Badania socjologiczne dotyczące religijności mają to do siebie, że zazwyczaj nie otwierają oczu na coś zupełnie nowego i nie są odkrywcze w nadzwyczajnym stopniu, co bardziej podkreślają to, co oczywiste, ubierając zdroworozsądkowe mniemania w twarde dane. Czasem systematyzują trendy, które raz po raz są zauważalne w różnych intuicjach. Piszę to nie tylko z perspektywy odbiorcy takich badań, ale przede wszystkim jako tego, który takie badania realizuje jako socjolog. Podobnie jest z niedawno opublikowanymi badaniami CBOS zatytułowanymi „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła?”.
Raport z pewnością nie jest odkrywczy. Ciekawe wydaje się pytanie postawione we wstępie, a odzwierciedlające kierunek badań: Skoro ludzie wciąż deklarują wiarę, ale coraz rzadziej chodzą do kościoła – to Kościół „zawinił”?
Co więcej, w raporcie po raz kolejny podkreślone zostaje, że z jednej strony następuje powolny spadek poziomu wiary religijnej, ale i szybszy spadek poziomu praktykowania. Uściślijmy: na poziomie publicznych praktyk obowiązkowych, a więc uczęszczania na niedzielną Mszę.
Nie ufamy już Kościołowi
Mirosława Grabowska, autorka raportu, zestawiła też wskazane przez badanych powody zaniechania praktyk, które wybrała spośród odpowiedzi małej grupy 370 respondentów. Wbrew pierwotnemu wrażeniu, które znajduje się też w opisie badań, że pierwszorzędną rolę odgrywają te związane z brakiem potrzeb religijnych, najistotniejsze znaczenie miały wśród nich motywy kościelne, a więc krytyczne nastawienie do Kościoła jako instytucji czy też do duchownych reprezentujących Kościół. Jako uzasadnienie zaniechania praktyk religijnych podało te powody kolejno 12 proc. i 10 proc. badanych przez CBOS. Gdyby doliczyć jednak do tego wyszczególnione w raporcie motywy, a rozbite na inne typy odpowiedzi dotyczące de facto działań Kościoła jako instytucji (np. brak zaufania do Kościoła i duchownych, skandale pedofilskie, mariaż Kościoła i polityki, hipokryzja duchownych, materializm, przekaz Kościoła), to sumując, powody antyklerykalne i antykościelne stanowiłyby tak naprawdę aż 54 proc. wskazań! Zatem zaniechanie praktyk w zebranych deklaracjach badanych to głównie kwestia eklezjalna, stanowiąca wyzwanie dla Kościoła i wezwanie do wzmożonej autorefleksji. Znajduje to potwierdzenie także w badaniach realizowanych przez socjologów religii w ostatnim czasie, w tym również w analizach zebranych przez mój zespół badawczy zarówno na próbie uczniów i studentów w 2016 r., jak i dorosłych w 2019 i 2020 r. na Pomorzu. Istotną rolę odgrywają też inne powody: egzystencjalne i światopoglądowe. Są wśród nich: poczucie braku sensu realizowania praktyk religijnych, brak wiary religijnej, deklarowany ateizm bądź zmiana wyznania religijnego, a także rozmaite sytuacje indywidualne, pandemia czy zdrowie. W realizowanych przeze mnie badaniach znalazły się jeszcze wśród odpowiedzi badanych motywy estetyczne, które są udziałem respondentów doświadczających poczucia nudy i stagnacji podczas ceremonii liturgicznych, odbierających ogólne wrażenie niechlujności liturgicznej bądź stawiających zarzuty duchownym, dotyczące braku przygotowania do celebracji.
Młodzi odchodzą najszybciej
Jak wynika z raportu, istotną zmienną, która odgrywa rolę w zróżnicowaniu odpowiedzi, jest wiek. Analizując raport i zestawiając go z innymi badaniami, można wyróżnić dwa religijne światy: badanych do 40. roku życia i badanych powyżej 50. roku życia, ze stanem pośrednim pomiędzy 41. a 50. rokiem życia. Im młodszy uczestnik badania, tym większe natężenie rezygnacji z praktyk i krytyki, tak Kościoła, jak i religii jako instytucji społecznej. Co więcej, praktykowanie porzuca coraz więcej ludzi młodych przed ukończeniem 18. roku życia.
Autorka w konkluzji raportu formułuje wniosek, że wśród powodów niepraktykowania przeważają uogólnione nastawienia i oceny, a nie konkretne zarzuty. Jak zaznacza, „dla Kościoła jest to sytuacja trudniejsza, ponieważ hasła w rodzaju «polityków trzymamy na dystans», «skandale pedofilskie rozliczamy», «z wiernych nie zdzieramy» (…) mogą nie wystarczyć, by zmienić ten uogólniony wizerunek Kościoła”. Autorka wskazuje ponadto, że w światopoglądzie ludzi młodych jest coraz mniej miejsca na wiarę religijną i nie ma potrzeby jej praktykowania, a na postawione na wstępie pytanie: czy to nie Kościół sprawia, że ludzie, pomimo że wierzą, przestają praktykować – odpowiada twierdząco. Zaznacza jednak nieco apologetycznie, że istotne są też jeszcze inne pytania: „dlaczego większość (…) nie odchodzi od Kościoła. Dlaczego nie porzuca praktyk religijnych? Co trzyma ich w Kościele?”.
