Sklepowe półki i widoczne w różnych miejscach dekoracje, mające się kojarzyć ze świąteczną atmosferą, sugerują, że przygotowania do Bożego Narodzenia zaczynają się już w pierwszych dniach listopada, a może nawet w październiku. Jednak w Kościele katolickim religijne przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego zaczynają się obecnie później. Określane są słowem „adwent”, którego etymologia kieruje do terminów „przyjście, przybycie”.
Podwójny charakter
W Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza można wyczytać, że „Okres Adwentu zaczyna się od I Nieszporów niedzieli, która wypada 30 listopada lub jest najbliższa tego dnia”. Czyli kościelne przygotowania mogą się rozpocząć pod koniec listopada albo w pierwszych dniach grudnia. Jednak, jak podaje ks. Bogusław Nadolski w Liturgice, w przeszłości, np. w V wieku, były pomysły, aby Adwent zaczynał się 11 listopada (we wspomnienie św. Marcina z Tours). W VIII i IX stuleciu w niektórych zakonach przygotowania do Bożego Narodzenia inicjowano 30 października, a nawet 24 lub 14 września.
Bardzo często można usłyszeć krótką, potoczną definicję, mówiącą tylko, że „Adwent to czas radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie”. Tymczasem we wspomnianych już Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza mówi się wyraźnie, że jest to okres, który ma podwójny charakter. Faktycznie, jest czasem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, „przez którą wspominamy pierwsze przyjście Syna Bożego do ludzi”. Ale równocześnie jest okresem, w którym przez wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa „kieruje się dusze ku oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia na końcu czasów”. Kościelne normy mówią, że z obu tych względów Adwent jest okresem pobożnego i radosnego oczekiwania.
A jednak fiolet
Ksiądz Nadolski zwrócił uwagę, że według przytoczonego wyżej cytatu na pierwszy plan wysunięte jest przygotowanie do Bożego Narodzenia, a oczekiwanie na Paruzję znajduje się na drugim miejscu. Jednak w adwentowej liturgii jest dokładnie odwrotnie. To w pierwszej części Adwentu uwaga skierowana jest na ostateczne przyjście Jezusa, a przygotowanie do uroczystości Narodzenia Pańskiego jest treścią drugiej części tego okresu, zwłaszcza od 17 grudnia. Przywołane wyżej normy mówią jednoznacznie: „Dni powszednie od dnia 17 do dnia 24 grudnia włącznie są przeznaczone na bezpośrednie przygotowanie do uroczystości Narodzenia Pańskiego”.
Patrolog ks. Marek Starowieyski w czwartym tomie Ojców żywych stwierdził, że od V stulecia Adwent kształtował się na wzór Wielkiego Postu, przybierając wyraźnie charakter pokutny. Czy to się zmieniło po Soborze Watykańskim II? Fioletowy kolor szat liturgicznych, a także brak podczas niedzielnych Mszy św. radosnego hymnu Chwała na wysokości Bogu sugeruje, że jednak wymiar ascetyczny Adwentu, sięgający jego początków w Galii, wciąż jest w jakimś stopniu przez Kościół podtrzymywany. Trzeba jednak zaznaczyć, że zgodnie z aktualnie obowiązującym Kodeksem prawa kanonicznego (kan. 1250) w Kościele powszechnym dniami i okresami pokutnymi są tylko poszczególne piątki całego roku i czas Wielkiego Postu.
Gotowce dla dzieci
Arcybiskup Stanisław Gądecki w krótkim przesłaniu na tegoroczny Adwent, opublikowanym na stronie Konferencji Episkopatu Polski, powiedział, że najważniejsze jest duchowe przygotowanie na przyjście Pana. Po wpisaniu frazy mówiącej o duchowym przygotowaniu do Bożego Narodzenia w internetową wyszukiwarkę można się przekonać, że propozycji i form takiego przygotowania jest sporo, chociaż niektóre czekają na ponowne odkrycie, zwłaszcza jako sugestia adresowana do dorosłych.
Jedną z propozycji, które warto odkryć na nowo, są roraty. Jak napisał ks. Wincenty Zaleski SDB w książce Rok kościelny, „ujawnia się w nich adwentowy kult maryjny”. Można odnieść wrażenie, że w ostatnich dziesięcioleciach w naszym kraju zostały one w pewnym sensie „zinfantylizowane”. Wielu ludziom kojarzą się przede wszystkim jako specyficzna forma adwentowej pobożności adresowanej przede wszystkim do dzieci. To z myślą o dzieciach od lat przygotowywane są specjalne roratne scenariusze i materiały pomocnicze. Trudno się dziwić, że księża w licznych parafiach chętnie po te „gotowce” sięgają. Otrzymują nie tylko temat przewodni dla całego cyklu, konspekty codziennych homilii, dialogów z maluchami, ale również dodatkowe elementy, które otrzymują dzieci.
