacji. Jego celem jest łagodzenie skutków społecznych dekarbonizacji za pomocą finansowania inwestycji w technologie energetyczne czy regenerację terenów poprzemysłowych. Całkowita wartość tego instrumentu to 17,5 mld euro, które będą wykorzystywane do 2027 r.
Pięć regionów, które otrzyma środki na transformację, to Śląskie, Wielkopolska, Małopolska, Dolny Śląsk i Łódzkie. Większość pieniędzy trafi do dwóch z nich – Śląskie i Małopolska otrzymają 2,4 mld euro na pomoc mieszkańcom i przechodzenie na inne źródła energii. Regiony te są zagrożone nie tylko z powodu potencjalnego spadku liczby miejsc pracy w wyniku zamykania kopalń. Cała rzesza tamtejszych gospodarstw domowych wciąż ogrzewa się węglem, co zresztą odbija się na lokalnych statystykach smogu, które w tych regionach są absolutnie najgorsze nie tylko w Polsce, ale i całej Unii Europejskiej.
Środki z Funduszu trafią więc m.in. na rekultywację prawie 3 tys. hektarów terenów pogórniczych. 100 tys. pracowników sektora paliw kopalnych zostanie przeszkolonych, by zdobyć zatrudnienie w innych branżach. Zachodnia Małopolska skorzysta na dofinansowaniu termomodernizacji budynków oraz instalacji pomp ciepła. Napływ środków z Funduszu i realizacja planu regionalnego docelowo ma stworzyć na Śląsku 27 tys. nowych miejsc pracy.
W Wielkopolsce najbardziej newralgiczny jest podregion koniński. Otrzyma on 415 mln euro na odejście od wydobycia węgla brunatnego i elektrowni spalających ten surowiec. W podregionie konińskim dokonana zostanie rekultywacja zdegradowanych obszarów oraz inwestycje w nowe źródła energii, w tym w wodór, który w przyszłości ma się stać jednym z filarów systemu energetycznego Europy. Czy się nim stanie, dopiero zobaczymy. W podregionie konińskim przeszkolonych ma zostać 5,5 tys. pracowników sektora węgla brunatnego.
W Łódzkiem najwięcej uwagi przykuwa oczywiście Bełchatów, w którym znajduje się elektrownia emitująca najwięcej dwutlenku węgla w Unii Europejskiej. Trafi tam 370 mln euro, by do 2030 r., zgodnie z polskimi zobowiązaniami, w znacznym stopniu ograniczyć spalanie węgla w tym podregionie. Inwestycje w Łódzkiem będą dotyczyć między innymi stworzenia laboratoriów badawczych dla lokalnego biznesu oraz dekarbonizacji lokalnej komunikacji zbiorowej – czyli chociażby zakupu autobusów elektrycznych. Warto nadmienić, że jeszcze przez długie lata i tak będą one jeździć na prąd wytwarzany z węgla. Na Dolnym Śląsku pieniądze popłyną do podregionu wałbrzyskiego – mowa o niecałych 600 mln euro.

Nierówny Górny Śląsk
Najwięcej do roboty przy dekarbonizacji oczywiście będzie miało województwo śląskie. Regionalny plan sprawiedliwej transformacji w Śląskiem obejmuje aż siedem podregionów: katowicki, tyski, sosnowiecki, bytomski, gliwicki, rybnicki oraz bielski. Na większości tych terenów wciąż trwa wydobycie węgla, a w gminach występuje wysoki odsetek pracowników zatrudnionych w sektorze węglowym. Obecnie sektor górniczy bezpośrednio daje zatrudnienie dla 74 tys. osób. Warto przypomnieć, że pod koniec zeszłego wieku zatrudniał on aż 400 tys. osób. Kolejne kopalnie będą zamykane stopniowo, a ostatnia przewidziana jest do likwidacji w 2049 r. Polska musi wyrobić się z dekarbonizacją do połowy wieku, co zadeklarowała na szczycie klimatycznym COP26 w ubiegłym roku w Glasgow. Plan zamykania polskich kopalń jest więc ułożony niemal „na styk”.