Mamy negatywne doświadczenia
Raport, choć pokazuje ogólne trendy, nie do końca dotyka sedna, zwłaszcza że szerszych opracowań powodów odejść z Kościoła jest w socjologii coraz więcej. Analizuje też zaniechania praktyk publicznych i obowiązkowych (niedzielnych). Biorąc pod uwagę ogląd na dostępne badania socjologiczne, także te CBOS-u, trzeba powiedzieć, że elementem nierozłącznym z deklarowaną niewiarą i brakiem praktyk niedzielnych są kwestie antyklerykalne. O ile można odnaleźć w wypowiedziach badanych w dużej mierze „antyklerykalizm medialny”, czyli nie tyle związany z faktycznie przeżytym negatywnym doświadczeniem w kontaktach z duchownymi, ile skonstruowany w oparciu o przekaz publiczny, to znacząca jest też grupa wiernych, która akcentuje zmianę nastawienia do duchownych po negatywnym doświadczeniu i związanym z nim poczuciem doznanej krzywdy, niekompetentnej pomocy czy naruszeniu norm moralnych/obyczajowych przez duchownego. Jeżeli te motywy są najczęstszym powodem rezygnacji z praktyk, to trzeba powiedzieć jasno: są one w gestii Kościoła i są zależne od sposobu funkcjonowania całej instytucji, parafii i duchownych. Nie oznacza to, że zmiana stylu duszpasterzowania natychmiast przełoży się na frekwencję. Odbudowanie zaufania jest zazwyczaj bardzo długim procesem. Jak słusznie ktoś zauważył: zaufanie wchodzi po schodach, a zjeżdża windą. W wymiarze długodystansowym, wobec tych nowych, których można pozyskać, nie tracąc tych, których się ma – jest możliwe.
Religia straciła na znaczeniu
Warto też dodać, że niewiara i związana z nią areligijność obejmuje respondentów młodych. Nie dominują postawy wrogie wobec religii, ale bardziej wyrażające obojętność religijną, chociaż podkreślić należy, że zauważenie wrogiej roli religii zdarza się częściej właśnie w grupie wiekowej 18-40 lat. Z własnych badań mogę wnioskować, że wśród osób wierzących i głęboko wierzących dominują interpretacje wiary religijnej, sprowadzonej wyłącznie do zasad i obowiązków. W nieco mniejszym stopniu pojawiają się te nawiązujące do więzi z Bogiem, a w znikomym stopniu pojawia się w wypowiedziach badanych aspekt wspólnotowy wyznawanej wiary, gdyż dominuje podejście indywidualne. Jest to też istotny czynnik, zaniechania praktyk i poczucia „pustki rytuału”. Swoją drogą, choć mówi się ludziom wiele o teologii wspólnoty Kościoła, mało w Kościele pyta się ich, czy oni tę wspólnotę przeżywają, czy lubią być w swoim kościele na Mszy, czy wychodzą umocnieni po homiliach, czy właśnie tam podejmują refleksje na ważne dla nich życiowo kwestie. Bardziej oczywistym jest chyba podejście, że przecież „łaski nie robią”, bo to jest po prostu ich obowiązek do spełnienia pod rygorem grzechu śmiertelnego. Jak widać po badaniach, dla młodych to doktrynalne straszenie nie jest już ani motywujące, ani wiarygodne.
Oczywiście, idąc za tropem intuicji zawartych w raporcie, nie można pominąć faktu, że religia straciła bardzo na znaczeniu, powołanie do kapłaństwa jako perspektywa przyszłości młodego człowieka przestało być fascynujące i bardziej kojarzy się z niedopowiedzeniami i nadużyciami, a religijność realizowaną poza instytucją Kościoła ludzie cenią wyżej niż tę w Kościele. Szczególnie ludzie młodzi do 40. roku życia – trochę naturalną koleją życia, trochę z przyczyn kulturowych – pozostawiają religię raczej na peryferiach swojego życia. Coraz bardziej jest to świadomy wybór, w który z ich punktu widzenia nikt nie ma prawa ingerować.
Zauważona zarówno w raporcie, jak i w syntezie synodalnej nieumiejętność komunikacyjna Kościoła w mówieniu o sprawach dotyczących życia ludzi i nieodpowiadaniu na pytania, które są w ich refleksji, czasem nadmierna agresja słowna w wypowiedziach duchownych na tematy związane m.in. z etyką seksualną, rodzi postawy antyklerykalne, które wzmocnione dystansem do religii jako takiej tworzą przestrzeń do rezygnacji z udziału w życiu religijnym w ogóle.