Jestem gotów na sąd
Problem w tym, że roraty, czyli „Msza wotywna o Najświętszej Maryi Pannie w Adwencie”, nie powstały jako forma duszpasterstwa dzieci. Nazwa wywodzi się od pierwszego słowa liturgicznej pieśni Rorate caeli desuper et nubes pluant justum. Już w XIV stuleciu ta forma pobożności była popularna na terenie Polski. Była to Msza św., w czasie której w swoisty sposób wyrażała się jedność całej wspólnoty wierzących. Podkreślał to zwyczaj przynoszenia do ołtarza siedmiu zapalonych świec przez przedstawicieli siedmiu stanów ówczesnego społeczeństwa. Byli to król, prymas, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i chłop. Umieszczając świecę, każdy z nich deklarował głośno: „Jestem gotów na sąd Boży”.
Dziś tylko w niektórych parafiach i ośrodkach duszpasterskich w naszym kraju można dostrzec próby „odzyskania” rorat dla dorosłych. Spotykają się one z dużym zainteresowaniem wiernych. Być może ta forma adwentowego duchowego przygotowania do Bożego Narodzenia znów zostanie doceniona i odzyska popularność również w innych niż maluchy grupach wiekowych.
Wieniec ma znaczenie
Tendencje do ponownego „dorastania” można dostrzec w swoistym gadżecie związanym z czasem poprzedzającym Boże Narodzenie. To tzw. kalendarz adwentowy. Potocznie kojarzony głównie z dziećmi, dla których w poszczególnych okienkach schowane są czekoladki, również przeżywa swoistą ewolucję, by trafić w ręce dorosłych. I nie chodzi tu wcale o widoczne od dawna próby komercyjnego wykorzystania idei tego typu przedmiotu. Coraz wyraźniej widać próby wykorzystania ich jako pomocy w duchowym przygotowaniu na Boże Narodzenie dorosłych wiernych. Okazuje się, że adwentowe zdrapki, zawierające pobożne zadanie na każdy dzień tego okresu, znajdują wielu zainteresowanych. Upowszechnia się coś jeszcze – przygotowywanie w domu, na użytek nie tylko dzieci, ale całej rodziny, własnych kalendarzy adwentowych, z czasem bardzo osobistymi zadaniami i wyzwaniami.
Z duchowym przygotowaniem do uroczystości Narodzenia Pańskiego może również się wiązać przygotowanie w domu wieńca adwentowego lub jego prostszej formy w postaci czterech świec zapalanych w kolejne niedziele Adwentu. Taki element wystroju domu ma znaczenie. Socjolodzy z Uniwersytetu Śląskiego zwrócili kilka lat temu uwagę na pojawiające się w niektórych środowiskach skłonności do rezygnacji z wymagającego wysiłku, a czasem niosącego niedogodności okresu przygotowania do świętowania i „przyspieszania” tego, co w świętach przyjemne. Wyrazem takiego nastawienia może być np. choinka postawiona w domu już w pierwszych dniach grudnia. Wieniec adwentowy natomiast jest zewnętrznym wyrazem cierpliwego, wytrwałego oczekiwania i przygotowywania się na świętowanie.
Uwaga na obżarstwo
W diecezjach, parafiach, wspólnotach, ośrodkach formacyjnych, a także w internecie i katolickich mediach, podczas Adwentu można znaleźć wiele rozmaitych propozycji pomagających przygotować się duchowo do przeżycia po chrześcijańsku świąt Bożego Narodzenia. Są rekolekcje, dni skupienia, cykle rozważań, wyzwania, specjalne programy i audycje, inspiracje na każdy dzień, propozycje książkowe. Można znaleźć coś, co się okaże faktycznie pomocne. Warto jednak zwrócić uwagę na pewne zagrożenie związane z obfitością propozycji.
Magdalena Urbańska w portalu Deon.pl zwróciła uwagę na coś, co nazwała „adwentowym obżarstwem”. „Mnogość ofert i ich wysoki poziom może prowadzić do tego, że weźmiemy na siebie zbyt wiele. Tu konferencja, tam wyzwanie, tu zdrapka, a tam lektura duchowa” – zauważyła. Dodała, że zarówno w odniesieniu do karmienia ciała, jak i karmienia ducha, obżarstwo (to jeden z grzechów głównych!) nie kończy się dobrze. Dlatego, jak podpowiada autorka, która jest żoną, matką, pedagogiem i doradcą rodzinnym, lepiej wybrać jedną formę duchowego przygotowania do świąt Narodzenia Pańskiego, karmić się nią do syta, niż wybrać kilka i albo porzucić je po tygodniu, albo przeżyć powierzchownie. Bez duchowego pożytku.