Ukazał się kolejny raport CBOS dotyczący religijności Polaków. Tym razem opatrzony tytułem: „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła?”. W mediach dominowały opinie, że za ten stan rzeczy odpowiadają zmiany społeczno-kulturowe. Młode pokolenie dorasta w zupełnie innym kontekście, w którym religia nie ma już takiego znaczenia i przełożenia na codzienne życie.
Wydaje się, że tematu spadku religijności Polaków nie można zamknąć jedynie w zmianach społecznych. Obaj autorzy, którzy podjęli się dla „Przewodnika” analizy raportu, zwracają uwagę, że zbiegają się dwa elementy: laicyzacja i krytyczna ocena działalności Kościoła. Odchodzenia Polaków od praktykowania wiary nie da się usprawiedliwić ani tylko nieskutecznym oddziaływaniem Kościoła, ani po prostu zmieniającą się rzeczywistością społeczną, niekorzystną dla religii. Trzeba brać pod uwagę wiele czynników, by zbyt szybko nie usprawiedliwić się, że na dziejące się na naszych oczach zmiany nie mamy wpływu.
Pośród licznych wniosków obu autorów warto przywołać opinię Remigiusza Ciesielskiego, który zwraca uwagę na zmieniającą się rolę kobiety-matki. Dotychczas to ona dbała o religijne wychowanie dzieci i w tym procesie wzmacniał ją Kościół. W sytuacji, gdy kobiety porzucają praktyki religijne, mamy do czynienia ze wzrastaniem młodego pokolenia w atmosferze religijnej obojętności. Wydaje się, że dla Kościoła w Polsce, wciąż wzmacniającego model matki-Polki, piastunki domowego ogniska i religijnego wychowania, jest to ogromne wyzwanie. Czy Kościół znajdzie odpowiedź na zmieniające się role społeczne? Czy będzie umiał zmniejszyć obojętność religijną kobiet?
Ks. Remigiusz Szauer, bazując również na własnych badaniach socjologicznych prowadzonych na Pomorzu, przekonuje, że „zauważona zarówno w raporcie, jak i w syntezie synodalnej, nieumiejętność komunikacyjna Kościoła w mówieniu o sprawach dotyczących życia ludzi i nieodpowiadaniu na pytania, które są w ich refleksji, czasem nadmierna agresja słowna w wypowiedziach duchownych na tematy związane m.in. z etyką seksualną, rodzi postawy antyklerykalne, które wzmocnione dystansem do religii jako takiej tworzą przestrzeń do rezygnacji z udziału w życiu religijnym w ogóle”. Czasem można usłyszeć, że biskupi czy księża żyją w innym świecie. Wydaje się, że wyłaniający się z badań społecznych czy diecezjalnych syntez obraz rzeczywistości jest gorzką diagnozą: Kościół mówi ponad głowami wiernych, nie dając im odpowiedzi na zasadnicze pytania i wątpliwości. To ważny sygnał dla Kościoła, jeśli nie chce stracić również tych, którzy wciąż jeszcze w nim są.
Ta ostatnia grupa, jak słusznie zauważa ks. Szauer, jest bardzo niejednorodna. Wśród tych 30 proc. chodzących do kościoła katolików znajdują się m.in. ci, którzy regularnie się spowiadają, modlą, są też zainteresowani wiedzą religijną, są co niedzielę na Mszy św. i chcą być profesjonalnie zagospodarowani. To są wierni, którzy dobrze znają czytania, które będą na Mszy, i widzą nieprzygotowanie kaznodziei. Znają przepisy liturgiczne i dostrzegają niechlujność księdza przy ołtarzu. Oczekują kompetentnego słowa, kierownictwa duchowego, kultury i szacunku ze strony duszpasterza. Ks. Szauer przestrzega nas: „I ci mogą odejść. Przy nadmiarze opryskliwości lub braku profesjonalizmu możliwe, że przejdą do religijności sprywatyzowanej, choć zaangażowanej, a więc dalej modląc się prywatnie, czytając Pismo Święte, uczestnicząc w rekolekcjach wielkopostnych przez internet, ale nie uczęszczając do kościoła. Możliwe też, że przejdą do religijności pozaklerykalnej, czyli będą realizować praktyki religijne, bo sakramenty czy szeroko rozumiane życie duchowe mają dla nich olbrzymie znaczenie, ale np. nie wpuszczą księdza z okazji wizyty duszpasterskiej („po kolędzie”), nie będą składać ofiar na tacę, ale udzielą jałmużny tam, gdzie będą mieli gwarancję transparentności, natomiast ważne dla siebie uroczystości obchodzić mogą poza parafiami, w miejscach dla siebie ważnych, żeby im nikt nie popsuł świętowania”. W dużych miastach taką formą religijności jest w jakiejś mierze tzw. churching.
Obok analiz raportu dotyczącego religijności Polaków polecam też tekst Moniki Białkowskiej, która po cyklu czterech artykułów dość szczegółowo analizujących diecezjalne syntezy synodalne przyjrzała się opublikowanej syntezie krajowej. Wszystkie te teksty dają nam w jakiejś mierze panoramę naszej religijności. Tego, jak jest. I tego, jakbyśmy chcieli, by było.