Kim są praktykujący?
Wbrew tytułowi omawianego raportu CBOS postawiłbym też inne pytanie: Kim są praktykujący regularnie co niedzielę i czy oni przypadkiem nie zamierzają odejść?
Zakłada się bowiem często, że ta na poziomie ogólnopolskim 30-procentowa, w rozmaitych diecezjach w Polsce od 22 do 70-procentowa, grupa to kategoria jednorodna pod względem: akceptacji prawd wiary, zdyscyplinowania moralnego, będącego odwzorowaniem nauczania Kościoła i do tego w oczywisty sposób opowiadająca się w niemal identyczny sposób politycznie – czytaj: konserwatywnie, narodowo, prawicowo. Może dlatego w środowisku parafialnym tak łatwo o zatargi na poziomie ambona-ławka, bo nie zakłada się, że w ławkach siedzą jednak różni ludzie, pod wieloma względami zróżnicowani, politycznie i także światopoglądowo. Są wśród nich ci związani mocno z tradycją, wykazujący wysoki stopień więzi z Kościołem i duchownymi, zorientowani mocno na częste praktyki religijne w wymiarze publicznym i osobistym, jak: spowiedź pierwszopiątkowa, spowiedź wielkanocna, a także nabożeństwa okresowe. Są i ci, którzy wykazują rozmaite rozbieżności pomiędzy własnymi poglądami a doktryną Kościoła, i to nie tylko w sferze postaw moralnych, takich jak np. stosunek do aborcji, antykoncepcji, celibatu, osób LGBTQ+ czy rozwodów, ale i w sferze wierzeń i dogmatów. Wśród nich są też ci, którzy praktykują co niedzielę, ale będąc często na granicy wyjścia z Kościoła lub wręcz niewiary. A im częściej sypią się z ambon gromy, tym oni bardziej chcą chronić się przed burzą, ale poza parafialnymi rytuałami – we własnym domu. Jest też jeszcze jedna ciekawa badawczo grupa, której Kościół z poziomu instytucji często nie zagospodarowuje. To ci bardzo świadomi religijnie, którzy mają jasno sprecyzowane wymagania, nie stroniąc od krytyki Kościoła, jeśli są ku temu powody. Regularnie praktykują spowiedź, modlitwę osobistą, są zainteresowani wiedzą religijną. Jednocześnie są co niedzielę na Mszy. I kiedy są, chcą być profesjonalnie „obsłużeni”. Wcześniej znają czytania mszalne i widzą nieprzygotowanie kaznodziei. Oczekują też kompetentnego kazania, kierownictwa w konfesjonale, kultury i szacunku ze strony księdza parafialnego. Trzeba jasno powiedzieć: i ci również mogą odejść. Przy nadmiarze opryskliwości lub braku profesjonalizmu możliwe, że przejdą do religijności sprywatyzowanej, choć zaangażowanej, a więc dalej modląc się prywatnie, czytając Pismo Święte, uczestnicząc w rekolekcjach wielkopostnych przez internet, ale nie uczęszczając do kościoła. Możliwe też, że przejdą do religijności pozaklerykalnej, czyli będą realizować praktyki religijne, bo sakramenty czy szeroko rozumiane życie duchowe mają dla nich olbrzymie znaczenie, ale np. nie wpuszczą księdza z okazji wizyty duszpasterskiej („po kolędzie”), nie będą składać ofiar na tacę, ale udzielą jałmużny tam, gdzie będą mieli gwarancję transparentności, natomiast ważne dla siebie uroczystości obchodzić mogą poza parafiami, w miejscach dla siebie ważnych, „żeby im nikt nie popsuł świętowania”. Zwłaszcza w dużych miastach churching jest pewną formą takiej praktyki.
Analizując dane z raportu i te dostępne w obiegu naukowym, warto podkreślić, że na większą część odejść trzeba się zgodzić, gdyż jeśli ktoś nie widzi potrzeby religii w swoim życiu, to trudno mu nachalnie i marketingowo ją wciskać, machając różańcem przed oczyma. Części jednak z tych odejść można było uniknąć, gdyby przekaz płynący z szeroko rozumianej ambony był odpowiedzią na rodzącą się obojętność religijną, wątpliwości i dylematy. Warto też śledząc dane i wyciągając na bieżąco wnioski, być blisko praktykujących, by nie stracić tych, którzy jeszcze są, ale zaraz może ich nie być.
KS. REMIGIUSZ SZAUER
Socjolog, teolog, politolog, duszpasterz akademicki i duszpasterz nauczycieli, adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor prac z zakresu socjologii religii i młodzieży, m.in. monografii Między potrzebą doznań a trwałością postaw. Religijność i moralność uczniów szkół średnich i studentów uczelni wyższych w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (2019) czy Z dystansem i w potrzebie. Religijność i moralność mieszkańców diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Studium socjologiczne (2022)