Szacuje się, że do końca obecnej dekady przebranżowić się będzie musiało kilkanaście tysięcy górników. Na szczęście to ludzie dysponujący zwykle wykształceniem technicznym i sporym doświadczeniem, więc nie powinni mieć problemu ze znalezieniem zatrudnienia. Według raportu Instytutu Badań Strukturalnych, najwięcej pracowników z sektora węglowego trafi do budownictwa, przemysłu oraz energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii.
W Śląskiem sytuacja jest zróżnicowana. Znajdują się tam prężne ośrodki przemysłowe, które bez górnictwa i sektora węglowego sobie poradzą. Mowa chociażby o podregionie tyskim, w którym zlokalizowana jest niezliczona ilość zakładów – m. in. utworzone wokół fabryki Fiata zakłady motoryzacyjne czy tyski browar. W Katowicach natomiast szybko rozwija się przestrzeń biurowa. Budowane są kolejne biurowce, by sprostać zapotrzebowaniu zwiększających zatrudnienie korporacji, które w stolicy województwa tworzą miejsca pracy w analityce czy obszarze usług wspólnych dla biznesu. W dobrej sytuacji są także Gliwice.
Równocześnie w aglomeracji górnośląskiej zlokalizowane są ośrodki miejskie, które w nadchodzącym czasie mogą tracić swoje funkcje społeczno-gospodarcze, co oznacza, że przestaną być traktowane jako docelowe miejsca zamieszkania i zatrudnienia. Mowa o Zabrzu, Rudzie Śląskiej, Świętochłowicach, Bytomiu oraz zagłębiowskich Sosnowcu, Będzinie i Czeladzi. W aglomeracji rybnickiej podobny regres grozi Jastrzębiu-Zdroju, Żorom oraz samemu Rybnikowi.
Kolejnym problemem jest postępująca depopulacja regionu. Społeczeństwo w Śląskiem się starzeje, a liczba mieszkańców spada. Według GUS do połowy wieku liczba osób zamieszkujących województwo śląskie zmniejszy się o niecałą jedną piątą – czyli dokładnie o 850 tys. W wartościach bezwzględnych to największy spadek wśród wszystkich regionów w kraju. Od zamieszkiwania w Śląskiem odstręcza przede wszystkim fatalna jakość powietrza, która w okresie grzewczym potrafi być nieznośna. Szczególnie dla osób cierpiących na schorzenia górnych dróg oddechowych, których w regionie tym nie brakuje. Transformacja energetyczna będzie jednak sprzyjać poprawie warunków życia w Śląskiem, więc być może zatrzyma też depopulację.

Co zrobić z Koninem
W planie sprawiedliwej transformacji dla Wielkopolski kluczową rolę odgrywa Konin i okolice – czyli powiaty koniński, kolski, słupecki i turecki, zamieszkiwane łącznie przez 433 tys. osób. „Biorąc pod uwagę PKB per capita jest jednym z najgorzej rozwiniętych gospodarczo obszarów województwa, z najwyższą stopą bezrobocia wśród wszystkich subregionów Wielkopolski” – czytamy w wielkopolskim planie wojewódzkim. Pod względem gospodarczym kluczową rolę w podregionie odgrywa Zespół Elektrowni „Pątnów-Adamów-Konin”, należący w większości do Zygmunta Solorza. Spośród tych trzech elektrowni Adamów jest już nieczynny, a elektrownia Konin powstała w 1958 r., ma więc grubo ponad pół wieku. Grupa ZE PAK w 2019 r. wygenerowała przeszło 6 proc. PKB podregionu konińskiego, oferując też stosunkowo wysokie jak na podregion płace. Niestety, od 2011 r. zatrudnienie ZE PAK spadło o 4 tys. osób. W 2020 r. stopa bezrobocia w podregionie konińskim wynosiła niecałe 7 proc., czyli była dwukrotnie wyższa od bezrobocia w całym województwie wielkopolskim.
Ewentualne wygaszenie działalności zakładów należących do ZE PAK skutkować będzie nie tylko ogromnymi problemami na konińskim rynku pracy, ale też znacznym spadkiem wpływów dla lokalnych gmin. Na szczęście firma ma też bardzo ambitne plany rozwojowe. Według nich w Pątnowie ma stanąć druga elektrownia jądrowa w Polsce, oparta na technologii koreańskiej. Podpisano w tej sprawie list intencyjny między
ZE PAK, Polską Grupą Energetyczną oraz koreańską spółką KHNP. W tle rozgrywa się jednak spór między Koreańczykami a Amerykanami, którzy przekonują, że KHNP bazuje na technologii znad Potomaku, więc wymagałoby to zgody strony amerykańskiej na eksport technologii. Według strony koreańskiej taka zgoda już została udzielona przy okazji projektu dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Sprawa trafiła do sądu.
Chociaż bloki węglowe w elektrowniach Pątnów I i II mogą działać do 2030 r., ZE PAK poinformował o planach zamknięcia ich sześć lat wcześniej. Do końca tego roku wygaszone mają zostać bloki węglowe w elektrowni Konin. W ich miejsce działać będą dwa kotły na biomasę, z których jeden został oddany w tym roku.
Problemem w całym województwie wielkopolskim jest też degradacja środowiska oraz pustynnienie. „Długotrwała działalność przemysłowa, w tym wydobycie węgla brunatnego spowodowały, że WW [województwo wielkopolskie – przyp. PW] charakteryzuje się największą w skali kraju powierzchnią terenów zdegradowanych i zdewastowanych. Wydobycie węgla spowodowało znaczne zmiany w środowisku, widoczne nie tylko w morfologii terenu, ale również w zmianie stosunków wodnych (również poza obszarem WW), potęgując tym samym występujące susze” – czytamy w planie transformacji województwa.

Trzeba ruszyć głową
Na szczęście transformacja energetyczna może być też impulsem modernizacyjnym. Podczas odchodzenia od węgla miejsca pracy nie tylko będą znikać, ale też się tworzyć. Powstające nowe instalacje energetyczne także ktoś będzie musiał obsługiwać. Transformacja zakłada rozwój usług publicznych, z komunikacją zbiorową na czele. Według raportu IBS „Kierunki terytorialnego planu sprawiedliwej transformacji dla województwa śląskiego” w całym regionie powstać może 85 tys. nowych miejsc pracy. Per saldo lokalny rynek zwiększy się o 36 tys. miejsc zatrudnienia. Przykładowo w Jastrzębiu-Zdroju sektor magazynowania energii może dać na terenie miasta pół tysiąca miejsc pracy, a rozwój transportu intermodalnego kolejny tysiąc.
W polskich regionach węglowych występują niezłe warunki do wykorzystania odnawialnych źródeł energii, chociaż nie tak dobre jak w górniczych rejonach Hiszpanii, w której nie brakuje ani wiatru, ani słońca. Według raportu Komisji Europejskiej „Clean energy technologies in coal regions”, w Wielkopolsce występuje najlepszy w kraju „techniczny potencjał wiatru”, dający możliwość wykorzystywania instalacji o mocy 10-25 GW. Dla porównania, w całym kraju obecnie zainstalowanych jest 7,7 GW mocy wiatrowych. W Hiszpanii potencjał wiatru w regionie Kastylia i Leon przekracza aż 200 GW. Wielkopolska przoduje też w potencjale wykorzystania słońca, który jest porównywalny do górniczych regionów cieplejszej Rumunii.
Liczyć się będą także nieszablonowe rozwiązania. Kreatywność zwykle przydaje się podczas modernizowania gospodarki i życia społecznego. Regiony węglowe będą musiały znaleźć pomysł na siebie, wykorzystując w tym celu własne specyficzne mocne strony i uwarunkowania. Przykładowo w Heerlen w Holandii woda z dawnych wyrobisk węglowych wykorzystywana jest w celach energetycznych i dostarcza ciepło do miasta.
Pieniądze z Unii Europejskiej się przydadzą, lecz w rzeczywistości stanowić będą kroplę w morzu potrzeb. Nie tylko dlatego, że nakłady na transformację energetyczną w skali całego kraju szacowane są na setki miliardów złotych. Cały ten proces będzie też wymagał ogromnego wysiłku organizacyjnego, cierpliwości oraz solidarności społecznej. Tę ostatnią zwykle potrafimy wykrzesać, ale z pierwszymi dwiema często mamy problem.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki